Polscy sportowcy przeciw niemieckiej okupacji
Sztandarową postacią wśród sportowców walczących z okupantem był długodystansowiec Janusz Kusociński. Jako bohaterowie powstania warszawskiego zapisali się oszczepnik Eugeniusz Lokajski i tenisista Ignacy Tłoczyński. Zapłacili za to najwyższą cenę - Kusociński został zamordowany, Tłoczyński nigdy nie wrócił do kraju. Lokajski zginął w ostatnich dniach powstania pod gruzami zbombardowanego domu przy ulicy Marszałkowskiej 129.
26.09.2014 18:00
Janusz Kusociński, wybitny biegacz, mistrz olimpijski na dystansie 10 km (Los Angeles, 1932), oddał życie za ojczyznę na samym początku wojny. Należał do Organizacji Wojskowej "Wilki", która w pewnym momencie została zdekonspirowana. Niemcy aresztowali Kusocińskiego w marcu 1940 roku. Trzy miesiące później wielki sportowiec już nie żył - został rozstrzelany przez hitlerowców w Palmirach.
Do momentu zatrzymania Kusociński pracował jako kelner w gospodzie Pod Kogutem przy ulicy Jasnej w Warszawie. Lokal cieszył się sporym powodzeniem - któż by nie chciał być obsługiwany przez znanych z pierwszych stron gazet sportowców. Zatrudnieni tam byli jeszcze tenisiści Jadwiga Jędrzejowska i Ignacy Tłoczyński oraz lekkoatletka, brązowa medalistka olimpijska w rzucie oszczepem Maria Kwaśniewska. Tłoczyński wspominał, że Kusociński nie krył się specjalnie ze swoją działalnością konspiracyjną. Zachowywał się dość nonszalancko. Czytał przy stoliku ulotki, wygłaszał antyniemieckie tyrady. Był przekonany, że wojna długo nie potrwa.
Powstańczy SET
Tłoczyński pochodził z Poznania, gdzie zaczynał też swoją błyskotliwą karierę. Z Warszawą związał się w 1930 roku, gdy został członkiem Legii. Był bez wątpienia najlepszym polskim tenisistą w okresie międzywojennym. Aż pięciokrotnie zdobył tytuł mistrza kraju, reprezentował Polskę w turniejach międzynarodowych, także tych najważniejszych, wielkoszlemowych (awansował do ćwierćfinału na Roland Garros w 1939 roku) oraz w rozgrywkach o Puchar Davisa (43 występy, 26 zwycięstw). W tych ostatnich kilka miesięcy przed wybuchem wojny odniósł dwa spektakularne zwycięstwa nad czołowymi wówczas europejskimi graczami, Hennerem Henkelem i Roderichem Menzlem. Kibice, wypełniający do ostatniego miejsca trybuny kortów Legii w Warszawie, znieśli go do szatni na rękach. Nasi, niestety, przegrali całe spotkanie 2:3, bo drugi z reprezentantów, Adam Baworowski, nie potrafił stawić Niemcom oporu.
W momencie wybuchu wojny Tłoczyński miał 28 lat. Śmierć Kusocińskiego nie zniechęciła go do działalności konspiracyjnej. Został członkiem Związku Walki Zbrojnej, przemianowanego później na Armię Krajową. Miał pseudonim "Igo". Gdy wybuchło powstanie, stanął oczywiście do walki. Już pierwszego dnia wziął udział w zdobyciu koszar SS przy ulicy Koszykowej 38. Wraz z nim w akcji uczestniczyli jeszcze trzej tenisiści: jego młodszy o osiem lat brat Ksawery oraz Czesław Spychała i Antoni Smordowski, a także lekkoatleta Tadeusz Hanke. Wszyscy oni byli żołnierzami sformowanego podczas powstania Batalionu "Ruczaj". Wyposażeni w granaty i butelki z benzyną zdobyli po trwającej 89 min. walce wspomniane koszary, a przy okazji samochód pancerny oraz ciężarówkę z żywnością, ubraniami i medykamentami.
Ignacy Tłoczyński (z lewej) i Eugeniusz Lokajski fot. NAC
Ranny podczas powstania trafił po kapitulacji do obozu jenieckiego pod Salzburgiem. Po zakończeniu wojny dołączył do korpusu gen. Władysława Andersa, by ostatecznie osiedlić się w Wielkiej Brytanii. Grywał jeszcze w tenisa, uczestniczył wielokrotnie w turnieju wimbledońskim. Kiedy jednak w 1947 roku przyszła z kraju propozycja, by wystąpił w meczu o Puchar Davisa przeciw Brytyjczykom, odmówił. Konsultował ponoć tę decyzję z gen. Andersem, któremu nadal podlegał jako wojskowy. Trudno się tej odmowie dziwić. W styczniu 1947 roku odbyły się w Polsce sfałszowane wybory, po których już nikt nie miał wątpliwości, jak będzie wyglądała przyszłość kraju.
Ignacy Tłoczyński nigdy nie wrócił do Polski. Nawet po zmianie ustroju w 1989 roku. Mieszkał w Edynburgu, gdzie pracował jako trener w klubie Craiglockhart. Zmarł w 2000 roku w wieku 89 lat. Jego brat Ksawery pozostał natomiast w kraju, występował z dobrym skutkiem na korcie (był niezłym deblistą), a po zakończeniu kariery zyskał renomę jako trener.
Z bronią i aparatem
Można się zastanawiać, czy Ignacy Tłoczyński zetknął się podczas powstania z innym wybitnym sportowcem, Eugeniuszem Lokajskim. Wygląda na to, że nie (brak jakichkolwiek przekazów na ten temat), choć wiadomo, że znali się sprzed wojny. Lokajski był o trzy lata starszy, pochodził ze stolicy. Po ukończeniu gimnazjum im. Mikołaja Reja rozpoczął studia w Wyższej Szkole Handlowej, a jednocześnie podjął pracę urzędniczą w policji. Potem jednak był skłonny poświęcić się karierze wojskowej. Ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie z wynikiem celującym. Później był szkolony na stanowisko dowódcy plutonu w 35 Pułku Piechoty w Brześciu nad Bugiem. Po odbyciu służby wojskowej miał już jednak nowy pomysł na życie. Rozpoczął studia w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego (obecnie AWF), które ukończył w 1934 roku.
Już wtedy był wyróżniającym się sportowcem. Próbował różnych konkurencji, ale najlepsze wyniki uzyskiwał w rzucie oszczepem. Pobił w tej specjalności rekord Polski (73,27 m w 1936 roku), który poprawił dopiero po 17 latach wielki mistrz Janusz Sidło. Rekordowy rezultat Lokajskiego był wtedy jednym z najlepszych na świecie. Polak należał do faworytów olimpijskiego konkursu rzutu oszczepem w Berlinie (1936), ale nie spełnił oczekiwań, bo zajął siódme miejsce (na 17 startujących). Powodem była odnawiająca się kontuzja. Niemiec Gerhard Stöck, który zdobył złoty medal, uzyskał wynik o 2 m gorszy od rekordu Polaka. Lokajski nie osiągnął w sporcie sukcesów na miarę swojego talentu. Cierpiał na przewlekłą chorobę ucha, przeszedł nawet trepanację czaszki. To sprawiło, że przedwcześnie zakończył karierę.
Śmierć pod gruzami
We wrześniu 1939 roku trafił do wspomnianego wcześniej 35 Pułku Piechoty jako dowódca plutonu w stopniu podporucznika rezerwy. Wzięty do niewoli w rejonie Brześcia, zbiegł i wrócił do Warszawy. Prowadził zakład fotograficzny, co miało związek z jego drugą, obok sportu, wielką życiową pasją. Do konspiracji go na początku jakoś nie ciągnęło. W AK działał natomiast młodszy brat Eugeniusza, Józef. Też oszczepnik zresztą, brązowy medalista mistrzostw Polski juniorów z 1937 roku. Zginął w potyczce z Niemcami w grudniu 1943 roku. Dopiero wtedy Eugeniusz wstąpił do AK. Został zaprzysiężony w styczniu 1944 roku, miał pseudonim "Brok".
Od początku powstania był oficerem łącznikowym Komendy Obszaru Warszawa AK. Wystarał się o upoważnienie do noszenia i używania aparatu fotograficznego i kamery filmowej. Korzystał z tego zezwolenia niemal bez przerwy. Dzięki temu zachowało się kilkaset zdjęć autorstwa Eugeniusza Lokajskiego. Są znakomitym dokumentem przebiegu walk, życia powstańców, a także hitlerowskich zbrodni.
30 sierpnia Lokajski objął dowództwo plutonu w Kompanii "Koszta" (Kompania Ochrony Sztabu Obszaru Warszawa). Zginął tuż przed końcem powstania (25 września) pod gruzami zbombardowanego domu przy ulicy Marszałkowskiej 129.
Eugeniusz Lokajski i Ignacy Tłoczyński to najbardziej znane sportowe postaci spośród uczestników powstania warszawskiego. Mistrzów sportu, którzy bohatersko walczyli z okupantem w sierpniu i we wrześniu 1944 roku, było oczywiście więcej. Nazwiska wielu w nich można znaleźć na liście poległych. Wszyscy w tych tragicznych chwilach udowodnili, że nosząc orzełka na piersi, mieli go także w sercu.
Andrzej Fąfara, Polska Zbrojna