Polscy posłowie nie wpuszczeni do rosyjskiego więzienia
Polscy i ukraińscy parlamentarzyści nie zostali wpuszczeni do rosyjskiego więzienia, gdzie mieli spotkać się z przetrzymywaną przez Rosjan ukraińską pilotką Nadią Sawczenko - informuje Polskie Radio.
W środę wieczorem do aresztu, gdzie przetrzymywana jest Nadia Sawczenko leciał również deputowany ukraińskiego parlamentu z frakcji Batkiwszczyna Ołekandr Bryhynec.
Został zatrzymany na lotnisku w Mińsku, w nocy odwiedził go ukraiński konsul. "Konsulat, podobnie jak ja, jest oburzony dziwnym zachowaniem władzy białoruskiej, które nie może nawet przedstawić dokumentu w sprawie mojego zatrzymania, konfiskaty paszportu dyplomatycznego, zakazu wjazdu na Białoruś i odizolowania w osobnym pomieszczeniu" - napisał deputowany na Facebooku.
"W towarzystwie pogranicznika jestem transportowany do samolotu. Za godzinę z kawałkiem będę w Kijowie. Następnym razem przyjadę do Rosji i Białorusi chyba dopiero, jak upadnie reżim Putina" - napisał Bryhynec na Facebooku w czwartek rano.
Bryhynec zaznaczył, że jest zaskoczony tym, iż - jak mu powiedziano - został uznany na Białorusi za persona non grata. Podkreślił, że zawsze wspierał Białoruś i często podzielał oceny sytuacji białoruskiego kierownictwa. - Niczego złego nie zrobiłem i nie mówiłem o Białorusi, dlatego postępek Łukaszenki jest dla mnie dziwny. Aresztowanie deputowanego sąsiedniego kraju, który jechał z paszportem dyplomatycznym i ma immunitet dyplomatyczny, to niebywałe chamstwo - oświadczył.
Według słów Bryhynca inni członkowie delegacji - w tym dwoje innych ukraińskich deputowanych, obrońcy praw człowieka, ukraińscy dziennikarze oraz polscy deputowani Tomasz Makowski i Małgorzata Gosiewska - kontynuowali podróż do Rosji.
Z informacji Polskie Radia wynika, że cała delegacja dotarła do Woroneża, ale nie została wpuszczona do więzienia.
Nadia Sawczenko, nawigatorka śmigłowca Mi-24, walczyła przeciw separatystom na wschodzie Ukrainy w szeregach ochotniczego batalionu "Ajdar". Została uprowadzona przez ługańskich separatystów w czerwcu, w trakcie walk w Gorłówce.
Po kilku tygodniach okazało się, że kobieta przebywa w Rosji. Władze Ukrainy zażądały od Kremla jej uwolnienia oraz wyjaśnień, w jaki sposób przekroczyła granicę. Moskwa odpowiedziała, że przybyła do Rosji jako uchodźca i została zatrzymana podczas kontroli dokumentów.
Komitet Śledczy Rosyjski Komitet Śledczy oskarżył Sawczenko o współudział w zabiciu pod Ługańskiem na wschodzie Ukrainy dwóch członków ekipy rosyjskiej telewizji państwowej WGTRK, dziennikarzy Igora Kornieluka i Antona Wołoszyna. Według śledczych, miała przekazać ukraińskiemu oddziałowi "współrzędne położenia rosyjskich dziennikarzy i innych cywilów", którzy zostali następnie ostrzelani.
Uprowadzenie Sawczenko skrytykowały UE i USA. Organizacja Amnesty International oświadczyła, że w sprawę przerzucenia nawigatorki przez rosyjską granicę mogli być zamieszani "zdrajcy" z ukraińskich specsłużb.
Kobieta jest przetrzymywana w Woroneżu, około 500 km na południe od Moskwy. Sąd w tym mieście postanowił w zeszłym tygodniu, że ma ona pozostać w areszcie w tym mieście do końca sierpnia.