Politycy walczą ogórkami
Przyszły wakacje, czyli tak zwany sezon ogórkowy (mówi się "ogórkowy" a nie "truskawkowy", bo polscy plantatorzy wkrótce nie będą już hodować nieopłacalnych truskawek, a te chińskie smakują właściwie jak ogórki). Sezon ogórkowy ma to do siebie, że można przestać zajmować się polityką i zacząć pleść dyrdymały. Niestety okazało się, że nie ma sprzeczności między uprawianiem polityki i uprawianiem dyrdymałów. Pod tym względem połączenie sezonu ogórkowego z kampanią wyborczą daje opłakane rezultaty.
06.07.2005 | aktual.: 06.07.2005 10:48
Jest w Polsce taki polityk, nazywa się Andrzej Lepper. Słynny jest z opalenizny, krawata i ciętego języka. Szkoda, że nie jest słynny ze swoich kosmicznych pomysłów na uzdrowienie polskiej gospodarki (generalnie chodzi o to, żeby zabrać jakieś procenty Leszkowi Balcerowiczowi)
. Dziennikarze przyzwyczili się do dyrdymałów Leppera w sprawach ekonomicznych i uznali jakiś czas temu, że nie jest już zabawne wytykanie Przewodniczącemu obłędnych ścieżek jego rozumowania. A szkoda. Bo Lepper programu nie zmienił i mami coraz szersze rzesze swoją zabójczą wizją. Szkoda jeszcze z tego powodu, że lepperyzmów tego typu jest w polskiej polityce coraz więcej.
Oto na przykład Jarosław Kalinowski, który też chce być prezydentem, mówi: Ja nie uciekam od odpowiedzialności za okres kiedy byliśmy w rządzie. Wtedy kiedy PSL w 1993, 95 roku odpowiadało za gospodarkę. Mieliśmy premiera, ministra gospodarki, ministra skarbu i przekształceń własnościowych. Bezrobocie w Polsce z 18% spadło do 9. Nieważne, że w latach 1993-1995 PSL nie miało w rządzie ministra gospodarki tylko co najwyżej ministra gospodarki żywnościowej. Nie ważne, że nie miało ministra przekształceń własnościowych, bo był nim w tym czasie Wiesław Kaczmarek (wówczas z SLD). Nieważne, że nie miało ugrupowanie Kalinowskiego również ministra skarbu, bo nie było wówczas jeszcze ministerstwa skarbu. Najważniejsze jest, że od października 1993 do lutego 1995, czyli w okresie, kiedy premierem był rzeczywiście pochodzący z PSL Waldemar Pawlak bezrobocie nie spadło - jak twierdzi Kalinowski z 18% do 9% - a wzrosło z 15,3% do 15,9%.
Istnieje taka możliwość, że Kalinowski opierał swoją wypowiedź na bardziej szczegółowych statystykach, z których wynikało, że bezrobocie we wzmiankowanym okresie spadło z 18% w województwie przemyskim do 9% w województwie warszawskim. Taka kalkulacja jest dość charakterystyczna dla polityków PSL, którzy właśnie myślą, żeby zjednoczyć się z Lepperem, co miałoby poprawić ich wyniki w sondażach i zamiast 3% dla PSL dostaliby 17% dla Samoobrony.
Inne problemy z liczeniem ma Włodzimierz Cimoszewicz, którego cała kampania wyborcza oparta jest na typowo ogórkowym żarciku, jakoby był on kandydatem niezależnym. Z tej dyrdymałki wynika szereg innych. Między innymi takich, że kampania Cimoszewicza będzie skromna i prowadzona z własnych środków. Mówiąc szczerze, gdybym miał pieniądze, to nie mówiłbym o walce z głodem, tylko bym się podzielił tymi pieniędzmi z głodnymi - zażartował w niedzielę Cimoszewicz, co w zabawny sposób kontrastuje z wypowiedzią jednego z liderów SLD, który poinformował, że Sojusz na kampanię Cimoszewicza przeznaczy 10 milionów złotych. To pewnie ekstra kasa za transfer Kaczmarka do PSL.
Socjologowie, politycy, publicyści i inni obserwatorzy od dawna ostrzegają, że kampania wyborcza będzie w tym roku brutalna. Właściwie oczekiwałoby się tego, aby brutalność tej kampanii obnażała bezlitośnie dyrdymały. Niestety wyborczy brutale też walczą ogórkami. Oto Donald Tusk informuje, narzekając na to, że Putin nie zaprosił Kwaśniewskiego do Kaliningradu, że błędem polskiego prezydenta był jego udział 9 maja w uroczystości końca II wojny światowej w Moskwie. Z Rosją trzeba rozmawiać zdecydowanie, a nie umizgiwać się do niej - wali lider PO. Zdecydowana polityka wobec Rosji polegać ma jego zdaniem na tym, że - aby zostać zaproszonym na spotkanie "średniej trójki" do Swietłogorska, należy odmówić obecności na uroczystościach z udziałem setki światowych przywódców w Moskwie.
W sytuacji, w jakiej znajduje się polska debata polityczna, nie mogą dziwić żarciki Lecha Kaczyńskiego, który musiał mieć ostatnio jakąś zapaść, gdyż od czasu wkroczenia Cimoszewicza na prezydencki ring powarza w kółko, że to bardzo dobrze, bo Polacy będą musieli dokonać wyboru: z jednej strony Polska PRL-owska, z drugiej strony Polska Armii Krajowej. Słabo?
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska