Polscy śledczy pojechali do Rimini. Były policjant CBŚ wątpi w sukces
W sprawie gwałtu i napaści na polską parę w Rimini minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wykazał się zaangażowaniem i wysłał na miejsce zbrodni ekipę dochodzeniową. Zdaje się w zapale przebił słynnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Co właściwie mają tam robić prokurator, dwóch policjantów oraz tłumacz skoro włoscy policjanci są tuż tuż za bandytami?
- Jeśli ktoś sobie wyobraża, że to oni osobiście zakują w kajdanki napastników, to jest w błędzie - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Rapacki, były policjant Centralnego Biura Śledczego i uczestnik międzynarodowych śledztw. - Tak naprawdę polscy śledczy nie będą mogli samodzielnie prowadzić tam dochodzenia, czyli na przykład przesłuchiwać świadków. Ich rola ograniczy się do asystowania włoskim policjantom - dodaje ekspert.
Michał Rapacki, obecnie jest detektywem. W latach 1997-2002 r. był członkiem kilku najpoważniejszych policyjnych grup dochodzeniowo-śledczych. Kierował najbardziej skomplikowanymi śledztwami i sprawami poszukiwawczymi w kraju i zagranicą.
Polska odznaka nie działa we Włoszech?
- Jedyny sens takich działań jest taki, że nasi dochodzeniowcy będą mogli na miejscu zapoznać się z dotychczasowymi efektami śledztwa. Procedura uzyskania tych samych informacji drogą tzw. międzypaństwowej pomocy prawnej jest długotrwała. Będą też mogli wspomóc miejscowych policjantów kontaktach z pokrzywdzonymi. Współpraca z ofiarami będzie przebiegała lepiej, gdy porozmawia z nimi ktoś z Polski. To jednak wszystko - dodaje.
Jak wyjaśnia były oficer CBŚ, w takiej sytuacji nasi eksperci mają ograniczone możliwości działania. Nie mają przecież własnego rozpoznania czy informatorów, którzy daliby im lepszy obraz sprawy niż ma włoska policja. - To inna sytuacja, niż gdy polscy policjanci wyprawiali się za granicę po poszukiwanych bandytów. Często po rozpracowaniu kontaktów i kryjówek gangsterów jeszcze w Polsce, trzeba było wysłać ludzi by na miejscu uczestniczyli w zatrzymaniu, rozpoznali przestępców i dokonali pierwszych czynności zmierzających do ekstradycji - mówi dalej Rapacki.
Podaje przykłady skutecznych działań, jak doprowadzenie do zatrzymania Ryszarda Boguckiego w kurorcie Cancun w Meksyku. Aresztowanie gangsterów kilku grup przestępczych "Słowika" i "Krakowiaka" ukrywających się w Hiszpanii, a których w 2001 roku dorwała specjalna grupa CBŚ. Wydarzenia w Rimini mają jednak zupełnie innych charakter.
Włoska policja nie potrzebuje pomocy
26-letnia Polka i jej mąż na plaży w Rimini zostali w miniony weekend zaatakowani przez czterech mężczyzn pochodzących z północnej Afryki. Napastnicy zbiorowo zgwałcili kobietę, wcześniej dotkliwie pobili jej partnera. Śledztwo w tej sprawie prowadzi włoska prokuratura, a szef lokalnej policji deklarował osobiste zaangażowanie.
Mało tego, włoska policja jest już coraz bliżej sprawców. Pisaliśmy, że krąg podejrzanych został już zawężony do 15 osób, w większości pochodzących z Afryki Północnej: Tunezji i Algierii. Śledczy dysponują nagraniami z kamer, na podstawie których wytypowali cztery osoby. Według włoskich mediów ofiary rozpoznały już na zdjęciach swoich oprawców.
- Po zdjęciu odcisków palców z pozostawionych na miejscu butelek policjanci ustalili nazwiska dwójki podejrzanych. Nie są one jednak jeszcze ujawnione - mówi WP Tommaso Torri, dziennikarz lokalnej gazety "Rimini Today". Zastrzega, że to jeszcze informacje nieoficjalne.
Tymczasem nasze służby zrobiły wokół wydarzenia szum jak nie przymierzając detektyw Krzysztof Rutkowski. Informacji o wysłaniu 4-osobowego zespołu dochodzeniowego do Rimini towarzyszyła konferencja prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Na pytania dziennikarzy o konkretny cel misji prokurator Prokurator Magdalena Sowa nie potrafiła jednak udzielić jasnej wypowiedzi. Dopiero w środę wyręczył ją Zbigniew Ziobro deklarując, że polski prokurator będzie po schwytaniu napastników zabiegał o to, by ich proces odbył się w Polsce. - Jeśli polskie prawo okaże się bardziej rygorystyczne dla przestępców niż włoskie, to prokuratorzy wystąpią o proces w Polsce - powiedział.