Polowanie na rodzinę
Klaps w tyłek, pociągnięcie dziecka za ucho czy podniesienie na nie głosu grozi w Szwecji kilkuletnim więzieniem.
20.06.2005 | aktual.: 20.06.2005 09:16
Niedościgłym wzorem państwa jest Szwecja, która praktykuje czysty socjalizm. Tuż za Szwecją plasują się natomiast Chiny będące mieszaniną socjalizmu i kapitalizmu. Tak klasyfikował państwa koreański dyktator Kim Dzong Il w rozmowie z Madelaine Albright, sekretarz stanu USA za prezydentury Billa Clintona. Albright wspomina swoje spotkanie z koreańskim zamordystą w "Pamiętnikach". Kim Dzong Ilowi mógł się w Szwecji spodobać zwłaszcza stosunek państwa do rodziny.
Karl Rudbeck, liberalny szwedzki publicysta, twierdzi, że socjalistyczne państwo, dążąc do podporządkowania sobie jak największej liczby obszarów życia społecznego, niszczy wszelkie niezależne od siebie ośrodki władzy i autorytetu. A w największym stopniu niszczy rodzinę. Wiele szwedzkich ustaw wręcz stymuluje rozbijanie więzi rodzinnych i to na różnych poziomach: między współmałżonkami, między rodzicami a dziećmi oraz między wnukami a dziadkami. - Rodzina stała się celem ataku socjalistów, gdyż ze swej natury preferuje pewien rodzaj wychowania, który może być alternatywą wobec opiekuńczych instytucji państwa. Rodzina tworzy siatkę ochronną dla człowieka, który w momencie, gdy pojawiają się problemy, na przykład brak pieniędzy czy kłopoty zdrowotne, może się zwrócić o pomoc do krewnych. Państwo dąży do zerwania więzi rodzinnych po to, by ludzie zwracali się z pomocą bezpośrednio do niego. W ten sposób uzależnia ich od siebie - mówi "Wprost" Henrik Bejke, redaktor miesięcznika "Nyliberalen".
Plastikowe rodziny
W Szwecji rocznie zawieranych jest 38 tys. małżeństw, a jednocześnie 31 tys. par się rozwodzi. Oznacza to, że trwałych jest zaledwie 18 proc. małżeństw. Nic dziwnego, że 60 proc. dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich, a 20 proc. jest wychowywanych przez samotnych rodziców. Nic też dziwnego, że pojawiają się nowe, alternatywne formy "rodzin", na przykład sambo, czyli "mieszkający razem" lub serbo - "mieszkający oddzielnie".
W 1995 r. szwedzki parlament zalegalizował też pary homoseksualne. Według danych zebranych przez Sąrena Anderssona ze Związku Równouprawnienia Seksualnego (RFSL), w tego typu związkach wychowuje się już około 40 tys. dzieci. Będzie ich jednak znacznie więcej, gdyż 3 czerwca 2005 r. przyjęto prawo o inseminacji par lesbijskich, które zezwala dwóm kobietom na zapłodnienie in vitro - na koszt państwa. Elina Aberg ze szwedzkiej młodzieżówki Zielonych mówi otwarcie "Wprost", że tradycyjna rodzina to w Szwecji przeżytek, a przyszłością jest poligamia. Tradycyjną rodzinę zastępują tzw. plastikowe rodziny, czyli hybrydy powstałe po kilku małżeństwach i kilku rozwodach. Dziecko w takiej rodzinie ma na przykład cztery mamy, sześciu ojców i liczne rodzeństwo, którego często nie jest się w stanie doliczyć.
Państwowe uczelnie finansują nawet badania, które mają wskazać pozytywne strony tego typu rozwiązań. Prof. Margareta Bck-Wiklund z uniwersytetu w Gąteborgu opowiada "Wprost", że dzieci wędrujące po kolejnych rozwodach od jednej rodziny do drugiej nabywają w ten sposób życiowego doświadczenia i kapitału społecznego, który może im się przydać w dorosłym życiu. Najczęściej przywoływanym argumentem świadczącym o wyższości "plastikowych rodzin" nad tradycyjnymi ma być fakt, że dzieci na święta dostają znacznie więcej prezentów.
Grzegorz Górny