Polityk uciekł przed torturami - wszystko opisał w liście
Portal internetowy Naviny.by opublikował list jednego z działaczy białoruskiej opozycji Alesia Michalewicza - podaje telewizja Biełsat. List został przysłany przez polityka 14 marca po północy, co może świadczyć o tym, że był on wysłany już po opuszczeniu przez niego kraju. Polityk opisał, że był torturowany w areszcie KGB, by wymusić na nim współpracę ze służbami.
W liście Michalewicz tłumaczył motywy swojego wyjazdu i opisywał swój pobyt w więzieniu. Napisał m.in., że KGB "od razu zaproponowało, żebym skrytykował innych". Polityk poinformował również, że na początku pojawiły się oskarżenia o szpiegostwo, jednak po badaniu na wariografie z nich zrezygnowano.
Polityk poinformował, że postanowił opuścić kraj, po tym gdy otrzymał wezwanie na przesłuchanie do KGB wyznaczone na poniedziałek rano. Michalewicz obawiał się, że z powrotem trafi do więzienia. Uprzednio po wyjściu z aresztu KGB ogłosił bowiem, że stosowano wobec niego tortury, by wymusić na nim zobowiązanie do współpracy ze służbami.
Były kandydat na prezydenta w momencie opuszczenia kraju nie dysponował paszportem, który odebrało mu KGB poinformowała agencja Biełapan. To wskazuje, że najprawdopodobniej przejechał granice białorusko-rosyjską, na której nie ma kontroli paszportowych.