Politycy niechętnie ujawniają współpracowników
Od siódmego marca obowiązuje ustawa o lobbingu. Nakłada ona na parlamentarzystów obowiązek dostarczenia do Kancelarii Sejmu danych wszystkich ich współpracowników, również asystentów społecznych. Okazuje się, że nie wszyscy politycy zainteresowali się nowym prawem - donosi "Życie Warszawy"
18.04.2006 | aktual.: 18.04.2006 06:57
Zgodnie z nowymi przepisami, każdy poseł powinien dostarczyć do Kancelarii Sejmu dane osób zatrudnionych w swoim biurze oraz asystentów społecznych - wraz z informacjami o źródłach ich dochodów w minionych trzech latach. Kopie wypełnionych przez polityków deklaracji od kilku tygodni można znaleźć w Internecie. Ale nie wszystkie.
Okazuje się, że mimo ponagleń marszałka Marka Jurka, wielu posłów zlekceważyło nowe prawo. Ale ja nie mam społecznych asystentów, więc mnie to nie dotyczy - wyraźnie zdziwił się pytaniem gazety o opóźnienie wicemarszałek Marek Kotlinowski z LPR, nieświadomie przyznając się do nieznajomości przepisów.
Andrzej Lepper, który również nie dostarczył wymaganych danych, przyjął inną taktykę wyjaśniania problemu. Oczywiście, mam współpracowników. Zaraz dzwonię do biura dowiedzieć się, co się stało - zapewnił "ŻW" lider Samoobrony, natychmiast chwytając za telefon.
Winę na osobę zatrudnioną w swoim biurze zrzuciła też Magdalena Kochan z PO. Jestem zdruzgotana, bo zawsze pilnuję, by wszystkie formalności załatwiać na czas - ubolewała podczas rozmowy z gazetą posłanka Platformy, dopytując się, czy rzeczywiście "jest zupełnie ostatnia".
Krótko powody niedostarczenia dotąd deklaracji wyjaśnił za to jej klubowy kolega Leszek Korzeniowski rzucając krótkie "zapomniałem". Jak na ironię, wśród posłów, którzy nie wywiązali się z obowiązku, jest kilku prominentnych przedstawicieli PiS - partii mającej jawność życia publicznego wypisaną na sztandarach.
Tajemnicą pozostają wciąż nazwiska współpracowników m.in. wiceszefa PiS Adama Lipińskiego, ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela oraz tropiciela korupcji ministra Mariusza Kamińskiego. Niefrasobliwymi posłami zajmie się prawdopodobnie Sejmowa Komisja Etyki - przewiduje "Życie Warszawy". (PAP)