Politolog: prezydent wygłosił orędzie, bo musiał. Potwierdził lojalność wobec PiS
Prezydent wygłosił orędzie, bo w tej sytuacji musiał zabrać głos, ale jednocześnie - zgodnie z oczekiwaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości - nie odniósł się do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego - mówi Wirtualnej Polsce dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego. Jego zdaniem Andrzej Duda tym samym pokazał, że jest zależny od Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
03.12.2015 | aktual.: 04.12.2015 06:43
- Biorąc pod uwagę to, co prezydent zrobił w nocy, czyli kiedy odebrał ślubowanie od nowych sędziów i nie czekał na orzeczenie TK, nie jestem zaskoczony treścią orędzia - ocenia politolog. Dodaje, że Andrzej Duda jeszcze raz chciał podkreślić motywy swojej nocnej decyzji.
Dr Balawajder zauważa, że prezydent dodał tylko swój komentarz, wskazując na wartości, które nim motywowały. - Czyli konieczność służenia narodowi i ojczyźnie. Zabrakło odniesienia się do orzeczenia TK i do wyboru trzech sędziów przez Sejm poprzedniej kadencji. Tym bardziej, że na spotkaniu z szefami klubów parlamentarnych Andrzej Duda mówił o konieczności oczekiwania na decyzję TK - wyjaśnia rozmówca WP.
Ekspert podkreśla, że już po nocnym przyjęciu ślubowania było jasne, iż w PiS toczy się wewnętrzna rozgrywka. - To wszystko miało pokazać, czy prezydent jest lojalny wobec Jarosława Kaczyńskiego i zastosuje politykę faktów dokonanych. Andrzej Duda pokazał, że jest zależny od PiS - ocenia.
Zdaniem politologa cały spór może stanowić właśnie tylko formę sprawdzenia lojalności prezydenta przez prezesa PiS. - Co prawda we wcześniejszych wypowiedziach Duda podkreślał wdzięczność Kaczyńskiego, ale ten ostatni ma w swojej przewrotnej naturze zwyczaj sprawdzania osób, które takie deklaracje składają - wskazuje politolog.
Dr Balawajder mówi, że lider PiS jest nieufny, a w życiu ufał tylko swojemu bratu i matce. Ekspert dodaje, że Kaczyński wie, że wokół niego krążą klakierzy i lizusi. W określonych sytuacjach ich po prostu testuje.
- Prezes zdaje sobie też sprawę z tego, że w PiS może dojść do zmiany pokoleniowej i pojawią się młodsi kandydaci do fotela lidera. Nie wyklucza, że do osób, wokół których może być budowana frakcja czy struktura, należą Andrzej Duda i Beata Szydło - zauważa dr Balawajder.