PolitykaPolska ma plan "B", jeśli wybiorą Donalda Tuska na szefa RE

Polska ma plan "B", jeśli wybiorą Donalda Tuska na szefa RE

Polska ma plan "B" na wypadek, gdyby szefowie największych państw Unii Europejskiej próbowali siłowo przeforsować kandydaturę Donalda Tuska. Głosowanie w sprawie wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej planowane jest podczas czwartkowo-piątkowego szczytu unijnego w Brukseli. Co zrobi polski rząd?

Polska ma plan "B", jeśli wybiorą Donalda Tuska na szefa RE
Źródło zdjęć: © EPA/PAP | OLIVIER HOSLET

Jak dowiedział się portal wPolityce.pl z "poważnych źródeł dyplomatycznych", Polska może sięgnąć po "broń atomową", czyli nie podpisać konkluzji szczytu. - Będzie to oznaczało, że jest on nieważny, ponieważ konkluzja musi zostać podpisana przez każde z państw uczestniczących w spotkaniach - powiedział jeden z informatorów portalu. Według wPolityce.pl, polski rząd domaga się co najmniej przełożenia głosowania.

- W żadnym wypadku nie zaakceptujemy narzucenia siłą kandydata, który nie ma poparcia rządu polskiego i nawet nie zabiegał o nie, choć swój mandat objął w wyniku sprawowania funkcji premiera rządu RP, a który jako szef Rady dopuszczał się ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski - argumentuje rozmówca serwisu.

Co ważne, jak dodał wPolityce.pl, przedstawiciele polskiej dyplomacji o planie "B" poinformowali szefa niemieckiej dyplomacji Sigmara Gabriela, który gościł w Warszawie.

"Gentlemen’s agreement"

To, że Polska chce odwołać się do zasady jednomyślności przy wyborze przewodniczącego Rady Europejskiej, potwierdził w rozmowie z Polskim Radiem wiceprzewodniczący Europarlamentu Ryszard Czarnecki.

Przypomniał, że w 2014 roku, mimo sprzeciwu Węgier i Wielkiej Brytanii, wybrany został szef Komisji Europejskiej. - Był taki "gentlemen’s agreement", że wszystkie decyzje personalne na unijnych szczytach będą, po kontrowersjach związanych z przepchnięciem kolanem szefa Komisji Europejskiej, przyjmowane na zasadzie kompromisu i zapewne będziemy się do tego odwoływać - oznajmił wiceszef Europarlamentu.

Możliwość skorzystania z zasady jednomyślności - czy możliwe jest zablokowanie wniosków ze szczytu, w których zapisany zostanie wybór szefa Rady - sprawdzili prawnicy w Brukseli. Uznali, że nie. Wykładnia jest taka, że wprawdzie wnioski zawsze przyjmowane są jednomyślnie i jakiś kraj może je zablokować, ale decyzja o wyborze szefa Rady jest autonomiczną decyzją przywódców, niezależną od konkluzji. Czyli - jakiś kraj może zablokować wnioski ze szczytu, ale nie ma to wpływu na decyzję o wyborze przewodniczącego Rady.

Wcześniej polskie stanowisko w sprawie kandydatury Donalda Tuska przedstawiła premier Beata Szydło w specjalnym liście, w którym pisała m.in., że poparcie go wbrew Polsce "pozostaje w sprzeczności z międzyrządowym charakterem prac Rady".

Zobacz także: Najnowsze echa z Brukseli. Co z reelekcją Tuska?

unia europejskapispo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1828)