Położyli kolegę na torach. Nowe fakty ws. makabrycznej zbrodni
18 listopada na torach w pobliżu dworca kolejowego w centrum Mikołowa znaleziono ciało młodego mężczyzny. Choć początkowo jego śmierć wyglądała na samobójstwO, wcale nim nie było. Kobieta, będąca świadkiem zdarzenia, ujawnia kulisy makabrycznej zbrodni.
28.11.2017 | aktual.: 28.11.2017 15:31
Ofiarą był 24-letni Dariusz z Orzesza, który spędził wieczór i noc w towarzystwie dwóch innych mężczyzn - 42-latka i 27-latka. Z ustaleń policji wynika, że Dariusz pił z nimi alkohol w pobliżu dworca w Mikołowie. W pewnym momencie doszło do kłótni, 27-latek miał udusić, a następnie (z pomocą 42-latka) ułożyć na torach nieprzytomnego Dariusza, pozorując samobójstwo.
Redaktor portalu "naszemiasto.pl" dotarł do kobiety, będącej świadkiem makabrycznego zdarzenia. Twierdzi ona, że zaraz po tym, jak doszło do wypadku zwróciła uwagę na dwóch podejrzanych mężczyzn.
- Podeszli do policjantów i zapytali, co się stało. Byli pijani, mieli ze sobą alkohol. Gdy policjanci poszli na miejsce wypadku, ta dwójka zaczęła się szarpać i kłócić. Mówili o tym, co się stało. Zgłosiłam sprawę konduktorowi, ale stwierdził, że to nie jego sprawa - mówiła dziennikarzowi.
Kobieta dodała, że pasażerowie nalegali, by konduktor wypuścił ich z pociągu. Chcieli sprawdzić, czy mężczyzna żyje i udzielić mu pomocy. Jednak konduktor kategorycznie odmówił, powołując się na zasady bezpieczeństwa.
Kobieta odpowiedziała na apel siostry zmarłego Darka i zgłosiła się, jako świadek zdarzenia.
- Trudno było pozostawić ten apel bez odpowiedzi. Jest mi bardzo przykro, że nie udało się Darkowi pomóc, zapobiec temu, co się stało, a przede wszystkim nie mogę pogodzić się z tym, że niezwykle serdecznemu i dobremu człowiekowi za chwilę rozrywki w pubie czy kilku złotych na alkohol odbiera się życie w wyrafinowany i bestialski sposób - mówiła.
To między innymi dzięki jej zeznaniom policji udało się zatrzymać 27-letniego Bartosza J. oraz 42-letniego Daniela R. Nie wiadomo, czy ofiara znała mężczyzn wcześniej, czy poznała ich dopiero w dniu tragedii. Obaj podejrzani trafili do aresztu.