Polska staje się krajem banalnym - pierwsze komentarze
Sukces obu kandydatów, podział Polski na pół i prognozowany brak zmian - tak m.in. sondażowe wyniki wyborów oceniają komentatorzy. W podobnym tonie wypowiada się belgijski politolog Jean-Michel de Waele. Dodaje on, że wraz ze zwycięstwem Komorowskiego "Polska się głęboko zmienia i modernizuje". - Staje się krajem banalnym - dodał de Waele.
04.07.2010 | aktual.: 04.07.2010 22:46
- Wbrew wielu moim przyjaciołom polskim, wynik nie jest dla mnie niespodzianką. To pokazuje ewolucję Polski i jej modernizację - powiedział de Waele. - Pomimo złej kampanii pana Komorowskiego, wynik pokazuje głęboką zmianę w Polsce. Polska daje dziś obraz kraju zupełnie innego niż jeszcze kilka lat temu. Daje obraz dużo lepszy - dodał politolog.
Zdaniem eksperta, Polska staje się krajem "jak inne w Europie". - To zwycięstwo prezydenta prawicowo-liberalnego, tak jak w większości państw Europy. Więc nie wiem, czy to sprawi przyjemność Polakom, jak im powiem, że Polska staje się jak inne kraje - banalna - powiedział de Waele, który jest profesorem Wolnego Uniwersytetu w Brukseli (ULB), ekspertem ds. Europy Wschodniej i Polski.
Jego zdaniem, "o prezydencie Bronisławie Komorowskim nie będziemy dużo słyszeli", a to dlatego że "o kraju, w którym dzieje się dobrze, mało słychać, jak na przykład o krajach skandynawskich". Dla kontrastu wskazał na Belgię, "o której przez lata narzekaliśmy, że nic nie słychać", a dziś jest na ustach wszystkich.
Eksperta nie szokuje zbytnio wykazany w wyborach podział na dwie Polski. - To prawda, że mamy dwie Polski. Polskę A i B. Polskę wchodu i zachodu. Miast i wsi. Ale w wyborach prezydenckich w innych krajach, jak np. w USA, też tak się dzieli populacja. To logiczne, że kraj się dzieli - powiedział.
To, co jest frapujące - podkreślił - to podział na Polskę bogatszą i biedniejszą. - To teraz wielkie wyzwanie dla elit kraju na najbliższe 10-15 lat: modernizacja wschodu - ocenił.
Pomimo tego, że sondażowe wyniki wyborów wskazują na wygraną Bronisława Komorowskiego, wysoki procent oddanych głosów na Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że to on odniósł sukces w II turze wyborów - uważa dr Daniel Przastek, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- To, że Kaczyńskiemu udało się osiągnąć taki wynik, to - pomimo wszystko - jego sukces - uznał Przastek.
W jego opinii jest to zasługa m.in. sprawnie prowadzonej kampanii wyborczej kandydata PiS, która zbudowała "nowy obraz wyborczy Kaczyńskiego". - Część społeczeństwa mogła zostać kupiona przez niego, uwierzyła w wartości zupełnie innej Polski, nie tej dzielącej IV Rzeczypospolitej, ale unifikującej Polski - mówił Przastek.
- To trzeba uznać za sukces, choć nie wiem, gdzie umiejscowić jego podłoże - czy tylko w sprawnej kampanii, czy też można przypisać to wielokrotnym wpadkom Komorowskiego, które zniwelowały tę różnicę pomiędzy kandydatami - mówił politolog.
- Zastanawiam się, czy zderzenie dwóch ośrodków władzy w ramach PO będzie unifikujące czy konfliktujące. Doświadczenia prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i rządów Leszka Millera, kiedy panowie sprawowali urzędy prezydenta i premiera, pokazują, że niekoniecznie musi być to obraz miłości i konsolidacji politycznej - może to być rywalizacja - ocenił.
W jego opinii, dwa ośrodki władzy w ramach jednej partii mogą nawet doprowadzić do podziałów w PO.
- Siłą rzeczy będzie musiało dojść do podziałów - część ludzi z PO będzie musiało pójść do Pałacu Prezydenckiego, będą to osoby, które teoretycznie będą musiały być apolityczne, dbać o dobro państwa, a nie o interesy partyjne - to może doprowadzić do zgrzytów i konfliktów - uważa Przastek.
Socjolog dr Jarosław Flis uważa, że sondażowe wyniki wskazują na to, że Bronisław Komorowski odniósł w wyborach prezydenckich sukces, ale jego pojedynek z Jarosławem Kaczyńskim w II turze był wyrównany i nie udało mu się znokautować kontrkandydata.
Komentując pierwsze wyniki II tury wyborów prezydenckich Flis podkreślił, że są one sondażowe. - Można jednak przyjąć - z niewielkim zastrzeżeniem - że to jest wynik wyborów - przyznał.
W opinii Flisa, wykładowcy Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ, niedzielny wynik wyborów pokazuje, że Komorowski "nie znokautował" Kaczyńskiego. - To był wyrównany pojedynek - wbrew temu, co się zapowiadało jeszcze kwartał temu, a nawet dwa tygodnie temu - ocenił Flis.
Politolog z UW Anna Materska-Sosnowska uważa z kolei, że wyniki wyborów prezydenckich są dowodem na pęknięcie Polski.
Anna Materska-Sosnowska podkreśla, że twardy, sztywny podział na zwolenników dwóch opcji politycznych to największe zagrożenie dla naszego kraju. Jej zdaniem, na scenie politycznej nie zajdą wielkie zmiany. Istnieje dość silna polaryzacja na dwie partie o takim samym rodowodzie i walczące między sobą. Na razie nie widać miejsca dla innych partii - dodaje. Jej zdaniem jedyną zaskakującą rzeczą jest dobry wynik Jarosława Kaczyńskiego, który przed katastrofą smoleńską miał znacznie mniejsze poparcie. - Obawiam się, że właśnie zaczęła się kampania samorządowa - dodała doktor Materska-Sosnowska.
Prof. Kazimierz Kik, ocenił, że wygrana Bronisława Komorowskiego to zasługa elektoratu lewicy oraz większej niż w I turze frekwencji.
68,8% wyborców, którzy w pierwszej turze poparli Grzegorza Napieralskiego w niedzielę oddało głos na Bronisława Komorowskiego. Na Jarosława Kaczyńskiego zagłosowało 31,2% wyborców Napieralskiego - wynika z sondażu TNS OBOP dla TVP.
- Frekwencja została zwiększona o dwa procenty, a przy zwiększonej frekwencji wygrywają na ogół siły racjonalne - ocenił politolog z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Kielcach.
W jego opinii Kaczyński - pomimo tego, że sondażowe wyniki nie wskazują na jego wygraną - uzyskał bardzo dobry wynik wyborach. - Przegrał nieznacznie dzięki ogromnej mobilizacji w szeregach PiS, należy się jednak liczyć z tym, że ta mobilizacja - po klęsce wyborów prezydenckich - przejdzie w demobilizację - ocenił.
Polska jest podzielona pół na pół w sympatiach politycznych, sondażowy wynik wyborów prezydenckich pokazuje, że nadal istnieje ciągłość podziału z poprzednich wyborów - uważa socjolog prof. Jacek Wódz. Jego zdaniem, wynik zmusza do współdziałania z opozycją.
Jego zdaniem, nieduża różnica głosów, jakie zdobyli kandydaci pokazuje, że "mamy do czynienia z Polską podzieloną pół na pół w sympatiach, z Polską, która dała dowód, do jakiego stopnia nadal istnieje ciągłość podziału z poprzednich wyborów". - Wtedy podział był podobny, choć różnice zmniejszyły się, jeśli chodzi o wyniki poprzednich wyborów prezydenckich i parlamentarnych - zaznaczył socjolog.
Pytany, jak to się stało, że wyniki kandydatów są tak zbliżone, powiedział, że złożyło się na to wiele czynników. - Na pewno wpływ miały osobowości. Komorowski to osobowość mniej kontrowersyjna, a więc mniej dzieląca. Osobowość kontrowersyjna na pewno jednych ujmuje, innych odpycha. Osobowość łagodna mniej dzieli, ale i mniej mobilizuje elektorat - zauważył.
- Być może też wpływ miało też to, że ludzie mieli świadomość, że Komorowski jest kandydatem substytucji, że zastępuje Donalda Tuska, że nie jest faktycznym pierwszym, nie jest liderem ruchu politycznego. To też swoje zrobiło - dodał.