Politycy o wejściu Polski do UE
Integracja Polski z UE wywołuje największe kontrowersje wśród polityków. W innych kwestiach - członkostwo w NATO, dobre stosunki z sąsiadami, ekonomizacja dyplomacji - panuje konsensus. Taki wniosek można wyciągnąć ze spotkania zorganizowanego przez Polski Instytut Spraw
Międzynarodowych we wtorek na Zamku Królewskim w Warszawie.
W II Forum Polityki Zagranicznej uczestniczyli politycy PO, PPS, PSL, Samoobrony, SKL - Ruch Nowej Polski, RS AWS, SLD, UPR, UP i UW. Zabrakło przedstawicieli LPR i PiS-u.
Zdecydowanie przeciwko członkostwu w Unii Europejskiej opowiedział się lider UPR Janusz Korwin-Mikke. Na pytanie, co spowodowałoby zmianę jego stanowiska, mówił: Gdyby Unia zlikwidowała socjalizm i natychmiast wprowadziła wolny rynek, to byłby to powód do wstąpienia.
Zdaniem Korwin-Mikkego, to nie przeciwnicy Unii powinni się tłumaczyć, dlaczego nie chcą członkostwa, powinni się tłumaczyć zwolennicy, ponieważ chcą zlikwidować suwerenność polskiego państwa.
Przeciwko członkostwu w UE opowiedział się także Andrzej Lepper: Mówimy "nie" do Unii, chyba że na zasadzie pełnego partnerstwa. Jego zdaniem, Unia wykorzystuje Polskę jako rynek zbytu dla swoich, w większości przestarzałych, towarów.
Pytany o powody, dla których nie należałoby wstępować do Unii, Janusz Wojciechowski (PSL) odpowiadał, że gdyby Unia uparła się przy takich warunkach, które stawiałyby Polskę w sytuacji nierówności, to byłby to powód do niewstępowania. Podkreślał, że Polska nie może być członkiem II kategorii, a tak się dzieje np. przy dopłatach dla rolnictwa: polscy rolnicy mieliby otrzymywać 25% dopłat dla rolników unijnych i w 100% z nimi konkurować.
Senator Mieczysław Janowski (RS AWS) uważa, że nie wstępować do Unii można by tylko w sytuacji, "jeśliby jakiekolwiek ustalenia" naruszały powojenny porządek w Europie, do czego - jego zdaniem - może dojść np. w Czechach, poprzez kwestionowanie dekretów Benesza.
Według Czesława Bieleckiego (SKL-RNP), wejście do UE jest przyjęciem standardów, które popychają Polskę naprzód. Jego zdaniem, wciąż zbyt mały jest związek polityki zagranicznej z wewnętrzną, w tym szczególnie z gospodarką.
Dla Tadeusza Iwińskiego (SLD) pytanie o powody, które mogłyby uzasadnić niewchodzenie do Unii, to "prowokacja intelektualna". Jak mówił, mogłoby to mieć miejsce, gdyby - teoretycznie - Polska np. musiała dopłacać do członkostwa albo miałaby stracić swoją tożsamość.
To jest pytanie z gatunku, czy wyobrażam sobie sytuację, że mogę rozwieść się z własną żoną. Oczywiście tak; może ona zwariuje, może ja, ale myślę, że ani Unia, ani Polska nie zwariują - żartował proszony o wymienienie argumentów za niewstępowaniem do Unii Tomasz Nałęcz (UP).
Zdaniem Janusza Onyszkiewicza (UW), spekulacje na temat wejścia lub nie do Unii można było snuć przed rozpoczęciem negocjacji. Jak mówił, poczyniony po 1989 roku wybór członkostwa Polski w strukturach euroatlantyckich - NATO i UE - był wyborem "cywilizacyjnym" i "definitywnie przekreślał pojałtański porządek w Europie".
Dla Bogdana Klicha (PO), członkostwo Polski w Unii to wydarzenie historyczne, porównywalne z przyjęciem chrześcijaństwa.
Musimy zrobić wszystko, aby jak najszybciej wejść do Unii - podkreślał lider PPS Zbigniew Puchajda. (mk)