Politycy PiS kpią z Zembaczyńskiego. Pokazali zdjęcie ze stołówki
W piątek Jarosław Kaczyński zeznawał przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Nie obyło się bez uszczypliwości. Prezes PiS wytknął posłowi Witoldowi Zembaczyńskiemu (KO), że rzekomo doprowadził do bankructwa naleśnikarni. W przerwie przesłuchania Rafał Bochenek (PiS) pokazał zdjęcie z Kaczyńskim. Fotografia była nawiązaniem do słów lidera PiS skierowanych do polityka KO.
15.03.2024 | aktual.: 15.03.2024 18:56
- Nie ma świadek umocowania prawnego, aby uchylać się od przyrzeczenia, chyba że to przyrzeczenie jest niemożliwe przez świadka z innych względów (..). Proszę się nie uchylać od złożenia przyrzeczenia i zeznawać prawdę i wyłącznie prawdę – zwrócił się Zembaczyński do Kaczyńskiego.
- Po pierwsze, to my nie jesteśmy przed sądem, proszę o używanie form, które są używane w Sejmie, a pan jest znany z pewnych rzeczy. Wie pan, jeżeli ktoś jest w stanie zrujnować naleśnikarnię, to naprawdę - powiedział Jarosław Kaczyński z uśmiechem na twarzy.
Zembaczyński zarzucił Kaczyńskiemu kłamstwo i zagroził procesem. Następnie rozpoczęło się przesłuchanie prezesa PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Giertych znów spotka się z Wąsikiem? "Ja się nigdy nie spotkałem"
Awantura o naleśnikarnię. Posłowie PiS drwią z Zembaczyńskiego
Wątek "naleśnikarni" szybko "przebił" się do mediów społecznościowych. W przerwie przesłuchania poseł PiS Rafał Bochenek opublikował w serwisie X zdjęcie z podpisem "przerwa na naleśniki". Widać na nim jak on, Mariusz Błaszczak i Jarosław Kaczyński z uśmiechem na twarzach spożywają naleśniki w sejmowej stołówce.
Na post szybko odpowiedział Zembaczyński. Poseł również wrzucił zdjęcie ze stołówki na którym widać talerz pełen naleśników. "Trzeba było nakarmić prezia przed przesłuchaniem" - napisał.
"Oj Wiciu, Wiciu... zagrzałeś się... Nawet Twoi to widzą" - odpisał Bochenek.
O co chodzi z naleśnikarnią Zembaczyńskiego?
By wyjaśnić nawiązanie Kaczyńskiego do naleśnikarni, trzeba się wrócić do 2019 r. i wyborów parlamentarnych. W trakcie kampanii wyborczej sprzed pięciu lat Janusz Kowalski, ówczesny kandydat opolskiej listy Prawa i Sprawiedliwości powtarzał wypowiedzi o rzekomej plajcie interesu Zembaczyńskiego, czyli przywołanej naleśnikarni.
Zembaczyński, ówczesna jedynka na liście wyborczej Koalicji Obywatelskiej, pozwał wówczas Kowalskiego w trybie wyborczym za słowa o naleśnikarni. Kowalski postępowanie przegrał.
- Stwierdzenie, że naleśnikarnia padła, jest kategorycznym stwierdzeniem faktu. Do faktu odnosi się również wypowiedź Janusza Kowalskiego z której wynika, że Witold Zembaczyński musiał zamknąć interes, bo nie potrafił go utrzymać. Z przeprowadzonego postępowania wynika, że wnioskodawca nie zamknął naleśnikarni, tylko ją sprzedał i to nie z powodu problemów finansowych, tylko z uwagi na zmianę planów życiowych - uzasadniała postanowienie sędzia.
- Prowadziłem rentowny biznes, który przynosił zyski. Sprzedałem go innemu przedsiębiorcy, gdy podjąłem decyzję o zmianie życiowych priorytetów - tłumaczył na konferencji prasowej Zembaczyński.
W wyroku Sąd Okręgowy w Opolu zakazał Kowalskiemu dalszego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Zobowiązał ówczesnego kandydata PiS do zamieszczenia przeprosin na łamach prasy i opłacenia kosztów sądowych.
Źródło: x.com/WP Wiadomości