Policja szukała kobiety, która nigdy nie istniała
Poważna wpadka przydarzyła się niemieckiej
policji, która przez wiele lat poszukiwała kobiety rzekomo
odpowiedzialnej za blisko 40 przestępstw. Okazuje się jednak, że
tzw. fantom z Heilbronn najpewniej nigdy nie istniał, zaś policja
dysponowała zanieczyszczonym materiałem DNA.
- Zachwiane zostały podstawy wiarygodności testów DNA. Należy przyjrzeć się, czy w innych przypadkach nie było podobnie - ocenił odpowiedzialny za politykę wewnętrzną poseł Zielonych do Bundestagu Wolfgang Wieland w rozmowie z radiem RBB.
Wpadkę ujawniono w czwartek. Władze podkreślają, że zagadki jeszcze nie wyjaśniono do końca, ale minister sprawiedliwości landu Badenia-Wirtembergia Urlich Goll przyznał, że "kobieta bez twarzy", poszukiwana w całej Europie, nigdy nie istniała.
Jej ślady DNA znaleziono od 1993 roku na 38 miejscach przestępstw. Miała brać udział we włamaniach i morderstwach.
W 2007 roku miała ona również z zimną krwią zastrzelić 22-letnią policjantkę z Heilbronn (Badenia-Wirtembergia). Po tym zabójstwie nasilono poszukiwania morderczyni, którą nazwano "fantomem z Heilbronn". Za pomoc w jej ujęciu wyznaczono nawet 300 tys. euro nagrody.
Jednak w zeszłym roku pojawiły się pierwsze wątpliwości dotyczące śladów DNA tajemniczej kobiety. DNA "fantomu" wykryto podczas porównania materiału genetycznego, pobranego z odnalezionych w Kraju Saary zwłok nieznanego mężczyzny z materiałem genetycznym pozyskanym z odcisków palców zaginionego azylanta. - To całkowicie do siebie nie pasowało - wyjaśniał w czwartek rzecznik prokuratury w Saarbruecken.
Według dziennika "Sueddeutsche Zeitung" na początku 2009 roku policja kryminalna w austriackim Linzu poinformowała Krajowy Urząd Kryminalny w Stuttgarcie, że DNA znalezione w przypadku pewnego zabójstwa są prawdopodobnie konsekwencją zanieczyszczenia wykorzystywanych do pobierania próbek pałeczek w wacikami.
Policja w Górnej Austrii i Tyrolu korzysta z pałeczek od tego samego dostawcy, co policjanci w Badenii-Wirtembergii, Nadrenii- Palatynacie i Kraju Saary. Wszędzie tam natrafiono na ślady "fantomu z Heilbronn".
Teraz badany jest proces produkcyjny pałeczek, których poszczególne elementy pochodzą z różnych krajów. - Należy wyjaśnić, czy pałeczki produkowano ręcznie czy automatycznie. Możliwe, że w trakcie produkcji zanieczyściła je jedna z pracownic - powiedział szef Instytutu Techniki Kryminalistycznej Badenii-Wirtembergii Werner Kugler, cytowany przez agencję dpa.
Minister spraw wewnętrznych tego landu Heribert Rech zapowiedział, że jeśli podejrzenia o zanieczyszczenie pałeczek przez producenta się potwierdzą, władze rozważą zaskarżenie firmy.
Anna Widzyk