Politycy i Radio Maryja szkodzą ochronie życia
Od kilku tygodni w Polsce mówi się głównie o aborcji. Jest to jednak dyskusja, która bardziej szkodzi niż pomaga ochronie życia nienarodzonego. Główną winę ponoszą za to dwa czynniki: politycy rządzącej koalicji oraz środowisko Radia Maryja.
Publicyści, dziennikarze, politycy od dłuższego czasu pochylają się nad słowami o. Tadeusza Rydzyka. Miotają się i zastanawiają, jaka egzegeza słów redemptorysty nie zaszkodzi relacjom między Pałacem Prezydenckim a toruńską rozłgłośnią? Jakie słowa nie spowodują dramatycznego spadku notowań PiS oraz wzrostu popularności LPR? Oczywiście jest jeszcze sprawa marginalna: jak obronić majestat panii Marii Kaczyńskiej - w końcu Rydzyk nie jest zwykłym obywatelem, nie jest zwykłym mężczyżną i przepraszać nie musi. Zresztą - jak słusznie zauważyła Justyna Pochanke z TVN24 na łamach "Dziennika" - przeprosiny Rydzyka nie są potrzebne kobietom. W końcu zakonnik sam wystawia sobie wizytówkę.
Tematem sporu jest ochrona życia nienarodzonego - przynajmniej tak uważają politycy LPR i fundamentalistyczne skrzydło PiS. Chyba tylko ktoś niewyobrażalnie naiwny mógłby uwierzyć, że czas rozpoczęcia debaty jest przypadkowy, a sprawa nie ma kontekstu politycznego, a jedynie szlachetny. Żeby była jasność: jestem zwolennikiem jak najlepszej ochrony życia, jestem przeciwnikiem aborcji dokonywanej z tzw. przyczyn społecznych lub gdy badania prenatalne wykażą, że dziecko cierpi na zespół Downa. Nie zmienia to jednak mojego przekonania, że zapowiadany przez Radio Maryja "Marsz Życia", pod który podłączyć się chce polityczny plankton (lub przystawka jak kto woli), może okazać się zabójczy dla obrony podstawowego prawa - prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Dlaczego?
Doświadczenie uczy, że Radio Maryja niejednokrotnie instrumentalizowało najistotniejsze tematy życia społecznego. Ambicją czy wręcz obsesją szefa RM jest utrzymywanie realnego wpływu na polską politykę. TV Trwam, RM i Nasz Dziennik, w zależności od kaprysu jednego człowieka, pełnią rolę nieoficjanej tuby propagandowej populistyczno-narodowej koalicji lub jej cichego kontestatora, jeśli tylko można coś ugrać lub po prostu zaistnieć. Episkopat i troszcząca się o Radio Maryja komisja szczególnej troski z niebywałą troską przypatruje się nieustannej agitacji politycznej i kampanii nienawiści rozpowszechnianej przez koncern medialny o. Rydzyka. I milczy. Oczywiście z troską w trosce o pluralizm myśli. Tymczasem RM wespół z dogorywającą Ligą polaryzuje nastroje społeczne, wprowadza niepotrzebne napięcie w publiczny dyskurs, którego wynikiem jest zderzenie dwóch światów: upolitycznionej radiostacji oraz grupy feministycznych aktywistek, które zagadnienie życia spłycają do sloganu: mój brzuch, moja decyzja.
Marsz Życia nie wniesie nic nowego do dyskusji. Od dawna wiadomo, co kto myśli. Przekonanych nikt nie przekona, a morze niezdecydowanych lub obojętnych potraktuje sprawę jako kolejny temat zastępczy (i słusznie), jako kolejną kartę przetargową w politycznej walce - niedawno była świńska górka Leppera, teraz będzie życie poczęte, a jutro co? Czy naprawdę musi być tak, że życie poczęte będzie tematem jak każdy inny? Że raz przejdą ryczące feministki, później nauczyciele, rozmodlony pochód partyjno-zakonny, a za niedługo Parada Równości oraz demonstracja kółek łowieckich? Obawiam się, że sposób prowadzenia polemiki przez niektóre czynniki polityczno-religijne może po prostu całą sprawę obrzydzić, zakładając, oczywiście, optymistyczny wariant, że to już nie nastąpiło.
Zamiast pokrzykiwań, wyzwisk, ubliżania inaczej myślącym Kościoły, politycy, a nawet rozgłościa redemptorystów mogłyby podjąć szereg działań, zmierzających do skutecznej ochrony życia poprzez opracowanie rozwiązań systemowych. Zamiast politycznego korowodu, w którym obok różańców, LPR-owskich i radiomaryjnych emblematów powiewać będą sztandary Młodzieży Wszechpolskiej, można było spokojnie, bez grania na ludzkich emocjach przedstawić długoterminowy program społeczny, którego celem jest rozsądna obrona życia. W Niemczech od kilku lat organizowany jest ekumeniczny Tydzień Życia, podczas którego odbywają się imprezy edukacyjne, a nawet koncerty uświadamiające wartość ludzkiego życia. Czy czegoś podobnego nie można w atmosferze spokoju i bez poddawania się szantażom fundamentalistycznego skowytu zreazlizować w Polsce? Kto lub co może przekonać niezdecydowanych, że prawo do życia nie podlega dyskusji, ani tym bardziej decyzjom referendalnym? Roman Giertych? Tadeusz Rydzyk? Młodzież Wszechpolska?
Dariusz Bruncz