Polscy weterani pomagają zbudować szkołę w Kambodży. Są tam bohaterami
W Polsce nie pamięta o nich prawie nikt. Ale w Kambodży do dziś są bohaterami. Imię polskich żołnierzy z misji ONZ będzie tam nosić nowa szkoła. Szkoła, którą sami pomagają budować.
- Kiedy przyjechałem do Kambodży z powrotem w 2011 roku w czapce ONZ, robiłem furorę. Ludzie nie chcieli od nas brać pieniędzy, spotykaliśmy się z mnóstwem wyrazów szacunku - mówi WP Piotr Oller, weteran UNTAC, oenzetowskiej misji w Kambodży z 1992-93 roku.
Misja UNTAC (Tymczasowa Administracja Organizacji Narodów Zjednoczonych w Kambodży) to jedna z największych sukcesów Narodów Zjednoczonych. I jednocześnie jeden z najmniej znanych. Po kilkunastu latach wyniszczającej wojny, która położyła ostateczny kres komunistycznych Czerwonych Khmerów, ONZ po raz pierwszy w historii na rok objął kontrolę nad państwem, zapewnił pokój, rozbroił partyzantów i zorganizował pierwsze demokratyczne wybory. Wśród ponad 20 tysięcy błękitnych hełmów, był też polski kontyngent liczący ponad 700 żołnierzy.
- Odpowiadaliśmy za logistykę, ale to nie była łatwa misja. Kraj był całkowicie przeorany i zrujnowany wojną. Przez pierwsze pół roku spaliśmy pod namiotami, które nie wytrzymywały wilgoci i deszczów. Budowaliśmy drogi, mosty, rozwoziliśmy wodę, którą wtedy trzeba było uzdatniać wożąc do fabryki. Dwukrotnie musieliśmy odpierać ataki Czerwonych Khmerów, którzy ostatnimi podrygami chcieli coś jeszcze zawojować. Mało kto wie, że był to pierwszy raz po II wojnie światowej, kiedy polscy żołnierze użyli broni w walce - wspomina Oller. W czasie misji zmarło pięciu jego kolegów, głównie za sprawą chorób. - W Polsce prawie nikt o tym nie pamięta. Kiedyś przeprowadziliśmy taką sondę uliczną i nie było osoby, która by o tym wiedziała - dodaje.
Co innego w Kambodży. W Takeo, małej wiosce na przedmieściach stolicy Phnom Penh, powstaje nowa szkoła, która zostanie nazwana na cześć polskich żołnierzy.
- To jest prawdopodobnie jedyna zagraniczna misja wojskowa w historii Kambodży, której uczestnicy mogą chodzić bez wstydu, z podniesionym czołem i mają jeszcze tutaj status bohaterów - mówi WP Michał Bolek, nauczyciel angielskiego w szkole. - Obecnosc tych wojsk byla przełomowym momentem w historii kraju nie tylko pamiętają, ale jest z tej okazji święto narodowe - dodaje.
Budowa na polu dyrektora
Właśnie w to święto - rocznicę podpisania paryskich porozumień pokojowych 23 października - ma zostać nadane imię szkole. Budowniczy - wolontariusze, nauczyciele, a nawet sam dyrektor szkoły - mają nadzieję że zdążą. Tym bardziej, że wtedy nadchodzi pora deszczowa.
- Wszystko robione metodą gospodarską - nawet żelbetonowe elementy i część cegieł - opowiada Bolek.
Szkoła w której uczy - ASEAN International English School - to mała szkoła wiejska.
- W Kambodży mamy 3 typy szkół: publiczne, czyli przepełnione, które nie uczą praktycznie niczego, oraz dwa typy szkół prywatnych: dobrych, ale drogich oraz wiejskich. Te ostatnie są zakładane przez tych, którzy po studiach wracają na wieś i zbierają swoich kolegów. Jest ich wiele, ale mają tragiczne położenie finansowe, bo biorą np. 6 dolarów miesięcznie od ucznia. Nie pokrywa to kosztów i zarobków nauczycieli, ale na więcej rodziców nie stać. I taka jest nasza szkoła - dodaje.
Trafiło sie wojsko
Jak tłumaczy, sprawa nowego budynku to kwestia szczęśliwego zbiegu okoliczności.
- Chłopaki z wojska wyszli z ideą pomocy szkole. Tak się złożyło, że w tym czasie rozpoczęła się budowa naszej nowej szkoły, bo właściciel poprzedniego budynku zrezygnowal z wynajmu, więc zaczęliśmy budować na polu rodziny dyrektora. No i wtedy trafiło się wojsko - mówi Polak.
"Wojsko" to tak naprawdę stowarzyszenie weteranów UNTAC "Zabujani w Kambodży". Stowarzyszenie, którego prezesem jest Oller, prowadzi grupę na Facebooku. I to tam powstał pomysł pomocy w postawieniu nowej szkoły.
- Rozmawialiśmy z dyrektorem szkoły i jest bardzo zadowolony, powiedział, że chce z nami współpracować i chętnie nada szkole imię polskich żołnierzy - mówi Oller. - Stary budynek był w za mały, a warunki były tam tragiczne, dzieci się tam nie mieściły - dodaje.
Byli żołnierze UNTAC zaczęli też zbierać pieniądze na budowę szkoły. Na razie zebrali ok. 1000 złotych. Co w Kambodży jest większą kwotą, niż się może wydawać. Cała budowa ma się zamknąć w kwocie 5 tys. dolarów.
- Nawet 50 złotych to jest tu wielka kwota. Za 100 dolarów można wyposażyć szkołę w podręczniki i zeszyty. Każda pomoc jest tam mile widziana - tłumaczy Bolek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl