Policjanci nie będą musieli się już wstydzić
W częstochowskim komisariacie przy ul. Strażackiej grasują myszy, a przez dziurawy dach woda leje się policjantom na głowy. Ściany porasta grzyb, tu i ówdzie sterczą kable elektryczne grożące porażeniem, a powietrze przesycone jest stęchlizną.
06.01.2010 | aktual.: 07.01.2010 10:12
To nie scenografia serialowego 13. posterunku, ale realia policyjnej placówki, w której jest tak, że żaden z pracujących tam funkcjonariuszy nie chciał stanąć do zdjęcia na tle ścian przypominających opuszczone, przeznaczone do rozbiórki rudery. Ale jeszcze w styczniu policjanci przeprowadzić się mają do budynku przy ul. Kopernika. Będzie to jednak adres tymczasowy. Na czas remontu zabytkowego komisariatu przy ul. Strażackiej.
Na warunki panujące w komisariacie skarżą się nawet miejscowi, przesłuchiwani w "czwórce". - Tam jest syf totalny, żyjemy w mieszkaniach socjalnych, ale mamy lepiej od tych gliniarzy - twierdzi Mirek Kowalik z ulicy Małej.
Budynek, w którym mieści się IV komisariat, pochodzi z 1897 r., był to dom fabrykanta.
- Właściciel pałacyku umarł i zrobiono tu komisariat - twierdzi Piotr Kozieł, stały bywalec "czwórki". - Trafić tam nawet na dobę to horror. Po pokojach biegają myszy, woda leje się z sufitów, na podłogach stoją miski. Ale glinom nie współczujemy, bo są dla nas nieprzyjemni.
Policjanci nie kryją rozgoryczenia. Nie dość, że leje im się na głowę, to jeszcze musieli przynieść do roboty swoje prywatne komputery, żeby móc pisać raporty. A to dlatego, że stare maszyny do pisania się popsuły i nie nadają się nawet do naprawy. Zresztą, gdzie dziś szukać fachowca, który naprawi leciwą maszynę do pisania. Pod policyjnymi biurkami stoją łapki na myszy i leżą trutki .
- Przychodzą do nas poszkodowani, niektórzy nie wierzą w to, co widzą - mówi jeden z policjantów. - Sufity się sypią, od podłóg odchodzi gumolit. Mamy koedukacyjną toaletę. Całkiem wtopiliśmy się w tę zaniedbaną dzielnicę.
W pokoju sekcji kryminalnej pracuje dziewięć osób, kącik daktyloskopijny w niczym nie przypomina jednak laboratorium, w pokoju dzielnicowych stoi dziesięć biurek i załamuje się podłoga, ze ścian wystają kable elektryczne.
- Nasz rewir obejmuje najsłynniejsze, jeśli chodzi o przestępczość, dzielnice w Częstochowie. Jak odwiedzają nas mieszkańcy ulicy Małej, to czują się tutaj tak jak u siebie w domu - mówią funkcjonariusze. - Kiedyś była awaria sieci elektrycznej. W korytarzu, gdzie trzymamy zatrzymanych, z instalacji poleciały iskry, łuk był na metr, na szczęście podejrzany siedział w rogu i nie trzymał się kraty. W oknie natomiast zadomowiła się cukrówka, tylko ona czuje się tutaj bezpiecznie.
11,5 mln zł miało w zeszłym roku trafić z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do Częstochowy - na kapitalny remont m.in. komisariatu przy ul. Strażackiej. Pieniądze miała przekazać komenda wojewódzka, ale tego nie zrobiła. Kasa poszła na inne cele - na nową siedzibę KMP w Katowicach.
IV komisariat z ul. Strażackiej zostanie w tym miesiącu przeniesiony tymczasowo na ul. Kopernika. Komisariat przy Strażackiej pójdzie do remontu, ale kiedy roboty ruszą, nie wiadomo.
- Mamy nadzieję, że do końca miesiąca przeprowadzimy komisariat. Jesteśmy na etapie przenoszenia - mówi podinsp. Joanna Lazar, rzeczniczka prasowa KMP. - Nie zmieni się zasięg działania komisariatu.
Drobni przestępcy już zacierają ręce, bo komisariat będzie daleko od Starego Miasta, ale mieszkańcy są przerażeni. - Jak znikną stąd policjanci, to bandyci będą hulać - mówi Antoni Jasiński, mieszkaniec dzielnicy.