Politycy LPR napisali list do Tuska w obronie Rosji
Polska powinna zmienić swoją politykę zagraniczną względem Rosji z konfrontacyjnej na "geopolitycznego partnerstwa", co będzie służyło polskim interesom - uważają politycy Ligi Polskich Rodzin. W tej sprawie partia wystosowała w sobotę apel do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rządu Donalda Tuska.
09.01.2010 | aktual.: 09.01.2010 16:31
Zdaniem przedstawicieli partii, polska polityka wschodnia od 1989 r. "jest kreowana przez amerykańskie lobby, mające swych przedstawicieli w polskim parlamencie, wszystkich partiach politycznych - z wyjątkiem narodowych - środowiskach opiniotwórczych i mediach". Jest to - uważa LPR - polityka konfrontacji, która przejawia się m.in. w uczestnictwie Polski w tzw. kolorowych rewolucjach w państwach postsowieckich. Było to przyczyną pogorszenia stosunków z Rosją. Prezes zarządu LPR Witold Bałażak podkreślił, że te stosunki trzeba poprawić, dodają przy tym, że zmiana ta nie oznacza utworzenia lobby rosyjskiego w miejsce amerykańskiego.
Przewodnicząca rady politycznej Ligi Polskich Rodzin prof. Anna Raźny tłumaczyła, że pogarszanie stosunków z Rosją to "nieodpowiedzialna postawa" w sytuacji uzależnienia polskiego państwa od rosyjskich zasobów energetycznych. Niepokoi ją również to, że władze oraz media nie przekazują polskiemu społeczeństwu "rzetelnych" informacji nt. dostaw gazu i ropy z Rosji.
- W rozmowach nt. gazu z panem wicepremierem Pawlakiem Rosjanie stawiają na zasady wolnego rynku. Oficjalnie mówią: chcecie kupujcie, nie chcecie nie kupujcie. A my chcemy, żeby Rosja stosowała wobec nas ulgi. To jest pewna naiwność - podkreśliła.
Raźny wskazała też, że oddanie do użytku pod koniec 2009 r. w Kozminie koło Nachodki na Dalekim Wschodzie terminalu naftowego otwiera nowy kierunek eksportu rosyjskiej ropy - do Chin, Indii i Japonii - a jednocześnie uderza w rurociąg "Przyjaźń", gdański Naftoport i cały polski przemysł naftowy. Pomimo tego USA - zdaniem Raźny - nie angażują się w zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski.
- Sojusz z USA nakierunkowany jest na interesy Stanów Zjednoczonych. Choćby w takich sprawach, jak wojna i okupacja w Iraku oraz Afganistanie. Nie ma pieniędzy na naukę, nie ma pieniędzy na kulturę, a są pieniądze na wojnę, która nie przynosi nam żadnej chluby i korzyści, a wyłącznie ujmę - dodała.