HistoriaPolska reakcja na śmierć Józefa Stalina

Polska reakcja na śmierć Józefa Stalina

• 5 marca 1953 r. zmarł Józef Stalin
• Dziesiątki tysięcy ludzi w Moskwie przyszły zobaczyć ciało przywódcy, kilkaset osób zostało stratowanych w tłumie
• Cała Polska była zobowiązana do zachowania żałoby
• Wielu cenionych artystów, m.in. Wisława Szymborska, napisało artykuły i wiersze ku czci Stalina
• W ramach żałoby imię Stalina nadano Pałacowi Kultury i Nauki, a nazwę Katowic zmieniono na Stalinogród

Polska reakcja na śmierć Józefa Stalina
Źródło zdjęć: © PAP

05.03.2016 16:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Stalin umierał - wedle słów jego córki - "ciężko i strasznie". 1 marca, po nocy spędzonej na samotnym piciu alkoholu, dostał wylewu krwi do mózgu. Nikt nie ruszył mu z pomocą: ochroniarze bali się wejść do gabinetu. Dopiero po kilku godzinach do podmoskiewskiej daczy przybyli członkowie biura politycznego partii, otworzyli drzwi i zobaczyli Stalina leżącego w kałuży wymiocin i moczu. Natychmiast wycofali się z gabinetu, a Ławreintij Beria - szef sowieckiej tajnej policji i druga osoba w państwie - nakrzyczał na szefa ochrony: "Łozgczew, czemu siejesz panikę. Nie widzisz, że towarzysz Stalin śpi głęboko i mocno? Zostaw go w spokoju i nie przeszkadzaj mu!". Następnego dnia do daczy przybyli lekarze, ale było już za późno. "Agonia była potworna, dusił się na oczach wszystkich obecnych. W pewnej chwili, w ostatniej minucie [...] uniósł nagle lewą rękę (którą mógł jeszcze poruszać) i pogroził nam wszystkim". Stalin zmarł rankiem 5 marca 1953 roku.

Natychmiast zaczęła się walka o władzę. Początkowo zdobył ją Beria, ale po kilku miesiącach zwycięzcą okazał się Nikita Chruszczow, a Beria został zamordowany. Tymczasem zwłoki Stalina zostały wystawione na Kremlu, by mogli go pożegnać jego sowieccy poddani. Dziesiątki tysięcy ludzi ustawiło się w kolejce, by oddać mu ostatni hołd lub też upewnić się, że naprawdę zmarł. Tłum był tak gęsty, że kilkaset osób zostało stratowanych. Według niektórych relacji liczba ofiar sięgnęła tysiąca. 9 marca odbył się pogrzeb, a zwłoki Stalina złożono w Mauzoleum na Placu Czerwonym, obok jego poprzednika - Lenina.

Polska bez Stalina

Stalin był jednym z największych zbrodniarzy w dziejach świata - jest odpowiedzialny za śmierć co najmniej 20 milionów ludzi (pojawiająca się liczba 100 milionów ofiar Stalina jest najprawdopodobniej przesadzona). Historyk Rudolph Rummel wyliczył, że sowiecki generalissimus odpowiada za 42 miliony spośród 63 milionów ludzi unicestwionych w Związku Sowieckim w latach 1917-1987. Liczba polskich ofiar Stalina jest wciąż nieznana, oficjalnie mówi się o 1,8 mln, ale nie wlicza się do tej liczby Polaków mieszkających w ZSRS i wymordowanych w latach 30. czy Polaków wcielonych do Armii Czerwonej i poległych w jej szeregach.

Nic więc dziwnego, że ogół polskiego społeczeństwa przyjął śmierć Stalina z ulgą. Jednak radości nie okazywano - nie tylko ze strachu przed więzieniem, ale i dlatego, że obawiano się krwawych walk o władzę, a nawet wojny nuklearnej. Na szczęście obawy były płonne: po marcu 1953 roku komunistyczne represje stawały się coraz łagodniejsze, zaprzestano wykonywania kar śmierci na więźniach politycznych, przerwano kolektywizację wsi.

O ile dla większości Polaków śmierć Stalina była prawdziwym końcem II wojny światowej - a przynajmniej początkiem jej końca - to istniało szerokie grono ludzi, którzy wyrażali swój smutek. Takie osoby można było znaleźć szczególnie łatwo wśród indoktrynowanej młodzieży oraz działaczy i działaczek przekonanych, że awans społeczny zawdzięczają komunizmowi i jego przywódcy. Komuniści rządzący w Polsce zadbali, żeby sterowana odgórnie żałoba opanowała wszystkich Polaków.

Już w dwa dni po śmierci Stalina Katowice na trzy i pół roku przemianowano na Stalinogród fot. PAP/CAF/Kazimierz Seko

Informację o śmierci Stalina podało Polskie Radio - telewizja miała wówczas charakter eksperymentalny - co pół godziny powtarzano oficjalne komunikaty, a pomiędzy nimi nadawano muzykę żałobną. Ówczesny namiestnik Kremla w Polsce - Bolesław Bierut - wygłosił na plenum Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej przemówienie: "Przestało bić wielkie, płomienne serce towarzysza Stalina. Pozostawił po sobie potężną i nieśmiertelną spuściznę".

Instrukcje - choć wydane przez partię komunistyczną, to obowiązujące wszystkich w Polsce - nakazywały przeprowadzenie uroczystości w zakładach pracy. Scenariusz zakładał minutę ciszy, odczytanie oficjalnych odezw (rosyjskiej, później polskiej), wysłanie depeszy kondolencyjnej do ambasadora sowieckiego w Warszawie oraz wspólny śpiew "Międzynarodówki". Flagi miały być opuszczone do połowy masztu, a slogan: "Nieśmiertelne imię Stalina zawsze będzie żyć w sercach narodu polskiego i całej postępowej ludzkości" należało zaprezentować w widocznym miejscu. Popiersia i portrety Stalina udekorowano rewolucyjną czerwienią i żałobną czernią. Szczególnej propagandzie poddano młodzież szkolną, która nie znała świata, w którym Stalin nie władał Polską. Dzieciom kazano pisać listy do zmarłego "wodza", wypracowania o jego rzekomej wielkości. Nauczycielom rozkazano przedstawienie uczniom specjalnych pogadanek, przygotowanych przez ministerialnych politruków. Władze partyjne i państwowe nakazały nawet bicie w dzwony kościelne
w dzień pogrzebu Stalina.

Hołd artystów

Można zrozumieć, że umiejętnie przeprowadzona kampania propagandowa trafiła do prostych ludzi i spotęgowała ich smutek, niepokój i strach związany ze śmiercią generalissimusa. Można jednak wątpić, czy uczucia te były szczere wśród ludzi związanych z władzą, ludzi kreujących tę historyczną atmosferę. Jan Nowak-Jeziorański - słynny "kurier z Warszawy" - napisał: "Kult krwawego tyrana, sprawcy rozbioru Polski, mordu katyńskiego i tragedii Powstania Warszawskiego osiągnął bezpośrednio po jego śmierci punkt szczytowy. Lepiej nie wymieniać znanych nazwisk pisarzy, publicystów, artystów prześcigających się wzajemnie w żałobnych hymnach pochwalnych i płaszczących się w pośmiertnych hołdach". Ta niechęć Nowaka-Jeziorańskiego do wymieniania po imieniu, to jedynie chwyt retoryczny, wszyscy bowiem doskonale wiedzieli, kto wypisywał panegiryki na cześć Stalina.

W całej Polsce ukazały się propagandowo-żałobne artykuły, których autorami byli - między innymi - Władysław Broniewski, Mieczysław Jastrun, Julian Przyboś, Jarosław Iwaszkiewicz, Tadeusz Konwicki, Zofia Nałkowska, Maria Dąbrowska czy Julian Tuwim. Ten ostatni w tekście dla moskiewskiej "Prawdy" napisał "On jest nasz! - powie ludzkość krocząc w przyszłość z jego imieniem na ustach. Od Łaby po Ocean Spokojny, wszędzie imię Stalina będzie imieniem żywym, najdroższym". Leon Kruczkowski napisał natomiast w "Życiu Warszawy": "Kochaliśmy Go. Jak Ojca i jak Przyjaciela".

Pisarze i poeci tworzyli nie tylko artykuły wspominkowe. Wielu wzruszyło się tak bardzo, że napisało okolicznościowe wiersze. Napisał je Anatol Stern, Jan Sztaudynger, Adam Włodek, Włodzimierz Słobodnik, Konstanty Ildefons Gałczyński. Jak widać, byli wśród nich zarówno zapomniani już piewcy socrealizmu, jak i poeci uchodzący za wielkich i dzisiaj. Tak jak Wisława Szymborska, która w 1996 dostała nagrodę Nobla za "poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi wyjść na światło we fragmentach ludzkiej rzeczywistości". Czy Komitet Noblowski miał też na myśli poniższy fragment wiersza "Ten dzień" z marca 1953 roku?

"Oto Partia - ludzkości wzrok.
Oto Partia: siła ludów i sumienie.
Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.
Jego Partia rozgarnia mrok"

W ramach obchodów żałobnych w Warszawie podjęto decyzje mające upamiętnić imię generalissimusa (podobnie czyniono zresztą w stolicach innych państw satelickich). Podjęto decyzję o wzniesieniu pomnika Stalina w centrum Warszawy. Budowany właśnie Pałac Kultury i Nauki otrzymał jego imię. Pomysły były horrendalne: Katowice przemianowano na Stalinogród, a województwo katowickie na stalinogrodzkie. Idea wywodziła się z partii, ale przedstawił ją znany śląski pisarz Gustaw Morcinek. Ślązacy mieli inne zdanie: trzy nastolatki - które na murach kredą i farbą pisały: "Precz ze Stalinogrodem" - zostały po brutalnym śledztwie skazane: najstarsza na 4 lata więzienia, dwie młodsze na poprawczak.

Imię Stalina wyryto nad wejściem do warszawskiego Pałacu Kultury i chociaż wciąż widnieje ono pod tynkiem tego budynku, było używane bardzo krótko. W 1956 roku ciągle walczący o władzę nad Związkiem Sowieckim Chruszczow przedstawił referat "O kulcie jednostki i jego następstwach", potępiający niektóre stalinowskie zbrodnie (nie wszystkie jednak). Chruszczowowi udało się odsunąć od władzy "betonowych" zwolenników Stalina, nastąpiła odwilż polityczna, a jeśli chodzi o Polskę: zmarł Bierut. Moskiewski namiestnik Polski zmarł zresztą w Moskwie, wstrząśnięty referatem Chruszczowa i obawiający się losu, jaki spotkał Berię. Kult Stalina skończył się. Nie zdążono wybudować mu pomnika w Warszawie, Katowice wróciły do swojej nazwy, a mumia Stalina została uznana za niegodną spoczywania obok mumii Lenina i opuściła Mauzoleum na Placu Czerwonym.

dr Tymoteusz Pawłowski dla Wirtualnej Polski

Komentarze (1)