Polscy ludzie sztuki tym razem za Niceą
Ponad 100 przedstawicieli świata nauki,
kultury oraz dziennikarzy podpisało się pod listem otwartym, w
którym stają w obronie polskich postulatów dotyczących przyszłej
konstytucji europejskiej - zachowania nicejskiego systemu
głosowania w Radzie UE oraz odwołania się w preambule konstytucji
do tradycji chrześcijańskiej.
17.11.2003 | aktual.: 17.11.2003 21:58
"Chcemy podzielić się ze społeczeństwami krajów członkowskich i kandydujących do Unii Europejskiej naszym niepokojem o rozwój wypadków w Europie. Obserwujemy coraz mniej woli ze strony rządów niektórych państw europejskich - przede wszystkim Francji i Niemiec - aby nadal działać na rzecz budowania solidarnej i spójnej Europy" - głosi list.
Według jego sygnatariuszy, za retoryką odwołującą się do jedności europejskiej coraz wyraźniej kryją się partykularne, narodowe interesy forsowane przez najsilniejsze państwa Unii, o czym świadczy m.in. sposób, w jaki opracowano projekt konstytucji europejskiej.
"Niektóre kluczowe rozwiązania projektu, jak zmiana przyjętego w Nicei mechanizmu podejmowania decyzji w Radzie UE, zostały wprowadzone z pominięciem procedur demokratycznych, wbrew zasadzie możliwie szerokiej legitymizacji, która przyświecała pomysłodawcom i orędownikom powołania Konwentu Europejskiego. Obecny projekt w istocie narusza równowagę między małymi, średnimi i dużymi państwami Unii na rzecz tych ostatnich. Może to pogłębić w przyszłości deficyt demokracji w Unii" - uważają sygnatariusze.
Jak podkreślają, demokracja nie oznacza automatycznego podążania za głosem najsilniejszych, lecz także proces współtworzenia zasad gwarantujących słabszym, iż nie zostaną zredukowani do roli statystów. "Polska zaś pragnie być aktywnym uczestnikiem budowania wspólnej, solidarnej Europy" - zapewniają.
"Uważamy zatem, że polska obrona postanowień traktatu z Nicei nie wynika z ciasno pojmowanego interesu narodowego, lecz z przekonania, iż postanowienia te w większym stopniu niż obecny projekt konstytucji pozwalają przeciwdziałać groźnym wewnętrznym partykularyzmom, które mogą w przyszłości rozsadzić zjednoczoną Europę" - głosi list otwarty.
Jego sygnatariusze wyrażają też niepokój z powodu dyskusji na temat przyszłego kształtu finansowego Unii Europejskiej, gdyż - jak piszą - "wbrew zasadzie solidarności, zaczynają dominować w niej tendencje zmierzające do zakonserwowania podziału na kraje biedne i bogate". "Stabilnej i spójnej politycznie oraz silnej gospodarczo Unii nie da się zbudować za mniej pieniędzy" - __oceniają sygnatariusze.
Wyrażają też przekonanie, że "nie da się zbudować wspólnoty jednoczącej europejskie narody bez odwołania się do wspólnych historycznych tradycji naszego kontynentu". "Przemilczenie roli odegranej przez chrześcijaństwo w procesie kształtowania się fundamentów cywilizacji i kultury europejskiej z pewnością nie będzie dobrze służyć ani obecnej odpowiedzialności Europejczyków za własną tradycję, ani przyszłej jedności naszego kontynentu" - głosi list otwarty.
Pod listem podpisali się m.in. b. minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski, prezes honorowy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefan Bratkowski, Marek A.Cichocki z Centrum Stosunków Międzynarodowych, profesor socjologi Henryk Domański, redaktor naczelny "Znaków Nowych Czasów" Michał Drozdek, aktor Piotr Fronczewski, filozof Dariusz Gawin, kompozytor Henryk Mikołaj Górecki, rektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. Józefa Tischnera Jarosław Gowin, kompozytor Wojciech Kilar, socjolog prof. Ireneusz Krzemiński, profesor prawa Michał Kulesza, muzyk Czesław Niemen, Jan Nowak-Jeziorański, historyk prof. Wojciech Roszkowski, profesor praw Adam Strzembosz, senator Zbigniew Romaszewski, socjolog Tomasz Żukowski.
Inny list otwarty kilka tygodni temu wystosowało około 250 polskich intelektualistów. Sprzeciwiają się w nim stawianiu przed wyborem "Nicea albo śmierć" oraz apelują o "inną Europę", silną politycznie, sprawnie zarządzaną, dążącą do jedności, posiadającą wspólne wartości, lecz bez nazywania ich źródła.(iza)