Polska pozwana za brak walki z dyskryminacją płci
Komisja Europejska pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE za niewystarczające przepisy w dziedzinie równości płci i walki z dyskryminacją. Zakaz
dyskryminacji istnieje w Konstytucji RP, ale ponieważ nie ma do niego przepisów wykonawczych pokrzywdzeni nie mogli dochodzić swoich praw.
14.05.2009 | aktual.: 14.05.2009 18:20
Chodzi o unijną dyrektywę z 2004 roku o równym traktowaniu kobiet i mężczyzn, która zakazuje bezpośredniej i pośredniej dyskryminacji ze względu na płeć, oraz molestowania seksualnego. Termin jej wprowadzenia minął w grudniu 2007 roku, ale KE twierdzi, że dotąd nie dostała informacji z Polski o przedsięwziętych krokach - pomimo kilkukrotnych ostrzeżeń i ponagleń z Brukseli.
- Ubolewam nad faktem niezgłoszenia Komisji Europejskiej przez Polskę krajowych środków wdrażających te ważne przepisy, przyjęte jednomyślnie przez państwa członkowskie w 2004 r. Prawo do równego traktowania jest jednym z podstawowych praw w UE, a dyrektywa ta jest fundamentem walki z dyskryminacją ze względu na płeć - oświadczył unijny komisarz ds. równości szans Vladimir Szpidla.
Obecny stan prawny w Polsce nie jest w pełni zgodny z przepisami dyrektywy. Dotąd w Polsce poza Kodeksem pracy nie ma regulacji, która zakazywałaby dyskryminacji ze względu na płeć, a także wiek, pochodzenie społeczne, wyznanie, orientację seksualną itp.
Przepisy antydyskryminacyjne do polskiego prawa wprowadzić ma Ustawa o równym traktowaniu. Prace nad nią trwają od kilku lat, obecnie są na końcowym etapie w rządzie.
Opóźnienia w tym zakresie wytykała rządowi polskiemu nie tylko KE, ale również rodzime organizacje pozarządowe. W lutym 30 organizacji z całej Polski, zajmujących się przeciwdziałaniem dyskryminacji ze względu na płeć, napisało skargę do KE, w której zarzucały m.in. brak niezależnego urzędu do spraw równości kobiet i mężczyzn, brak ustawy o równym traktowaniu oraz nierealizowanie dyrektyw zapobiegających dyskryminacji.
W skardze pisano, że ani Departament ds. Kobiet, Rodziny i Przeciwdziałania Dyskryminacji działający w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, ani powołana w marcu 2008 r. pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska, nie mają podstawowych uprawnień m.in. do udzielania niezależnej pomocy prawnej ofiarom dyskryminacji, sporządzania niezależnych raportów na temat dyskryminacji w Polsce oraz możliwości rekomendowania zmian prawnych, mających na celu poprawę sytuacji osób dyskryminowanych. Zdaniem autorek listu oba urzędy nie są instytucjami niezależnymi i wypełniają przede wszystkim politykę rządową, dla której dyskryminacja kobiet nie stanowi priorytetu, a kwestie równouprawnienia płci traktowane są w sposób marginalny.
Po przesłanym w czerwcu zeszłego roku ponagleniu, KE dostała z Polski odpowiedź, że prace na ustawą w pełni transponującą unijne przepisy są w toku. "Komisja nie została jednak dotychczas poinformowana o przyjęciu tych środków, zdecydowała więc o wniesieniu do Trybunału sprawy przeciwko Polsce" - głosi komunikat KE.
Ustawa ma wprowadzić do polskiego prawa przepisy dyrektyw, których niepełne wdrożenie zarzucała nam KE: wprowadzającej w życie zasadę równego traktowania osób bez względu na pochodzenie rasowe lub etniczne (2000/43/WE), ustanawiającej ogólne warunki ramowe równego traktowania w zakresie zatrudnienia i pracy (2000/78/WE), w sprawie wprowadzenia w życie zasady równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do zatrudnienia, kształcenia i awansu zawodowego oraz warunków pracy (2002/73/WE), wprowadzającej w życie zasadę równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług (2004/113/WE).
Gdy ustawa wejdzie w życie, każdy, kto poczuje się dyskryminowany, będzie mógł (w zakresie przewidzianym w ustawie), dochodzić swych praw w sądzie cywilnym i domagać się odszkodowania. Co do zasady to sprawca będzie musiał udowodnić, że jego zachowanie nie było dyskryminujące.
Ustawa wprowadzi urząd Pełnomocnika ds. równego traktowania, który będzie działał przy ministrze ds. równego traktowania. W marcu zeszłego roku pełnomocnik został powołany przy Kancelarii Premiera (funkcję tę pełni Elżbieta Radziszewska), jednak organ, który ma wprowadzić ustawa, będzie nowym działem administracji. Ustawa określić ma kompetencje pełnomocnika oraz przymioty nadające jego działaniu niezbędną niezależność.
W myśl projektu ustawy naruszeniem zasady równego traktowania są m.in. dyskryminowanie bezpośrednie i pośrednie, molestowanie i molestowanie seksualne, a także działanie polegające na nakłanianiu innej osoby do naruszenia zasady równego traktowania, wszelkie mniej korzystne traktowanie osoby związane z ciążą, urlopem macierzyńskim czy urlopem wychowawczym oraz wynikające z odrzucenia lub podporządkowania się molestowaniu.
Teraz, jeśli Trybunał podzieli zdanie KE, że Polska nie wdrożyła odpowiednio przepisów dyrektywy, KE będzie mogła złożyć wniosek o nałożenie na Polskę kar finansowych.
Tymczasem w zeszłym roku KE zaproponowała nową szeroką unijną dyrektywę, która ma zakazać dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, wiek, niepełnosprawność, religię czy przekonania. Ma też gwarantować równe traktowanie w dziedzinie socjalnej (w tym zabezpieczenia społecznego i ochrony zdrowia), edukacji (ale nie wyznaniowej) oraz dostępu do towarów i usług oferowanych powszechnie na zasadach komercyjnych, by uzupełnić pakiet obowiązujących w UE przepisów równościowych. W pracach nad tą dyrektywą polski rząd deklarował poparcie dla takich daleko idących zapisów.
Michał Kot