Policjanci, którzy porazili Dziekańskiego, składają apelację
Policjanci, którzy śmiertelnie porazili paralizatorem Roberta Dziekańskiego na kanadyjskim lotnisku, podjęli kolejną próbę zablokowania prac badającej sprawę komisji śledczej. Jak ustalił serwis tvp.info, tym razem złożyli oni apelację od decyzji kanadyjskiego Sądu Najwyższego, który uznał, że „komisja Braidwooda” ma prawo badać udział funkcjonariuszy w tragicznym zdarzeniu.
Czterej policjanci, którzy uczestniczyli w wydarzeniach na lotnisku w Vancouver, próbowali zablokować prace tzw. Komisji Braidwooda, która bada sprawę na zlecenie władz Kolumbii Brytyjskiej (jednej z prowincji Kanady). Twierdzili, że są pracownikami służby federalnej i dlatego komisja jednej z prowincji nie może ich osądzać (mimo, że płaci im pensje). Funkcjonariusze skierowali wniosek w tej sprawie do Sądu Najwyższego prowincji. Sąd jednak uznał, że komisja ma prawo badać sprawę.
Dwaj policjanci z tej grupy (Bill Bentley i Kwesi Millington) nie składają jednak broni. Teraz złożyli odwołanie do Sądu Apelacyjnego Kolumbii Brytyjskiej. Funkcjonariusze wystąpili także z wnioskiem by - niezależnie od wyroku - komisja śledcza przerwała prace i wznowiła je 60 dni od orzeczenia Sądu Najwyższego w ich sprawie. A to może spowolnić jej prace.
Do tragicznego wydarzenia doszło w październiku 2007 r. Polak, który do Kanady przyjechał odwiedzić matkę, nie znał języka angielskiego i nie umiał wydostać się z vancouverskiego lotniska. Po dziesięciogodzinnym oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć bramkę i - z niewiadomych przyczyn - rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy na miejsce przybyła policja, poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Karolina Woźniak