Policjant, który zginął jak bohater
Andrzej Struj kochał swoją pracę. "Warto pracować w tej firmie" - pisał. "To my ją tworzymy i my jesteśmy jej integralną częścią. Nabyłem już praw do emerytury, ale spokojnie jeszcze 3280 dni przepracuję".
15.02.2010 | aktual.: 24.02.2010 13:14
10 lutego przed godziną czternastą na Internetowym Forum Policyjnym jeden z użytkowników poinformował kolegów o śmierci policjanta zabitego nożem przez 17-latka. Pytał, jaką karę sąd może wymierzyć bandycie. Prawdopodobnie spodziewał się, że odpowie mu "Ands", jeden z moderatorów. "Ands" udzielał się w wielu tematach. Dopiero po kilkunastu minutach policjanci dowiedzieli się, że moderator na żadne pytanie już nie odpowie. To on został zabity na przystanku.
Policjant nie tylko na służbie
Od śmierci młodszego aspiranta Andrzeja Struja na forum policjantów panuje żałoba. To internetowe miejsce spotkań odwiedza około 40 tysięcy użytkowników. Zdecydowana większość to policjanci. „Andsa” znali wszyscy. Dwa dni po jego śmierci nadali mu tytuł „Nieśmiertelnego Moderatora”.
Andrzej Struj od kilkunastu lat był krwiodawcą. „Mimo, iż robię to systematycznie, zawsze informuję przełożonych wcześniej o wizycie w stacji krwiodawstwa, chyba, że krew jest potrzebna natychmiast w związku z jakimś nieszczęściem, w którym uczestniczył policjant” – pisał, odpowiadając na pytanie kolegi o dzień urlopu przysługującego krwiodawcom.
Wiele osób zastanawiało się, dlaczego tylko on zareagował na chuligańskie wybryki nastolatków na przystanku. Psychologowie tłumaczyli, iż przeciętnego człowieka, który na co dzień nie spotyka się z agresją, paraliżuje strach. Żeby zareagować i podjąć decyzję w krótkim czasie, trzeba wiedzieć, jak to zrobić. "Ands" wiedział.
„Prawie każda sztuka walki uczy zadawać uderzenia, ale również bronić się przed nimi” – pisał. „Sam przez kilka lat trenowałem taekwondo i dzięki temu testy sprawnościowe do policji przeszedłem z marszu. Sprawność, którą zdobyłem na treningach, pomaga mi dobrze pełnić służbowe obowiązki. Skoro mam okazję, to w tym miejscu chciałem podziękować dwóm ludziom, dzięki którym ciężkie treningi były przyjemnością: mistrzowi Witoldowi Brzozowskiemu IV Dan ITF i mistrzowi Arturowi Chmielarzowi III Dan WTF”.
Zdaniem kolegów, był jednym z tych policjantów, którzy pracowali z pasją, a policjantami nie przestawali być nawet po zdjęciu munduru. Miał poczucie tego, co głęboko słuszne i potrafił tego bronić.
Gwiazdeczki Andrzeja
"Ands" był znany z opanowania i poczucia humoru. Tolerancji brakowało mu tylko dla jednej grupy przestępców - osób maltretujących dzieci. Na forum dla policjantów założył wątek o przestępstwach popełnianych wobec najmłodszych. Wielokrotnie zabierał tam głos, bardzo emocjonalnie komentując głośne sprawy dotyczące maltretowania maluchów. Zachęcał kolegów, żeby zaglądali do tego wątku, przekonując, że wiele poważnych tragedii zaczyna się od drobnych zdarzeń, na które nikt nie zwraca uwagi.
"Przecież takie dzieci są badane przez lekarzy, ćwiczą na WF w szkołach” – pisał. "Jak można nie zauważyć, iż dziecko jest maltretowane? Dzieci w takich sytuacjach są całkowicie bezbronne i bardzo często samotne. Jak ci rodzice spojrzą im w oczy, gdy one dorosną? Więcej nie piszę, bo mi skacze ciśnienie”.
Był dumny ze swoich dzieci, pokazywał ich zdjęcia, nazywał "gwiazdeczkami", często o nich pisał z wielką czułością.
"W kwestii zapinania pasów to mam bardzo dobrze" – tłumaczył. "Mam takie małe urządzonko. Moja córeczka, zanim ruszę samochodem, mówi: "Tatuk pamiętaj o pasach". Takie małe a takie mądre! Chyba idzie w ślady Tatuka".
Uważał, że prawdziwy twardziel, to facet, który nie boi się pchać dziecięcego wózka na ulicy. "Gdy tylko mojej żonie skończy się urlop ,ja pójdę na rok wychowawczego" - pisał. "W końcu mi to przysługuje. Jestem ciekaw, co tacy prawdziwi policjanci jak wy wtedy powiecie".
"Chłopcy wychodzą na ulicę"
W profilu zmarłego policjanta wciąż można przeczytać cytat, który pojawiał się pod każdym jego wpisem: "Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę, szukają czegoś, co wypełni im czas, rzucają kamieniami w koła samochodów patrząc na dziewczyny, które nie chcą ich znać. Czy "Ands" przeczuwał, że pewnego dnia jeden z takich "chłopców" zostanie jego zabójcą?
Był zwolennikiem zmiany przepisów i obniżenia wieku odpowiedzialności karnej. Kiedy koledzy rozmawiali o tym, czy pobieranie odcisków palców od nastolatków może wyrządzić psychiczne szkody, "Ands" ironizował: "Biedne dzieci! Najlepiej oskarżmy tych, co po nocy chodzą z pieniędzmi przy sobie, rozmawiają przez komórki, zostawiają radia w samochodach. To ich wina, niech idą siedzieć i nie prowokują naszej młodzieży”.
Andrzej Struj zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmuje każdy, kto decyduje się na interwencję na ulicy. "Obywatel wie, że policja może go legitymować i mimo wszystko włącza się często obywatelom komplikator" – pisał. W innym miejscu mówił o tym, że świat jest takim miejscem, jakim ludzie go czynią: "Strefa Mroku nie leży na drugim końcu świata, ona jest w nas. W naszych poczynaniach i w naszych myślach. To tu właśnie czai się koszmar".
W jednym z ostatnich wpisów polecał interesującą książkę, "188 dni i nocy" Małgorzaty Domagalik i Janusza L. Wiśniewskiego. Często odwiedzał wątek "Czy policjant umie czytać?". Najbardziej cenił Tyrmanda, Łysiaka i Grzesiuka, bo jak mówił, potrafili pięknie opisywać życie Warszawy. Niedługo przed śmiercią napisał: "Jestem w połowie książki i dawno już tak nie miałem, że nie mogę doczekać się, co będzie na końcu. Polecam każdemu i pozdrawiam". Czy doczytał do końca?
Sylwia Skorstad