PublicystykaPolscy kierowcy tak się spieszą na groby bliskich, jakby chcieli do nich szybko dołączyć

Polscy kierowcy tak się spieszą na groby bliskich, jakby chcieli do nich szybko dołączyć

1 listopada. Jednopasmowa DK 2 na Siedlce. Co chwilę na środku asfaltu wysepka na skręt w lewo. Trzy auta za mną na lewy pas wyskakuje rodzinny hatchback. Jego kierowca spieszy się na grób. Swój.

Polscy kierowcy tak się spieszą na groby bliskich, jakby chcieli do nich szybko dołączyć
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
Michał Gostkiewicz

02.11.2018 | aktual.: 02.11.2018 18:23

Na pełnym gazie auto wyprzedza trzy samochody za mną. Na pełnym gazie, bo nikt się nie wlecze, nie ma korka, można normalnie jechać. Kierowca z wyścigową żyłką zrównuje się ze mną dokładnie na wysokości wysepki. Ja mijam ją prawidło, on pruje pod prąd. Wyprzedza jeszcze dwa auta przede mną. Rzucam okiem dalej – zdąży przed nadjeżdżającymi z przeciwka? Uff, zdążył. Szybkim manewrem wraca na swój pas.

"Jeżdżę szybko, ale bezpiecznie" – powiedziałby pewnie, gdybym go dorwał i zapytał, co, do diabła ciężkiego, robi. Na tę odpowiedź miałbym inną.

Nie, drogi polski kierowco, nie ma czegoś takiego jak "jeżdżę szybko, ale bezpiecznie". Albo jeździsz pan bezpiecznie, albo jeździsz pan jak wariat i miałeś szczęście, że samochód z naprzeciwka jechał dość wolno. Gdyby jechał szybciej, szukałbyś ratunku uciekając na swój pas. Czyli wjechałbyś w bok mojego auta. Nie, dziękuję, rozwalaj się sam, innych w to nie mieszaj.

Do połowy drugiego dnia długiego listopadowego weekendu zginęło na polskich drogach 21 osób. W 193 wypadkach rannych zostało 218 osób. 1 listopada rano jedną z najbardziej zablokowanych dróg była krajowa dwójka z Warszawy w kierunku na Siedlce. Przyczyna – oczywiście wypadek.

Do tego policja zatrzymała już 393 alkoholików. Bo jeśli siadasz po wypiciu za kółko, to nie jesteś pijakiem. Jesteś alkoholikiem. Alkoholik, jak wiadomo, nie umie powstrzymać się od picia, choćby miało go to narazić na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. Sam w jednej z toalet na stacji benzynowej zobaczyłem na podłodze flaszkę po ćwiartce wódki. Ciekawe, kto pił – kierowca czy pasażer?

Ten sam dzień, ta sama trasa, kilka minut później. W lusterku widzę, jak ktoś próbuje wyprzedzać kilka aut za mną. Nagle hamuje – ewidentnie nie zauważył wysepki. W ostatniej chwili ratuje się zjazdem tuż przed nos kierowcy, którego wyprzedzał.

Kilka tygodni temu, droga z Warszawy na Mazury, gdzieś za Łomżą i Ostrołęką. Brak pobocza, przy drodze rów. Z przeciwka jedzie tir, za nim grzecznie sznureczkiem kilka samochodów.

Oprócz jednego, który pędzi ile fabryka dała swoim lewym pasem prosto na czołówkę z moim samochodem. Miga długimi – i pruje dalej. Nie mam pobocza, by na nie zjechać. Nie zdążam zerknąć w tylne lusterko, po prostu daję po heblach modląc się, żeby nikt nie wjechał mi w bagażnik. Szaleniec z przeciwka zdąża tuż-tuż przed nami zjechać na swój pas. Gdybym nie zwolnił, nie napisałbym już tego tekstu.

Ludzie, po co się wam tak spieszy? Zwłaszcza we Wszystkich Świętych to bez sensu - ci, do których jedziecie, mają przecież czas, ba! Mają całą wieczność pod granitową płytą. Wy macie jedno życie. Ja też. Jeżeli tak bardzo chcecie dołączyć do swoich zmarłych, to proszę bardzo, gaz do dechy i spieszcie się dalej na ten grób. Swój i rodziny, którą wieziecie. Ale mnie w to nie mieszajcie.

Źródło artykułu:WP Opinie
Zobacz także
Komentarze (0)