PolitykaPolicjanci chcieli legitymować sędzię na sali rozpraw. Wezwał ich kandydat Konfederacji

Policjanci chcieli legitymować sędzię na sali rozpraw. Wezwał ich kandydat Konfederacji

Bezskutecznie kandydował w wyborach do Sejmu. Teraz na jaw wychodzą szokujące fakty dotyczące Marka M. Mężczyzna ma proces karny za znęcenie się nad swoją partnerką. To na jego wezwanie policja próbowała wylegitymować sędzię na sali rozpraw.

Policjanci chcieli legitymować sędzię na sali rozpraw. Wezwał ich kandydat Konfederacji
Źródło zdjęć: © TVP Info
Anna Kozińska

24.10.2019 | aktual.: 28.03.2022 13:31

We wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu doszło do niecodziennej sytuacji. Mężczyzna niezadowolony z wyroku wezwał na miejsce policję. Funkcjonariusze weszli na salę i zażądali od sędzi dokumentów. Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak przyznał, że należą jej się przeprosiny. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, kim jest mężczyzna, który poprosił policję o interwencję.

Okazuje się, że to Marek M., kandydat na posła z listy Konfederacji. Sędzia we wtorek oddaliła jego apelację w sprawie alimentacyjnej. Mężczyzna ma zapłacić po 500 zł na dwie córki. - Zrobił się czerwony na twarzy, ale naprawdę zdenerwował się później. W uzasadnieniu wyroku sędzia powiedziała, zresztą zgodnie z prawdą, że nie łoży na utrzymanie dzieci. Zaczął krzyczeć, że jest pomawiany - relacjonowała w rozmowie z gazetą partnerka Marka M.

- Marek M. wiedział, że jeśli zwróci się o interwencję do policji sądowej, nic nie osiągnie. Policjanci z sądu dobrze go znają, bo często się wykłócał, pisał nawet skargi na policjantów. Ma też sprawę w sądzie za odmowę okazania policjantom dowodu tożsamości. Marek M. musiał się spodziewać, że jeśli zadzwoni na numer alarmowy 112, to zgłoszenie też trafi do policji sądowej. Zapewne dlatego zadzwonił do najbliższego komisariatu - mówił z kolei jeden z oficerów wielkopolskiej policji.

Poważne kłopoty z prawem

Nie tylko z powodu alimentów Marek M. ma problem z prawem. Trwa jego proces karny dotyczący znęcania się nad partnerką (przez siedem lat), nękania jej telefonami i SMS-ami. Miał śledzić i nachodzić kobietę, grozić jej odebraniem dzieci i złożeniem doniesień do izby lekarskiej (pani Anna jest lekarką). Według prokuratury mężczyzna kilkadziesiąt razy spoliczkował Annę, uderzał pięścią, szarpał za włosy czy opluwał. To nie wszystko.

Marek M. ma też proces związany w wydarzeniami z listopada 2016. Wtedy mężczyzna miał zabrać jedną z córek do samochodu i odjechać. Według partnerki uderzył ją w twarz.

Marka M. przedstawiano w mediach jako "mediatora, który pomógł bezpiecznie przeprowadzić akcję" uwolnienia trzyletniej Amelki porwanej przez ojca.

Do sprawy wejścia policjantów na salę sądową w rozmowie z TVN24 odniósł się Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Mówił o "sacrum", jakim jego zdaniem jest sąd, gdzie toczą się ważne i prywatne sprawy. - To zamach na niezależność sądów - podkreślił. Przyznał, że oczekuje reakcji ministra spraw wewnętrznych i administracji. - Chcę mieć zapewnienie, że sytuacja się nie powtórzy - zaznaczył.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (609)