Polka zginęła w metrze
Polka Monika Suchocka, ofiara zamachów w Londynie 7 lipca, zginęła w wybuchu bomby w metrze linii Piccadilly, a nie w autobusie, jak wcześniej przypuszczano. Brat kobiety, Marcin Suchocki powiedział, że tę informację przekazała mu brytyjska policja.
Wcześniej na podstawie relacji przyjaciół Moniki Suchockiej, media informowały, że była ona w autobusie linii nr 30, który eksplodował na Tavistock Square. Rano 7 lipca miała przez telefon komórkowy poinformować współpracowników, że spóźni się do pracy i zamierza wsiąść do autobusu.
Brat Moniki Suchockiej powiedział, że siostra prawdopodobnie rzeczywiście wyszła ze stacji metra, by skontaktować się z biurem (w metrze nie działają telefony komórkowe), ale wróciła z powrotem i wsiadła do pociągu linii Piccadilly. Na tej linii, pomiędzy stacjami King's Cross i Russel Square jeden z czterech zamachowców- samobójców zdetonował ładunek wybuchowy.
Według cytowanych przez media współpracowników Moniki Suchockiej, miała ona wysłać SMS do biura około godz. 8.40. Wybuchy w metrze nastąpiły około godz. 8.50.
W sobotę policja potwierdziła, że Polka zginęła w zamachach 7 lipca.
Suchocka pochodziła z Dąbrówki Malborskiej. W marcu ukończyła Akademię Ekonomiczną w Poznaniu, a w kwietniu wyjechała na staż w jednej z londyńskich firm.
Anna Widzyk