Politycy o liście Dorna do premiera: publiczne pranie brudów
W opinii polityków PO i SLD, list Ludwika Dorna do premiera i prośba o urlop dowodzi "chaosu w rządzie" i odsłania "kłótnię na prawicy". "Publiczne pranie brudów" - to ocena LPR. Polityk Samoobrony uważa, że sprawy dymisji Dorna ze stanowiska szefa MSWiA i treści jego listu do premiera powinny zostać wyjaśnione. Być może Dorn chce odpocząć - mówi z kolei poseł PiS.
Ludwik Dorn w ubiegłym tygodniu odszedł ze stanowiska szefa MSWiA, ale zachował funkcję wicepremiera. W liście do szefa rządu poprosił o udzielenie mu urlopu do czasu wyjaśnienia opisanych w mediach "pomówień i insynuacji" pod adresem jego współpracowników i jego samego. Premier zgodził się na urlop.
Według sekretarza generalnego PiS Joachima Brudzińskiego, premier potrzebuje trochę czasu, by się zapoznać z twierdzeniami Dorna sformułowanymi w liście. W jego ocenie, urlop Dorna jest być może spowodowany tym, że wicepremier chce odpocząć.
Poseł PO Paweł Graś uważa, że treść listu Dorna do premiera to dowód na "rozkład i chaos, który panuje w rządzie". To pokazuje, że spekulacje, na jakie skazał nas rząd nie podając prawdziwych powodów dymisji Dorna, okazują się prawdziwe. To pokazuje też, że pomysł na lekko imperialną politykę rządu, czyli, że rządzący nie muszą nikomu z niczego się tłumaczyć, nie zdaje egzaminu - ocenił Graś.
W jego opinii, fakt, że rządzący nie potrafią rozmawiać z opozycją, z partnerami koalicyjnymi i nie potrafią porozumiewać się poza wąskim kręgiem zainteresowanych osób, było już wiadome. Natomiast teraz wszystko wskazuje na to, że nawet w wąskim kręgu porozumienie jest trudne - twierdzi poseł PO i przewiduje, że jeśli kryzys się pogłębi, to "dni tego rządu są policzone".
W ocenie szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, "widać, że trwa kłótnia na prawicy i dotychczas to wszystko, co dzieje się w ramach funkcjonowania rządu i PiS skrywane, a teraz, powoli są tego odsłony".
Okazuje się, że jest drugie dno tej sprawy. Tym drugim dnem jest sposób i tryb podejmowania decyzji - uważa szef Sojuszu. Według niego, zaistniała sytuacja jest niepokojąca. Jego zdaniem, sprawą prośby Dorna o urlop na najbliższym posiedzeniu Sejmu powinna zająć komisja spraw wewnętrznych i administracji.
Rzecznik klubu LPR Szymon Pawłowski ocenił list Dorna do premiera jako "publiczne pranie brudów". Zwrócił uwagę, że opinia publiczna nie poznała przyczyn dymisji Dorna ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji i to - jak jego zdaniem - "otworzyło pole do spekulacji". List Dorna jest więc - mówi Pawłowski - "reakcją na te spekulacje".
Polityk LPR uważa, że konflikt między Dornem a premierem jest "niekorzystny dla rządu" i odwraca dyskusję publiczną od ważnych spraw. Według niego, ostatecznie może się to zakończyć dymisją Dorna z funkcji wicepremiera.
Wiceszef Samoobrony, minister w Kancelarii Premiera Krzysztof Filipek uważa, że wszystkie sprawy dotyczące dymisji Dorna ze stanowiska szefa MSWiA i treści jego listu do premiera powinny zostać wyjaśnione.
Teraz pojawiają się jakieś listy, jakieś domysły, opinia publiczna zupełnie nie wie o co chodzi. Potrzebna jest pełna jasność w tej sprawie. Nie ma tu nic do ukrycia. Trzeba powiedzieć całą prawdę - powiedział Filipek. W jego opinii, stanowisko Dorna nie jest przejawem kryzysu w rządzie.
Dorn przywołał w swym liście m.in. artykuł w "Rzeczpospolitej" i wypowiedzi jego następcy w resorcie spraw wewnętrznych, b. prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, podważające - zdaniem wicepremiera - jego dobre imię.
"Rz" w artykule pt. "Dymisja z podejrzeniami w tle" z 10 lutego pisała o niejasnych powiązaniach zastępcy Komendanta Głównego Policji gen. Waldemara Jarczewskiego z Henrykiem Stokłosą, poszukiwanym obecnie listem gończym. "Rz" napisała, że wątek tych relacji miało badać nadzorowane przez Jarczewskiego Centralne Biuro Śledcze.
Według "Rz", "prawdopodobnie w związku z tym śledztwem Jarczewski chciał usunąć ze stanowiska naczelnika CBŚ w Warszawie Jarosława Marca"; Jarczewski miał się skarżyć Dornowi i ówczesnemu Komendantowi Głównemu Policji Markowski Bieńkiowskiemu na Marca. A gdy - jak podaje "Rz" - nie udało się usunąć Marca, Jarczewski "próbował kopać dołki pod samym gen. Bieńkowskim".
Dorn napisał w liście, że artykuł "Rz" jest zlepkiem "pomówień i insynuacji" jednakże został uwiarygodniony - "a poniekąd pośrednio autoryzowany" przez wypowiedzi Kaczmarka.
Zdaniem Grasia, sytuacja jest niezwykle poważna, bo zarzuty, które pojawiły się w mediach "dotyczą de facto premiera Dorna". Najistotniejszy jest wątek, na który na razie nikt nie zwrócił uwagi. Jak to się stało, że przez tyle lat różnego rodzaju służby przyglądały się interesom pana Stokłosy, a on po prostu znika z kraju? Ja chciałbym poznać odpowiedź na to bardzo proste pytanie: kto jest winien tej kompromitacji - pyta.
Z kolei Pawłowski, pytany, czy fakt, że Dorn zwraca w liście uwagę na wypowiedzi Kaczmarka - swego następcy w MSWiA - może świadczyć o konflikcie Dorna i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, przyznał, że może istnieć spór kompetencyjny między Ziobrą i Dornem. Górą jest Ziobro i być może Dorn nie może się z tym pogodzić - ocenił polityk Ligi.