Polscy ratownicy przeszukiwali gruzowisko szkoły
W czwartek polska grupa strażaków-ratowników razem z grupą chińską prowadziła poszukiwania zaginionych osób w Balakot w pakistańskim Kaszmirze w miejscu zniszczonej przez trzęsienie ziemi szkoły, na terenie której zginęło 200 dzieci.
13.10.2005 | aktual.: 13.10.2005 21:44
Jak poinformował rzecznik prasowy Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej Witold Maziarz, strażacy wykonali przebicia przez betonowe stropy zawalonych konstrukcji, często ułatwiając tym samym wydobycie zwłok.
Polscy strażacy-ratownicy pracowali wraz z psami na gruzowiskach od rana.
Maziarz mówił tego dnia rano, że rozstawiono już ambulatorium polowe i udzielana jest pomoc medyczna ofiarom trzęsienia ziemi. Obozowisko zbudowano w pobliżu lądowiska śmigłowców. Warunki pogodowe do pracy są dobre, a wszyscy członkowie grupy i psy ratownicze czują się dobrze - powiedział rzecznik.
Maziarz powiedział także, że w mieście, w którym pracują Polacy, mieszkało około 30 tysięcy ludzi, z których - według wstępnych szacunków - mogło zginąć siedem tysięcy mieszkańców.
Według rzecznika, w piątek polscy ratownicy mają otrzymać nowe zadanie, zostaną skierowani do okolicznych miejscowości, gdzie będą prowadzić dalsze działania poszukiwawcze.
Jak poinformował szef polskiej ekipy, starszy brygadier Andrzej Sztarbała, do polskiego szpitala polowego w dalszym ciągu przynoszone są (nie tylko z miasta, ale i całej okolicy) osoby poszkodowane, którym udzielana jest pomoc medyczna. W ciągu godziny ambulatorium obsługuje 20-30 osób z lżejszymi obrażeniami. Osoby z ciężkimi obrażeniami są przewożone śmigłowcami, najprawdopodobniej do Islamabadu.
Dodał, że wokół gruzowisk koczują tysiące osób. Ze względu na panujący głód oraz zdarzające się kradzieże i grabieże obie polskie grupy chronione są przez miejscową policję i wojsko.
Według Maziarza, ambulatorium polowe udzieliło w czwartek pomocy 135 osobom. Dodał, że przy takiej intensywności opieki medycznej, leków wystarczy do końca tygodnia.
Strażacy i lekarze z Polski dotarli do Balakot w środę po dwunastu godzinach jazdy w górskim terenie. Dowódca grupy nawiązał kontakt z grupą wojskową działająca na miejscu, a następnie z władzami lokalnymi, które zadecydowały o podjęciu działań ratowniczych i medycznych w wyznaczonym przez nie rejonie - podał Maziarz.
Poinformował też, że miejscowość, w której pracują polscy strażacy, została zniszczona przez trzęsienie ziemi w 80-90 proc.
Według doniesień światowych mediów, sobotnie trzęsienie w Pakistanie spowodowało śmierć co najmniej 35-40 tys. ludzi. Większość zabitych to mieszkańcy himalajskiego regionu Kaszmir, gdzie nadal nie dociera pomoc. Spowodowane przez ulewy osuwanie się ziemi utrudnia akcję niesienia pomocy do tych górskich rejonów, gdzie ratunku oczekują setki ludzi uwięzionych pod gruzami i w ruinach domów.
Dwa polskie samoloty wojskowe typu Casa z pomocą dla ofiar trzęsienia ziemi wylądowały na lotnisku wojskowym w pakistańskiej stolicy, Islamabadzie, we wtorek. Przybyła nimi grupa 18 strażaków, 4 lekarzy, pomoc humanitarna Caritas Polska oraz ambulatorium polowe Polskiej Misji Medycznej. Grupa jest samowystarczalna; ma zapas żywności i wody na 10 dni.
Choć głównym zadaniem polskiej grupy ma być pomoc medyczna dla ofiar trzęsienia ziemi, w jej ramach przybyła też ekipa poszukiwawcza z pięcioma psami, z kamerami termowizyjnymi i geofonami. Zabrano także lekki sprzęt do przebijania się przez gruzowisko do zasypanych.