"Polska ma większe problemy". Nawrocki odpowiada ws. pożyczki
Karol Nawrocki, odpowiadając na pytanie dot. jego 20 proc. pożyczki dla Jerzego Ż. stwierdził, że dzisiaj Polska ma dużo większe problemy niż podnoszenie sprawy mieszkania. - W tej pożyczce zupełnie nie miało znaczenia to, co jest tam zapisane, bowiem to ja panu Jerzemu pomagałem. Nigdy nie musiał ani tej pożyczki zwracać, ani przekazywać mi żadnych środków finansowych - dodał.
"Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Karol Nawrocki Jerzemu Ż. pieniądze na wykup mieszkania pożyczył na wysoki procent. Kandydat na prezydenta popierany przez PiS opublikował w poniedziałek film, w którym opowiedział jak poznał się z Jerzym Ż. oraz całą historię związaną z mieszkaniem.
Powiedział w nim, że mężczyzna poprosił go o pożyczkę na wykup mieszkania. "Gazeta Wyborcza" dotarła do szczegółów umowy. W dokumencie zapisano, że Nawrocki pożycza Jerzemu Ż. kwotę 12 tys. zł na 20 procent rocznie. Strony miały ustalić, że pożyczka zostanie zwrócona w mieszkaniu Jerzego Ż.
O tę sprawę Karol Nawrocki był pytany w Polsat News.
- Dzisiaj Polska ma dużo większe problemy niż podnoszenie sprawy mieszkania, które kupiłem zgodnie z prawem oraz za sprawą którego pomogłem panu Jerzemu i które oddałem na cele charytatywne. Dzisiaj chyba cała Polska żyje sprawą NASK i tego, jak osoby ze środowiska Platformy Obywatelskiej za sprawą obcego kapitału wpływały na kampanię wyborczą. Także artykuł w Gazecie Wyborczej w obliczu tego wszystkiego, co się dzieje dzisiaj w Polsce, myślę, że jest rzeczą drugorzędną dla wielu Polaków - powiedział Karol Nawrocki w Polsat News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje wokół szefa IPN. "Kaczyński stosuje taki modus operandi"
Prowadzący dopytywał, czy ta pożyczka rzeczywiście była na 20 proc.
- W tej pożyczce zupełnie nie miało znaczenia to, co jest tam zapisane, bowiem to ja panu Jerzemu pomagałem, a nigdy nie musiał ani tej pożyczki zwracać, ani przekazywać mi żadnych środków finansowych. Był właściwie jeden kierunek przepływu środków finansowych ode mnie do pana Jerzego - odparł Nawrocki.
Kandydat na prezydenta dodał, że jego pomoc dla Jerzego Ż. została już potwierdzona w dokumentach, jak i w jego filmie, który opublikował.
- Także nie mam w tej sprawie sobie nic do zarzucenia. Cieszę się, że mogłem pomóc człowiekowi i z radością przekazałem to mieszkanie na cele charytatywne. Będzie służyć tak, jak służyło przez kilkanaście lat osobom, które potrzebują takiego wsparcia - powiedział szef IPN.
- Panie prezesie, jeśli te zapisy w tej umowie spisanej ręcznie nie miały znaczenia, to po co było wpisywać tam 20 proc. oprocentowanie? - zapytał dziennikarz. - Ta odpowiedź jest raczej oczywista także w moim uznaniu i w uznaniu prawników, że był to procent oprocentowania obowiązujący wówczas na rynku - tłumaczył Nawrocki.
- Zapewne wynikało to z pewnych kwestii prawnych, formalnych przy założeniu, że oczywiście pan Jerzy nigdy mi tych środków finansowych nie zwróci, bo po prostu się nim opiekuje, więc ta afera Gazety Wyborczej jest kolejną aferą zupełnie śmieszną i niepoważną w obliczu tego, co się dzieje, także w kwestii mieszkań - kontynuował.
- Znamy sprawę eksmisji sześcioletniego dziecka z rodzicami w Warszawie, Znamy kwestie Marszałkowskiej 66. Wierzę, że i klasa, i profesjonalizm, i pana redaktora, i wielu dziennikarzy w całej Polsce, jednak nie dostrzega proporcji w tych sprawach - dodał.
Nawrocki nie dzwonił do pana Jerzego? Tłumaczy się
Nawrocki po raz kolejny odniósł się także całej sytuacji w związku z panem Jerzym i dlaczego się z nim nie kontaktował po tym jak trafił do DPS-u.
- Ci, którzy przeglądali dokumenty pana Jerzego, którzy jak widać, mieli wszystkie moje dokumenty, nie postanowili poinformować mnie o tym, więc postanowili wziąć pana Jerzego za zakładnika sprawy politycznej. Przyznacie państwo, że to zupełnie niepoważne, ludzie, którzy mają do mnie dostęp, nie dają panu Jerzemu. Nie postanowili dać panu Jerzemu możliwości wykonania telefonu, który wykonywał przez kilkanaście lat, zawsze mogąc liczyć na moją pomoc - tłumaczył Nawrocki.
Kandydat na prezydenta powiedział, że nawet gdy był za granicą, jego bliscy i znajomi przywozili panu Jerzemu potrzebną pomoc. - Więc chyba w tym kontekście Państwo nie macie wątpliwości, że był to plan. Scenariusz polityczny także wzięcia pana Jerzego za zakładnika. Ja nie miałem żadnych informacji, może też dlatego jestem za statusem osoby najbliższej, bowiem ja nie byłem żadnym podmiotem do informowania, ale ludzie dobrej woli mogli mnie poinformować o tym, gdzie jest pan Jerzy - mówił Nawrocki.
- Poza tym pan Jerzy zawsze do tego mieszkania oczywiście może wrócić. Jest zapis w akcie notarialnym, w którym przekazuję to organizacji charytatywnej, że to mieszkanie cały czas jest pana Jerzego. Więc proszę się nie niepokoić, ta sprawa naprawdę jest jasna i czysta. Zrobiłem tak, jak należy, pomogłem człowiekowi i oddałem mieszkanie na cele charytatywne. Tak po ludzku - kontynuował Nawrocki.
Czytaj także: Nawrocki odpowiada na kopertę Trzaskowskiego
- Ja wielokrotnie wykonywałem telefony do pana Jerzego. Ten telefon był oczywiście wyłączony. Nie wiadomo, gdzie jest ten telefon. Dla jego dobra po tym, co zrobiono w tej sprawie mi i panu Jerzemu na pewno odwiedzę go, ale już po kampanii prezydenckiej, bo ta sytuacja jest naprawdę przykra - zapowiedział.