Politycy za odbieraniem mandatów posłom z wyrokiem sądowym
Posłowie i senatorowie skazani prawomocnym wyrokiem sądu powinni tracić mandat - jednogłośnie mówią przedstawiciele ugrupowań parlamentarnych. Zapowiadają też, że poprą ewentualną inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie.
Według opublikowanego we wtorek sondażu "Rzeczpospolitej", aż 85% Polaków jest zdania, że parlamentarzyści skazani prawomocnym wyrokiem sądowym powinni być usuwani z Sejmu. Tylko 8% pytanych jest przeciwnego zdania.
"Trzeba się tym zająć" - powiedział we wtorek dziennikarzom wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl). Przyznał, że ta sprawa była przedmiotem dyskusji podczas wtorkowego posiedzenia prezydium Sejmu.
"Nie potrafię zrozumieć jaki jest czynnik, poza strachem przed awanturnikami, którzy grożą buntem, sprawiający, że jeszcze nie przegłosowaliśmy w ordynacji wyborczej zapisu, że człowiek skazany prawomocnym wyrokiem sądowym traci mandat" - powiedział Nałęcz.
Marszałek Sejmu Józef Oleksy (SLD) również popiera taki pomysł, choć przyznaje, "że są pewne wątpliwości, bo 'zahacza' on o immunitet i niezawisłość posła". "Czy jednak w każdym przypadku prawomocnego wyroku poseł powinien tracić mandat?" - zastanawiał się Oleksy. Jako przykład podał naruszenie prawa drogowego, które również może skończyć się prawomocnym orzeczeniem winy.
"Każde działanie zmierzające do poprawienia jakości - zarówno merytorycznego, jak i etyczno-moralnego - przygotowania posłów, znajdzie poparcie w klubie PO" - podkreślił Bronisław Komorowski (PO). Jak dodał, immunitet poselski powinien w ogóle być ograniczony "tylko do tego typu zagrożeń, które wiążą się ze sprawowaniem mandatu poselskiego".
"Zdecydowanie za" inicjatywą opowiedział się również przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper, choć zaznaczył, że "nie jest to taka prosta sprawa". "Trzeba ograniczyć przestępstwa, za które poseł powinien zostać skazany podczas wykonywania mandatu" - powiedział.
Według niego, karani w ten sposób powinni być posłowie, którzy popełnili przestępstwa przeciwko m.in. zdrowiu, życiu, mieniu lub są zamieszani w korupcję.
"Taki projekt uzyskałby nasze poparcie, ponieważ to, co dzieje się teraz w Sejmie, skłania nas do takiej niebezpiecznej inicjatywy" - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Niebezpiecznej, bo - jak wyjaśnił - niosącej zagrożenie, że większość rządząca może chcieć zacząć pozbawiać mandatów innych przez np. manipulowanie wyrokami sądowymi.
"Dzisiaj rzeczywiście całe plejady osób spod znaku kodeksu karnego chodzą po Sejmie i trzeba coś z tym zrobić" - zaznaczył.
Szef klubu PSL Zbigniew Kuźmiuk podkreślił, że jego partia jest gotowa poprzeć taki pomysł, "ale z tym rozróżnieniem, że będzie odnosił się tylko do przestępstw pospolitych".
"Posłowie podlegają, czy mogą podlegać różnego rodzaju sytuacjom. Tak jak w przypadku prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Skazanie go prawomocnym wyrokiem za jakąś wypowiedź i przez to pozbawienie go urzędu byłoby, moim zdaniem, już przesadą" - powiedział Kuźmiuk.
"Taki projekt musi być dobrze skonsultowany z ekspertami, żeby nie okazało się, że jest to kolejny bubel prawny" - powiedział szef klubu UP Andrzej Aumiller. Jednak, jak zaznaczył, "Unia z pewnością poprze taki projekt, bo politycy z jej szeregów nie mają się czego obawiać. Jesteśmy za jawnością życia politycznego, za uczciwością" - podkreślił.
Także szef FKP Roman Jagieliński uważa, że parlamentarzysta skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwo pospolite powinien stracić mandat. Częste spory między posłami, które również kończyć się mogą wyrokami sądowymi, powinien, jak podkreślił Jagieliński, rozstrzygać sąd marszałkowski. "Takie ciało powinno być stworzone, bo spory nie są rozstrzygane w komisji etyki czy komisji regulaminowej" - uzasadnił.
Pozbawianie mandatu posłów z wyrokiem sądowym popiera również wiceszef klubu LPR Roman Giertych. Jego zdaniem mandat nie powinien być jednak automatycznie odbierany w przypadku przestępstw prywatno-skarbowych oraz nieumyślnych. Zdaniem Giertycha, "poziom kultury etycznej powinien być taki, by osoby, które popełniły czyny jednoznacznie potępiane przez opinię publiczną, same rezygnowały ze swoich stanowisk".