PolskaPolscy politycy zawiedzeni decyzją komitetu noblowskiego

Polscy politycy zawiedzeni decyzją komitetu noblowskiego

Polityczna poprawność, spadek prestiżu,
ośmieszenie idei twórcy - tak politycy komentowali przyznanie
pokojowej Nagrody Nobla działaczce ruchu ekologicznego z Kenii
Wangari Maathai.

08.10.2004 | aktual.: 08.10.2004 17:23

Obraz

Działaczka ruchu ekologicznego, 64-letnia Kenijka Wangari Maathai została w piątek pierwszą w historii kobietą afrykańską - laureatką pokojowej Nagrody Nobla. Komitet Noblowski przyznał jej to wyróżnienie "za stałą działalność na rzecz rozwoju przyrody, wolności poglądów i demokracji" w jej ojczystej Kenii i w całej Afryce.

Szef klubu parlamentarnego PO Jan Rokita przyznał, że nic nie wie o tegorocznej laureatce nagrody. Wyraził natomiast opinię na temat samej idei przyznawania nagród: Mam wrażenie, że to jest nagroda coraz bardziej koteryjna. Jej znaczenie spada zarówno w dziedzinie literackiej, jak i politycznej.

Jak przyznał, od wielu lat należy do grona dużych sceptyków w kwestii Nagrody Nobla. Zwłaszcza nagród, które mają wymiar bądź to polityczny, bądź kulturotwórczy, czyli chodzi o nagrodę literacką i pokojową. One są politycznie uwikłane - powiedział Rokita.

Nagroda Nobla nie jest wolna od politycznej poprawności - uważa wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS). Szkoda, że ci, którzy w oczach opinii międzynarodowej zasłużyli na Nagrodę Nobla w dziedzinie przestrzegania praw człowieka i pokoju, jej nie dostają.

Zdaniem Ujazdowskiego, laureatami Nobla zostają osoby prowadzące działalność mniej ważną. Spełniają one jednak jakieś kryteria politycznej poprawności. Mam wrażenie jednak, że kosztem autorytetu tej nagrody - ocenił.

Również wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl) także uważa, że wyróżnienie Kenijki bierze się z politycznej poprawności. Potrafiłbym wymienić długi ciąg osób, które z punktu widzenia Polaków zasługują na Nagrodę Pokojową - podkreślił Nałęcz. Wicemarszałek uważa, że Nobla dostać powinien Vaclav Havel. Nałęcz zaznaczył jednak, że stara się dzielić radość wszystkich obywateli Kenii z tej nagrody.

Lider LPR Zygmunt Wrzodak uważa, że nagrodę otrzymać powinien papież Jan Paweł II. Pomija się go w takich kwestiach jak pokojowa Nagroda Nobla, a otrzymuje ją jakaś pani z Kenii - powiedział. Zdaniem Wrzodaka, fakt, że papież nie został do dzisiaj uhonorowany, pokazuje upadek idei, dla której została utworzona, całej tej kapituły, która przyznaje Nagrody Nobla i ośmiesza jej twórcę.

Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że wśród kandydatów do tegorocznej nagrody były osoby wybitne, m.in. papież Jan Paweł II i były prezydent Czech Vaclav Havel. Jak podkreślił, papież od lat jest kandydatem do tej nagrody. Wszyscy możemy wyrazić pewne zdziwienie, że do tej pory takiej decyzji nie podjęto - dodał szef polskiego MSZ. Jednak, jak podkreślił, wybór kobiety z Afryki, wybitnej działaczki ochrony środowiska, ma swoją symbolikę.

Norweski Komitet Noblowski wybrał Wangari Maathai spośród rekordowej liczby 194 osób nominowanych w tym roku do nagrody. Laureatka tegorocznej nagrody pokojowej w dniu 10 grudnia - w rocznicę śmierci jej fundatora Alfreda Nobla - odbierze złoty medal, honorowy dyplom i czek na 10 mln koron szwedzkich (1,3 mln dol.).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)