Trwa ładowanie...
27-01-2011 17:54

"Policja tłukła nas kijami, zabrali mi telefon i portfel"

Do Egiptu rocznie wyjeżdża 600 tys. Polaków. W kraju tym trwają największe od 30 lat protesty. Na ulice wyszły tysiące demonstrantów. Ścierają się z tysiącami policjantów. Bieda lwiej części społeczeństwa i brutalność władz mogą sprawić, że tym razem dojdzie do rewolucji. Michał Staniul dziennikarz Wirtualnej Polski pokazuje, dlaczego Egipcjanie w końcu się zbuntowali. Dziennikarz "Guardiana" został pobity przez policję, zabrano mu m.in. telefon i portfel.

"Policja tłukła nas kijami, zabrali mi telefon i portfel"Źródło: AFP, fot: STR
d4ei96v
d4ei96v

Gdy niecałe dwa tygodnie temu zwykli Tunezyjczycy obalili rządzącego przez 23 lata Zin al-Abidine Ben Alego, cały świat arabski wstrzymał oddech. To, przeciwko czemu powstała Tunezja - bezrobocie, bieda, brak wolności - jest codziennością każdego z państw regionu. W powietrzu aż unosiło się pytanie: który kraj eksploduje teraz? Dziś już znamy odpowiedź. Znają ją też tysiące Egipcjan, którzy od wtorku na ulicach swoich miast domagają się zmian, a przede wszystkim ustąpienia głowy państwa.

"Dzień gniewu"

Protesty w Egipcie nie są niczym nowym. Dochodzi do nich regularnie - przy okazji praktycznie każdych wyborów i referendów. Policja prewencyjna miała więc wiele sposobności, by szlifować techniki kontroli tłumu - ostatni raz podczas starć między Koptami a muzułmanami po noworocznym zamachu na kościół w Aleksandrii (czytaj więcej)
. Nic jej jednak nie przygotowało na to, co miało nadejść.

We wtorkowy poranek Kair był zadziwiająco spokojny - niewielu ludzi spacerowało po chodnikach, nawet wolnych miejsc parkingowych zostało jakby więcej niż zwykle. Setki policjantów i tajniaków zgromadzonych na centralnym placu Tahrir (Wyzwolenia) i w jego okolicach stało bezczynnie. Musieli być poirytowani, bo przecież przybyli tu, by tłumić bunt, a zastała ich - cisza. Nudzili się też zagraniczni dziennikarze, którzy czekali na jakąś akcję.

Grupa aktywistów, zainspirowana wydarzeniami z Tunezji, ogłosiła w internecie, że 25 stycznia będzie "dniem gniewu". Do utworzonego przez nich profilu na Facebooku w niecały tydzień dołączyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Na twitterowym kanale #25jan co chwilę zagrzewali się do walki. Obiecali sobie, że we wtorek wyzwolą cały żal, który gromadzili przez lata, że fala ich wściekłości zmyje nienaruszony od 30 lat reżim prezydenta Mubaraka. Mieli protestować tak długo, aż dyktator odda to, czego odmawiał swoim rodakom: sprawiedliwości, praw obywatelskich, wolności. A potem ustąpi, odejdzie, zniknie im z oczu i już nie wróci.

d4ei96v

Dopiero koło południa plac zaczął się zapełniać. Z różnych stron miasta nadpływały rzeki ludzi śpiewających antyrządowe pieśni. Nad ich głowami powiewały egipskie flagi i bandery z karykaturami i rewolucyjnymi hasłami. Maszerowali robotnicy, studenci, bezrobotni, profesorowie, artyści i opozycyjni politycy. Pod stopami chrzęściły strzępy wszechobecnych plakatów prezydenta i jego syna Gamala. Widząc swoją liczbę, Egipcjanie stawali się coraz odważniejsi. "Chrześcijanin czy muzułmanin, to bez znaczenia. Podobna bieda, podobne problemy. Hosni Mubarak, samolot czeka, Arabia Saudyjska jest niedaleko", krzyczał przez megafon jeden z aktywistów.

W krótkim czasie tłum urósł do 15 tysięcy ludzi, a potem pęczniał i pęczniał, osiągając - według niektórych obserwatorów - siłę 40 tysięcy rozwrzeszczanych gardeł. Policja prewencyjna rozpoczęła atak. W ruch poszły pałki i armatki wodne, w kierunku tłumów poleciały granaty z gazem łzawiącym. Zakuci w nowoczesne pancerze funkcjonariusze strzelali gumowymi kulami. Internauci na Twitterze twierdzą, że także śrutem. Tajniacy krążyli miedzy protestującymi i zgarniali co aktywniejszych buntowników. Liczba mundurowych również podskoczyła. Według Al-Dżaziry aż do 30 tysięcy tylko na placu Tahrir.

Jeśli jakaś grupka demonstrantów została rozgoniona przez służby, za chwilę pojawiała się w innej części miasta. Przemarsze były koordynowane przez internet i telefony komórkowe. Walki trwały do późna w nocy.

Podobne protesty wybuchły w innych większych miastach. Do aresztu w całym kraju trafiło około tysiąca ludzi, cztery osoby zginęły. W środę Kair był spokojniejszy, za to policja znacznie bardziej zdecydowana. Zamieszki najsilniej wstrząsnęły Suezem i Aleksandrią, gdzie podpalono budynki rządowe. W czwartek, według dotychczasowych doniesień, Egipcjanie znów masowo wychodzą na ulice. Apogeum buntu zapowiadane jest jednak dopiero na piątek, tuż po południowych modlitwach.

d4ei96v

Zły glina

Wielu korespondentów zwraca uwagę na brutalność egipskich służb bezpieczeństwa. Policjanci okładają cywilów pałami na lewo i prawo, nie oszczędzają także swoich butów. Wielu zatrzymanych jest torturowanych. "Zostaliśmy przepędzeni między dwoma rządami funkcjonariuszy, którzy tłukli nas kijami. Później pchnęli nas pod mur, zabrali telefony i portfele. Chodzili w tę i we w tę, każąc nam patrzyć w stronę muru i się nie odwracać, podczas gdy coraz więcej protestujących stawało za nami. Kto się odwrócił, był od razu bity" - opisywał Jack Shenker z "Guardiana", który został zatrzymany we wtorek. Po kilku godzinach policyjny van wywiózł go i około 40 innych obtłuczonych mężczyzn daleko poza miasto, na pustynię. Brutalność służb bezpieczeństwa jest Egipcjanom dobrze znana i to przeciwko niej - między innymi - teraz walczą. Od 1981 roku, gdy Hosni Mubarak jako wiceprezydent przejął władzę po zamordowanym Anwarze Sadacie, w Egipcie panuje stan wyjątkowy. Związane z nim prawa m.in. zezwalają państwu na aresztowanie
każdego obywatela bez postawienia zarzutów, ograniczają wolność zgromadzeń i legalizują cenzurę. Stan wyjątkowy jest regularnie przedłużany przez rząd, który za usprawiedliwienie podaje konieczność walki z politycznymi i religijnymi ekstremistami.

W praktyce jednak, jak zaznaczają przeciwnicy reżimu, Mubarak wykorzystuje nadane mu prawa również do niszczenia opozycji. Egipski tygodnik "Ahram" szacuje, że Egipt ma około 30 tysięcy więźniów politycznych. Wybory prezydenckie odbywają się regularnie co 6 lat, lecz nigdy nie dopuszczono do nich kandydata mogącego zagrozić liderowi.

"To kraina, w której pierwszym zadaniem policji jest ochrona reżimu, w którym protestujący są bici przez służby bezpieczeństwa, w którym młode kobiety sprzeciwiające się odwiecznemu reżimowi Mubaraka (...) są seksualnie molestowane przez tajniaków, a więźniowie w kompleksie Tora-Tora zmuszani przez strażników do gwałcenia siebie nawzajem" - tak opisał Egipt doświadczony brytyjski reporter Robert Fisk na łamach "The Independent".

d4ei96v

Hańba

Bezpardonowość systemu nie była jednak jedynym zapalnikiem dla protestów. Najważniejszym czynnikiem wydaje się być fatalna sytuacja finansowa dużej części społeczeństwa. Około 40% z ponad 80 milionów Egipcjan żyje poniżej granicy ubóstwa - za mniej niż dwa dolary dziennie. Tymczasem w ostatnich tygodniach ceny żywności, zwłaszcza podstawowych produktów, poszły w górę. Bezrobocie jest wysokie, szczególnie wśród młodych, którzy stanowią większość społeczeństwa. Jednocześnie Egipcjanie mają cały czas styczność z zamożnymi turystami ze wszystkich stron świata, oglądają zachodnią telewizję, czytają anglojęzyczne serwisy internetowe. Widzą, że w innych krajach ludzie posiadają więcej, zarabiają lepiej, żyją wygodniej. To wywołuje żal. Długotrwały żal rodzi frustrację. A frustracja zamienia się w gniew. Stąd do furii i rzucania kamieniami w policyjne tarcze jest już niedaleko.

Młodzi widzą również bogactwo ludzi związanych z prezydentem i jego Narodową Partią Demokratyczną. Transparency International, organizacja monitorująca korupcję na świecie, przyznała Egiptowi 3,1 punkta w dziesięciostopniowej skali, gdzie zero oznacza "skrajnie skorumpowany". Dla porównania: Polska otrzymała notę 5,3, a Dania - światowy lider przejrzystości - 9,3. Korupcja w ministerstwie spraw wewnętrznych i służbach bezpieczeństwa jest powszechnie znana. W ostatnich latach duże poruszenie wywołały informacje, że synowie Mubaraka - Gamal i Alaa - otrzymują od władz korzystne kontrakty biznesowe i udziały w państwowych spółkach.

Popularność rządu cierpi także z powodu jego relacji z USA i Izraelem. Pod władaniem Murabaka Egipt stał się ich głównym sojusznikiem w świecie arabskim. Kair współpracuje z Tel Awiwem nawet w kwestii blokady Strefy Gazy, zamykając granice dla palestyńskich emigrantów i kupców. Aktualnie walczy z podziemnymi tunelami, którymi Palestyńczycy sprowadzają do swojej enklawy podstawowe towary z egipskich miast.

d4ei96v

W nagrodę za wierność reżim Mubaraka otrzymuje od Amerykanów co roku ponad miliard dolarów pomocy wojskowej. Pieniądze te są bardzo przydatne w utrzymaniu armii policjantów i "ubeków", którzy lojalnie wspierają swojego prezydenta. Internetowym przebojem ostatnich dni jest fotografia pustej puszki gazu łzawiącego używanego przez egipską policję. W przybliżeniu widać kraj pochodzenia: Made in USA.

Dla milionów egipskich Arabów sprzymierzanie się z Izraelem i Ameryką jest nie tylko zdradą palestyńskich braci i islamu. To także zaprzedanie niezależności państwa, które kiedyś miało ambicje, by być regionalnym liderem.

Którędy?

Protesty trwają. Póki co, Hosni Mubarak nie wygłosił na ich temat żadnego przemówienia. Internauci na Facebooku i Twitterze spekulują, że 82-letni polityk jest zbyt chory, by stanąć przed kamerami. Jego stan zdrowia od dłuższego czasu pogarszał się, dlatego wielu Egipcjan wierzy, że do startu we wrześniowych wyborach prezydenckich szykuje syna, Gamala. Również i to wypominają mu protestujące tłumy.

d4ei96v

Czy wściekłe ulice obalą Mubaraka? Może zadowolą się wywalczeniem demokratycznych zmian i cierpliwie poczekają na zbliżające się elekcje? A może tysiące uderzeń policyjnych pałek pozbawią buntowników zapału i zmuszą ich do zaakceptowania bolesnej porażki?

- Nie zapominajcie, że w Tunezji zajęło to miesiąc - piszą na Twitterze egipscy aktywiści. - Egipt jest większy, więc to zajmie dłużej. #jan25, nie poddawaj się.

Michał Staniul, Wirtualna Polska

Zobacz również blog autora: Blizny Świata!

d4ei96v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ei96v
Więcej tematów