Policjant wskoczył do stawu, by ratować dzieci. Okazało się, że auto było puste
Mężczyzna we Wodzisławiu wjechał autem do stawu, a policjantom, którzy przyjechali z interwencją, powiedział, że w pojeździe jest jeszcze troje dzieci. Gdy jeden z mundurowych wskoczył do lodowatej wody, aby je uratować, okazało się, że mężczyzna skłamał, a w aucie nikogo nie było.
16.12.2021 10:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tego zdarzenia doszło w niedzielę 12 grudnia, koło godz. 3 nad ranem. Dyżurny wodzisławskiej jednostki przyjął zgłoszenie o mężczyźnie, który miał obrzucać kamieniami jedną z posesji na terenie gminy Gogołowa. Z otrzymanych informacji wynikało, że osoba miała poruszać się volkswagenem passatem i może być nietrzeźwa.
Wysłani na miejsce policjanci ruchu drogowego zauważyli zatopiony samochód w przydrożnym stawie, z którego próbował wydostać się mężczyzna. Kiedy policjanci udzielali mężczyźnie pomocy, stwierdził, że wpadł w poślizg i stracił panowanie nad pojazdem. "W tym aucie jest jeszcze trójka małych dzieci" - usłyszeli wówczas policjanci.
Kierowca okłamał policjanta, który rzucił się ratować dzieci do lodowatej wody
Jeden z mundurowych zareagował błyskawicznie i wskoczył do lodowatej wody. Po chwili okazało się jednak, że w zatopionym samochodzie, oprócz mężczyzny, nikogo nie było żadnych dzieci. Potwierdzili to także strażacy, którzy przyjechali po chwili na miejsce
W trakcie sprawdzania kierującego okazało się, że od 2018 roku nie posiada on uprawnień do kierowania pojazdami, które cofnięte zostały mu przez sąd.
- Śledczy z wodzisławskiej komendy policji prowadzą obecnie postępowanie dotyczące kierowania pojazdem pomimo cofniętych uprawnień oraz wyjaśniają, czy mężczyzna swoim lekkomyślnym zachowaniem nie stworzył zagrożenia życia i zdrowia dla policjanta — informują mundurowi z Wodzisławia Śląskiego.
Źródło: Dziennik Zachodni