Policja ściga szabrowników. Lądek-Zdrój ma największy problem?

Z relacji włodarzy i mieszkańców dotkniętych powodzią miast i gmin wynika, że zmagają się nie tylko ze skutkami kataklizmu, ale też z szabrownikami. Dolnośląska policja przyznaje, że zgłoszeń od mieszkańców jest coraz więcej, ale po wysłaniu na miejscu patrolu, zgłoszenia zwykle się nie potwierdzają. To nie znaczy, że problemu nie ma.

Patrole policyjne w nocy mają odstraszyć potencjalnych szabrowników
Patrole policyjne w nocy mają odstraszyć potencjalnych szabrowników
Źródło zdjęć: © KWP we Wrocławiu | Dolnoslaska Policja
Sylwester Ruszkiewicz

- W tej chwili ta skala zniszczeń w Lądku-Zdroju jest niewyobrażalna. Pamiętam powódź z 1997 roku. To trzeba do sześcianu podnieść, byśmy sobie wyobrazili, jakie teraz są straty. Infrastruktura, domy ludzi... Nie mamy dostępu do gazu, wody pitnej. Cała infrastruktura została zerwana, wszystkie ciągi komunikacyjne – mówił w TVN24 w poniedziałek burmistrz Lądka Zdroju Tomasz Nowicki.

Lądek Zdrój pod wodą

Kataklizm przyszedł do uzdrowiskowej miejscowości w niedzielę. W położonym powyżej Lądka Stroniu Śląskim pękła tama i wielka woda, około południa, spustoszyła uzdrowiskową miejscowość.

Stan klęski żywiołowej - mapa
Stan klęski żywiołowej - mapa© WP

- Mamy przykłady szabrownictwa, mamy przykłady bandyterki. Policja dwoi się i troi, byśmy w mieście nie mieli chaosu. Niestety również natura ludzka bywa okropna i osoby, które nie są ludźmi, tylko hienami, próbują wykorzystać biedę ludzką, żeby się na tym wzbogacić, albo zaspokoić własne, prymitywne instynkty - opisywał burmistrz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Także w minionych dniach w mediach i na forach internetowych przekazywano informacje o kradzieżach, podejrzanych pojazdach na numerach rejestracyjnych spoza zalanych powiatów, czy o okradzionych sklepach. M.in. "Fakt" ujawnił, że grupy szabrowników zabierały zamoczone papierosy, butelki z alkoholem i ubrania. W większości przypadków, po weryfikacji informacji, okazało się, że są to "lokalne legendy" aniżeli rzeczywistość.

- Do Lądka-Zdroju przyjechał bus z darami i został wzięty za szabrowników. To się zdarza. Wszelkie zgłoszenia, które są od samorządowców, mieszkańców i te, które wyłapujemy w social mediach, weryfikujemy. Informacje na temat grabieży i szabrowników natychmiast trafiają do policjantów, którzy to sprawdzają. Bardzo często okazuje się, że są to legendy - mówił w środę podczas posiedzenia sztabu kryzysowego wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń.

Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, w środę do Lądka-Zdroju udał się osobiście szef dolnośląskiej policji nadinsp. Paweł Półtorzycki. Powód? – Bo w Lądku mamy do czynienia z największą liczbą "szaleńców" dystrybuujących fałszywe informacje – mówi nam oficer z Komendy Głównej Policji.

Zapytaliśmy, żeby zweryfikować informacje o szabrownikach, bezpośrednio dolnośląską policję.

– W ciągu ostatniej doby, w całym powiecie kłodzkim mieliśmy 22 zgłoszenia. Ale na całe szczęście żadne z nich się nie potwierdziło – mówi Wirtualnej Polsce podkom. Przemysław Ratajczyk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Mundurowy odniósł się również do słów burmistrza Lądka-Zdroju, który mówił o "szabrownictwie i bandyterki".

– To mała lokalna społeczność. Być może do władz miasta takie sygnały docierają bezpośrednio. Do nas jeśli takie zgłoszenie wpłynie oficjalnie, weryfikujemy je na miejscu. I jak dotąd nie doszło do przekroczenia prawa. Są zgłoszenia np. od sąsiadów opuszczonego domu, że ktoś się kręci w pobliżu, albo posiadłość została okradziona. Po naszym przybyciu na miejsce informacja się nie potwierdza – podkreśla podkom. Przemysław Ratajczyk z dolnośląskiej policji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

To nie znaczy, że problemu nie ma. Pierwszego dnia powodzi sklep jubilerski w Lądku-Zdroju został całkowicie splądrowany przez złodziei. - Właścicielka, gdy odkryła, co się stało, płakała przez kilka godzin - mówią świadkowie, z którymi rozmawiał Polsat News. Złodzieje splądrowali jej biznes, zabierając wszystko, czego nie porwała woda.

We wtorek w Lewinie Brzeskim policja zatrzymała dwóch mieszkańców Rudy Śląskiej, którzy jeździli po mieście samochodem skradzionym w Skarbimierzu. Nie potrafili wyjaśnić celu swego pobytu na ewakuowanych terenach. W aucie mężczyźni mieli nienależące do nich dokumenty. Dodatkowo okazało się, że jeden z nich jest poszukiwany za kradzieże i oszustwa.

W środę w WP informowaliśmy również, że szabrownicy okradali garaże w zlanych przez powódź Głuchołazach.

Również w Kłodzku pojawili się szabrownicy. Jeden z nich został złapany przez policję na gorącym uczynku podczas rabowania stacji benzynowej. Złodzieje wynosili alkohol.

Jak mówił w środę w Opolu szef MSWiA Tomasz Siemoniak, do województw opolskiego i dolnośląskiego zostało skierowanych dodatkowych 500 funkcjonariuszy. – Policja ma działać skutecznie. Nie pozwolimy, by hieny rozkradały majątek ludzi – stwierdził minister.

Ponadto podczas poniedziałkowego spotkania powodziowego sztabu kryzysowego we Wrocławiu premier Donald Tusk zapewnił powodzian, że policja i prokuratura będą działały bezwzględnie, szybko i z użyciem wszystkich dostępnych narzędzi wobec szabrowników.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lądek zdrójpowódź w polsceszabrownicy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)