Panika turystów, setki wiadomości. Opowiada, co się dzieje w Katanii
Etna - jeden z najbardziej aktywnych i najwyższych wulkanów w Europie - znów dała o sobie znać. W niedzielę doszło do erupcji, a pył przykrył całą okolicę. - Wczoraj był ciężki dzień, dostałam kilkaset wiadomości. Była to pierwsza panika turystów - opowiada przewodniczka Joanna Pióro, która przebywa w Katanii.
Etna jest największym wulkanem w Europie. Jest wysoka na 3340 m i zajmuje obszar 1250 km kw. Wulkan liczy około 270 kraterów różnej wielkości. Lawa, która się z niej wydobywa, ma temperaturę ok. tysiąca st. C., ale charakteryzuje się tym, że nie rozlewa się szeroko. To oznacza, że szybko zastyga i nadbudowuje kolejne warstwy.
"Przysypało nas pyłkiem"
- W Katanii przysypało nas bardzo drobnym pyłkiem. Jest to uciążliwe, ale nie jest niebezpieczne. Jestem na obszarze części turystycznej od południowej strony Etny. Widzę, że cały parking przysypany jest lapillami (cząstkami wyrzucanymi podczas erupcji wulkanu - red) wielkość 2-3 cm. One są lekkie i nawet, jak spadną na głowę, to nie zrobią nikomu krzywdy - twierdzi Joanna Pióro, przewodniczka turystyczna po Sycylii i wulkanie Etna.
- Nie ma katastrofy, jaką sobie niektórzy wyobrażają. To, co wydarzyło się wczoraj, nie jest niczym strasznym. Przypomnę tylko, że w 2021 roku mieliśmy 56 erupcji i przysypywało nas co kilkanaście dni. To jest normalne, ludzie są przyzwyczajeni - tłumaczy w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Erupcja wulkanu Etna. Katania cała w pyle
Lotnisko w Katanii było zamknięte
Oczywiście w trakcie erupcji wulkanu nie wolno zbliżać się do obszaru, z którego wydostaje się lawa. Jest on jednak na tyle wysoko, że nie stanowi zagrożenia dla osób znajdujących się niżej.
- Wczorajsza erupcja była na wysokości ponad trzech tysięcy metrów. Jest mało prawdopodobne, że mogłaby kogoś skrzywdzić. Dla turystów była to dodatkowa atrakcja. Gorzej mieli ci, którzy zaplanowali podróż samolotem - dodaje Pióro i przypomina, że zamknięte było lotnisko w Katanii.
Jak pisaliśmy, ruch samolotów został zawieszony po tym, gdy płyta lotniska pokryła się warstwą pyłu wulkanicznego. Na profilu portu na Twitterze poinformowano, że loty z i do Katanii będą zawieszone do poniedziałku do godz. 9 rano lub przywrócenia odpowiednich warunków bezpieczeństwa. Pasażerowie zostali poproszeni o sprawdzanie statusu swojego lotu.
W poniedziałek pojawił się nowy komunikat, że lotnisko już działa. Warto zaznaczyć, że Katania jest popularną destynacją także dla turystów z Polski. Bezpośrednie loty możliwe są nie tylko z Warszawy, ale też Katowic oraz Krakowa.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Turyści spanikowali
- Turyści na pewno byli mocno zaskoczeni erupcją, ale sami przekonali się, że to nic strasznego. Jest to po prostu uciążliwe, bo pył rysuje samochody, szyby i wpada do studzienek. Potem jest dużo sprzątania. Widziałam ludzi z łopatami, którzy odgarniali balkony, czy sprzątali ogródki - opisuje przewodniczka.
- Oczywiście wczoraj miałam ciężki dzień, bo dostałam kilkaset wiadomości. Była to pierwsza panika turystów, którzy pytali: "czy w lipcu wycieczka będzie bezpieczna?". W momencie, kiedy ludzie docierają do wiarygodnych informacji, to się uspokajają i wiedzą, że nie ma powodów do obaw. Na przykład kolejka, która wjeżdża na wulkan, dzisiaj normalnie działa i jest wielu chętnych. Jedyne, co przeszkadza, to brzydka pogoda - wyjaśnia.
Kolejka linowa, o której mówi Pióro, odjeżdża z wysokości 1900 m n.p.m., a jej górna stacja znajduje się na wysokości 2500 m n.p.m. Do kolejki dotrzeć można autobusem.
- Okoliczni mieszkańcy są przyzwyczajeni. Kiedy będzie kolejna erupcja? Tego nikt nie wie - podsumowuje przewodniczka po Sycylii.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Czytaj też:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski