Polska meldunkowa paranoja
Zgodnie z ustawą o ewidencji ludności i dowodach osobistych, jeśli przebywamy u kogoś w mieszkaniu dłużej niż trzy doby, musimy się zameldować na pobyt stały lub czasowy w tym miejscu. Inaczej możemy zapłacić nawet do 5 tys. zł kary.
– To jakiś absurd – mówi Jacek Kot, student z Poznania. – Podróżuję do wielu kolegów w całej Polsce. Musiałbym się przemeldowywać chyba co 2 tygodnie! Zdaniem urzędników, wszystko jest w porządku, a Polacy nie stosują się do prawa, gdyż odziedziczyli jeszcze z czasów PRL przekonanie, że zameldowanie kogoś w mieszkaniu oznacza danie mu prawa do tego lokalu.
Wymóg zameldowania się na pobyt stały lub czasowy w mieszkaniu, w którym przebywa się dłużej niż trzy doby, dotyczy m.in. osób, które wynajmują od kogoś lokal.
– Najczęściej przychodzą do nas studenci, którzy zawarli umowę najmu z właścicielem mieszkania na określony czas i wtedy meldujemy ich na pobyt czasowy – mówi Elwira Żakowicz z działu ewidencji ludności w urzędzie miejskim we Wrocławiu.
Jednak w większości wypadków przepis dotyczący meldowania jest martwy.
– Właściciele mieszkań boją się kogoś meldować nawet na pobyt czasowy, bo obawiają się, że później nie pozbędą się tej osoby – mówi prawnik Michał Troiński.
Jednocześnie urzędnicy są bezradni. – Nie mamy kontroli nad tym, kto jest zameldowany, a kto nie, nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić – przyznaje anonimowo urzędniczka z Poznania. Jak twierdzi Michał Troiński, tylko policja jest w stanie wykryć, czy wynajmujący od kogoś mieszkanie jest w nim zameldowany. – Jeśli do mieszkania z jakiegoś powodu przyjdzie dzielnicowy i wtedy okaże się, że osoby wynajmujące je od właściciela nie są tam zameldowane, wtedy może je pouczyć albo nałożyć grzywnę. Jej wysokość wynosi od 20 zł do 5 tys. zł.
JOANNA PISZCZ