Policjant zabił żonę, córkę i siebie. "Jesteśmy zszokowani"
Rodzinna tragedia w Jastrzębiu-Zdroju na Śląsku. W jednym z mieszkań znaleziono ciało 41-letniego policjanta, jego 40-letniej żony i ich 14-letniej córki. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna najpierw mógł zabić swoją żonę i córkę, a potem odebrał sobie życie. - Nie znaleźliśmy wstępnie żadnych śladów, które mogłyby sugerować, że mogą być w to zamieszane inne osoby - mówi RMF FM Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.
Rafał Biczysko ze śląskiej policji powiedział, że przed południem do dyżurnego jastrzębskiej komendy zgłosiła się kobieta. Poinformowała, że nie może nawiązać kontaktu ze swoją koleżanką z pracy - żoną policjanta miejscowej jednostki.
Po nieudanej próbie skontaktowania się z funkcjonariuszem, pod drzwi jego mieszkania wezwano straż pożarną. Strażacy pomogli policjantom sforsować drzwi.
W środku były zwłoki mężczyzny oraz ciała jego 40-letniej żony i 14-letniej córki. Na miejsce przybyła pomoc medyczna oraz prokuratorzy z Jastrzębia-Zdroju, którzy kierują teraz działaniami - powiedział Biczysko.
Jak mówią policjanci, wstępne informacje wskazują, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, a wcześniej pozbawić życia swoją żonę i córkę. Nieznane są motywy, jakimi mógł się kierować.
Policja nie chce na razie ujawniać szczegółów dramatu. Poinformowano jedynie, że mężczyzna się powiesił. Nie wiadomo natomiast, jak zginęły córka i jej matka.
- Wszyscy jesteśmy zszokowani. Nic nie zapowiadało tragedii. To był policjant z długim stażem, mający dobrą opinię, nagradzany. Nic nie wiemy też na razie np. o problemach rodzinnych czy długach - powiedział Andrzej Gąska.