Policja procesuje się z dziennikarką. Bo udowodniła, że działają na telefon ministra z PiS
Reporterka - podając się za współpracowniczkę wiceministra Jarosława Zielińskiego - udowodniła, że funkcjonariusze wciąż są gotowi usługiwać politykom. Komenda Główna Policji oddała sprawę do sądu, choć jak mówi nam funkcjonariusz znający okoliczności, racja jest po stronie dziennikarki. Potwierdza to też nagranie, które publikujemy w WP jako pierwsi.
Służby podległe szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi i jego zastępcy Jarosławowi Zielińskiemu muszą nieustannie tłumaczyć się z wpadek i problemów. Dlatego tam, gdzie mogą, przystępują do kontrataku. W sądzie w Zambrowie odbędzie się proces w sprawie dziennikarskiej prowokacji z początku tego roku. Reporterka programu "Teraz ja!" Tomasza Sekielskiego podawała się za urzędniczkę z gabinetu wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego. Prosiła policjantów z kilku komisariatów o pomoc w związku z awarią samochodu.
Tylko w WP: Nowe nagranie z prowokacji dziennikarskiej
W trzech przypadkach funkcjonariusze wytłumaczyli, że to nie leży w zakresie ich obowiązków i podali kontakty do okolicznych firm zajmujących się pomocą drogową. Inaczej postąpili policjanci z Zambrowa, którzy przyjechali po kilku minutach, przepraszając za spóźnienie. Zaczęli szukać rozwiązania problemu. Na niepublikowanym dotąd nagraniu z ukrytej kamery rzucają, że "komendant już się grzeje".
"Blue taxi"
W pewnym momencie "urzędniczka" przerwała prowokację, informując, że jest dziennikarką. W efekcie wylegitymowano ją, a policja błyskawicznie wydała bardzo mocne oświadczenie. To był ruch wyprzedzający, jeszcze przed emisją reportażu w NOWA TV. Komenda Główna Policji nazwała prowokację "złośliwą" i zastanawiała się, czemu miała ona służyć.
Chodziło o sprawdzenie, czy policjanci uodpornili się na polityczne naciski. Za poprzednich rządów PiS kilkakrotnie radiowozy służyły jako "blue taxi". Dwójka funkcjonariuszy zginęła w wypadku - wcześniej podwozili urzędnika. Głośno było też o sprawie dostarczenia WieśMaca urzędnikom marznącym w spóźnionym pociągu. Jedną z zamawiających była Elżbieta Rafalska, dzisiaj minister rodziny i pracy.
Ziemia ministra
Po odzyskaniu władzy przez PiS zaczęły się pojawiać symptomy, że pracownicy policji nie uodpornili się na naciski. Policjanci z Augustowa musieli ciąć konfetti, które rozrzucono z policyjnego śmigłowca podczas Święta Niepodległości. W uroczystości brał udział wiceminister Jarosław Zieliński. Kilka tygodni później policjanci zostali przebrani za anioły - uświetniali w ten sposób Marsz Trzech Króli.
Nieprzypadkowe było też miejsce przeprowadzenia prowokacji. Zambrów to ziemia ministra Zielińskiego, który regularnie podróżuje po swoim okręgu wyborczym: otwiera komisariaty, oddaje do służby nowe radiowozy, bierze udział w uroczystościach. W kwietniu 2016 r. brał udział w "uroczystościach smoleńsko-katyńskich", w maju był na Dniu Strażaka, w lipcu był na Święcie Policji, a w grudniu na spotkaniu opłatkowym. Podczas jednej z tych uroczystości minister podkreślał, że "ziemia zambrowska" zawsze jest "bliska sercu", bo pochodzą stamtąd jego "przodkowie po mieczu".
"Musi bronić swojego ministra"
To wyjaśnia, dlaczego właśnie policjanci z Zambrowa byli tak skorzy do pomocy ministrowi Zielińskiemu. Funkcjonariusz, który zna kulisy sprawy, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że nadgorliwa reakcja zambrowskich funkcjonariuszy nie jest przypadkiem. - Policja w tej sprawie jest przegrana, bo nikt nie powinien wysyłać radiowozu na takie wezwanie. Idziemy jednak w tej sprawie w zaparte, bo komendant z Zambrowa nie odpuści. Musi bronić swojego ministra - tłumaczy.
Andrzej Puchalski został powołany na stanowisko Komendanta Powiatowego w Zambrowie pół roku wcześniej w obecności wiceministra Zielińskiego, który "zaszczycił swoją obecnością podczas uroczystości obchodów 97. rocznicy Polskiej Policji". O uroczystości informowano w oficjalnym komunikacie: "W czwartkowe popołudnie, na placu przed kościołem pw. Ducha Św. w Zambrowie, odbyła się uroczystość Święta Policji z udziałem Sekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Pana Jarosława Zielińskiego. Komendant został też wtedy awansowany na stopień młodszego inspektora.
- Podtrzymujemy zarzuty co do wprowadzenia w błąd funkcjonariusza poprzez podanie fałszywej informacji o zatrudnieniu i tożsamości oraz wywołania niepotrzebnej czynności policji - mówi "Super Expressowi" sierż. szt. Agnieszka Predko z komendy w Zambrowie.
W piątek o godz. 10 w sądzie rejonowym w Zambrowie rozpoczęła się rozprawa dziennikarki. Grozi jej grzywna lub nawet ograniczenie wolności. Sprawie przyglądają Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Helsińska Fundacja Praw Człowieka.