Polska odsprzedaje szczepionki. Padła ogromna liczba
W umowach z Komisją Europejską Polska ma wpisane prawo do odsprzedania za granicę przynajmniej 4 mln dawek. Ale już wiadomo, że przez spadające tempo szczepień sprzedamy ich znacznie więcej. Ile? Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski ujawnia Wirtualnej Polsce, że może to być nawet 50 mln dawek.
Polacy coraz bardziej nie chcą się szczepić. Średnio dziennie mamy około 41-42 tys. szczepień pierwszą dawką, drugą dawką w okolicach 200 tys. Zaszczepionych zostało do tej pory ok. 56 proc. mieszkańców naszego kraju.
Zamiast 4 milionów sprzedamy dużo, dużo więcej
Jak w ostatnich dniach zdecydował rząd, sprzedamy szczepionki innym państwom, żeby nie zmarnować zapasów. I to w znacznie większych ilościach, aniżeli było to zapisane w umowach z Komisjach Europejską.
- 4 mln szczepionek, które zadeklarowaliśmy do sprzedaży za granicę, były wpisane "na sztywno" w naszych umowach. Ale de facto możemy zrobić z tymi szczepionkami co chcemy, a co za tym idzie - sprzedać znacznie więcej. Planujemy sprzedać nawet 50 mln dawek. W magazynach w Polsce zostanie rezerwa ok. 5 mln szczepionek do ewentualnego natychmiastowego wykorzystania, żeby nie dopuścić do sytuacji, ludzie zgłoszą się na szczepienie, a my nie będziemy mieli czym szczepić - mówi Wirtualnej Polsce Michał Kuczmierowski, prezes RARS.
Koronawirus. Czy dzieci wrócą do szkół na jesieni? „Być może w formule hybrydowej”
Kuczmierowski przyznał, że w pierwszej kolejności za granicę będą wysyłane zapewne szczepionki AstraZeneki, bo preparaty Pfizera cieszą się w naszym kraju większą popularnością. Akcję sprzedaży preparatów koordynuje MSZ, KPRM i Ministerstwo Zdrowia.
- W tej chwili robimy tzw. księgę popytu, czyli listę zainteresowanych państw naszymi szczepionkami. Są państwa, które już wyraziły chęć zakupu. To Gruzja, Białoruś, Ukraina i państwa bałkańskie. Są też nowe państwa jak Wietnam czy Australia. Jesteśmy gotowi obecnie od ręki sprzedać 3,5 mln dawek, które są w naszych magazynach. Każde państwo ma różne zapotrzebowania. Wietnam poprosił o AstraZenecę, Białoruś również, inne państwa proszą o Pfizera lub Modernę. Mamy w umowie napisane, że nie możemy zarabiać i nie możemy też stracić. Będziemy odsprzedawać szczepionki po cenach zakupu, plus dodajemy do tego koszt transportu i magazynowania - dodaje Kuczmierowski.
Chętnych na szczepienia brak. Powraca temat obostrzeń
Zamówione szczepionki będą trafiały do Polski mniej więcej do końca pierwszego kwartału 2022 r. Do Polski trafiło do wtorku blisko 41 mln szczepionek przeciwko COVID-19.
Ale - jak przyznają w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele rządu - naturalne zasoby osób przekonanych do szczepień wyczerpują się czy już się niemal wyczerpały.
- Niestety, tempo szczepień wyhamowało i musimy rozglądać się za transakcjami sprzedaży preparatów. Można się było tego spodziewać, bowiem nie jesteśmy społeczeństwem szczepionkowym. I działamy reaktywnie, jeśli chodzi o zdrowie. Wystarczy spojrzeć, ile osób się bada w kierunku rozpoznania ryzyk. Raczej chodzimy do lekarza, jak już jest praktycznie za późno na ratunek. To, co najbardziej działa na ludzi, to strach. Jeśli faktycznie kolejna fala będzie najbardziej agresywna i będzie mocno atakowała osoby starsze i te z poważnymi schorzeniami, to wtedy zapewne przyjdzie refleksja - mówi nam z kolei osoba z otoczenia kancelarii premiera.
A co z ewentualnymi obostrzeniami dla niezaszczepionych, do których odniósł się ostatnio m.in. szef KPRM Michał Dworczyk? Przypomnijmy, że polityk ujawnił, że rząd przygląda się temu, co dzieje się w innych krajach. Zauważył, że niektóre z nich już mierzą się z czwartą falą epidemii i wprowadzając rozwiązania do tej pory niewykorzystywane. "My to uważnie śledzimy i analizujemy" - oświadczył. Dodał też, że obecnie rząd nie rozważa wprowadzenia obostrzeń.
Nasz rozmówca z kancelarii premiera również jest sceptyczny.
- Musimy sobie najpierw odpowiedzieć, o co walczymy. Jeśli z ciężkim przebiegiem choroby, a także chcemy ratować zdrowie i życie, to uważam, że lepszym rozwiązaniem byłaby kontrola przeciwciał. Niektórzy mają bardzo wysoki poziom już po pierwszej dawce, inni po dwóch dawkach bardzo słaby, a jeszcze inni przechorowali COVID bezobjawowo i nie są w systemie, ale mają gigantyczny poziom przeciwciał. Trzeba byłoby to zbadać i zweryfikować. Receptą jest oczywiście zaszczepienie, ale trzeba się zastanawiać, jak ograniczyć transmisję - ocenia