Polska: chcemy otwarcia Ukrainy na nasze mięso
Polscy masarze i ministerstwo rolnictwa
przekonują Ukraińców do likwidacji ceł zaporowych na import
wyrobów mięsnych jeszcze przed pełnoprawnym wejściem ich kraju do
Światowej Organizacji Handlu (WTO).
26.02.2008 | aktual.: 27.02.2008 01:02
Dziś stawka celna wynosi od 100 do 300%. W lipcu, kiedy Ukraina stanie się członkiem WTO, cło musi się zmniejszyć. Przekonujemy naszych partnerów, by obniżyli stawki wcześniej - powiedział wiceminister rolnictwa Andrzej Dycha, po uroczystym otwarciu międzynarodowych targów "Proekspo" w Kijowie.
W imprezie bierze udział ok. 40 polskich firm, związanych z produkcją żywności. Polacy są jednymi z najliczniejszych wystawców; ich stanowiska zajęły 30% ekspozycji - poinformował PAP Zbigniew Ekiert z wydziału promocji i handlu z ambasady RP na Ukrainie.
Wiceminister Dycha nie ukrywa, że Polska chciałaby znacząco wzmocnić swą pozycję na ukraińskim rynku spożywczym. Chodzi przede wszystkim o sprzedaż wyrobów mięsnych, uznawanych - jak podkreślił - "za polski hit eksportowy" w Unii Europejskiej.
Import polskich wyrobów z mięsa doprowadziłby do obniżenia wysokich cen na rynku ukraińskim. Niższe ceny wpłynęłyby z kolei na wzrost poziomu życia obywateli Ukrainy- zachęcał Dycha.
Właścicieli polskich firm mięsnych przyciąga na Ukrainę 46-milionowy rynek. Od trzech lat jest on jednak dla Polaków coraz bardziej zamknięty.
W 2005 r. eksport polskiego mięsa na Ukrainę był warty 20 mln euro. W roku następnym spadł do 4 mln, a w 2007 wyniósł tylko 2 mln euro - powiedział wiceminister Dycha w rozmowie z polskimi dziennikarzami. Chcielibyśmy znowu osiągnąć poziom 20-30 mln euro - podkreślił.
Jarosław Junko