PolskaPolicja konna postrachem piłkarskich "kibiców"

Policja konna postrachem piłkarskich "kibiców"

16.02.2003 10:55, aktual.: 16.02.2003 14:30

Boją się go drobni przestępcy i pseudokibice, cieszą się na jego widok dzieci. Szybki, budzący
respekt, w utrzymaniu tańszy niż polonez, "środek przymusu bezpośredniego" - czyli po prostu koń policyjny.

Pododdział policji konnej w Warszawie istnieje od 1972 roku. Od 30 lat patroluje ulice i tereny zielone, bierze udział w pokazach, pilnuje porządku w czasie imprez masowych. "Jesteśmy obecni na niemal wszystkich imprezach - od Święta Dyszla, przez koncerty i festyny, aż po mecze i manifestacje" - powiedział sierżant sztabowy Robert Rożnowski.

W warszawskim pododdziale służą 22 konie. Policjanci uważają, że to o wiele za mało na dwumilionowe miasto o rozległych terenach zielonych. "Koni powinno być około 50, żeby w ogóle było widać, że w Warszawie jest policja konna" - powiedział aspirant Jacek Madajczyk.

Koń policyjny, zgodnie z przepisami, musi być nie tylko wysoki i dobrze zbudowany, ale przede wszystkim spokojny i zrównoważony. "Musi ślepo słuchać jeźdźca, ufać mu, nie bać się otoczenia. Podczas interwencji jako środek prewencyjny wystarczą jego rozmiary i masa" - powiedział Rożnowski.

Większość koni w policyjnej stajni jest rasy wielkopolskiej, dobrze spisują się też hanowery i ślązaki.

Wierzchowce są szkolone tak, aby nie bały się ruchu ulicznego, strzałów, huku, flag, ognia, tłumu. "Robimy wokół nich taki mały cyrk..." - uśmiecha się aspirant Madajczyk.

Sierżant Rożnowski stanowczo zaprzecza, jakoby konie były uczone kopania i gryzienia. "To przecież nie są psy. Poza tym dla agresywnych koni nie ma miejsca w naszym oddziale, są natychmiast sprzedawane" - powiedział.

Warszawiacy na widok policjantów na koniach reagują "bardzo pozytywnie, szczególnie dzieci. Ludzie podchodzą, robią zdjęcia" - zapewnia Rożnowski.

Policjant na koniu dotrze tam, gdzie nie dojedzie radiowóz. Dogoni przestępcę szybciej niż pieszy. W przeciwieństwie do rowerzysty czy motocyklisty może rozglądać się wokoło - obserwowaniem drogi zajmie się wierzchowiec.

"Pole do popisu mamy na meczach piłkarskich, konie budzą respekt i są nieocenione w powstrzymywaniu napierającego tłumu" - powiedział sierżant Rożnowski.

Koszt utrzymania jednego wierzchowca to około 14 zł dziennie, rocznie - wraz z opieką weterynaryjną - nie jest to więcej niż 7500 złotych. "Za równowartość jednego poloneza możemy kupić trzy bardzo dobre konie, a wydatki na utrzymanie każdego z nich są znacznie niższe niż na samochód" - opowiada Rożnowski.

W policyjnej stajni swoich ostatnich dni dożył ogier Wamp, który w pododdziale służył aż 26 lat. Był na emeryturze lub - jak mawiają policjanci - "na dożywociu", jako żywa maskotka policji. To ewenement, bo konie odchodzą na emeryturę w wieku 16-17 lat. "Pracują w trudnych warunkach, chodzą najczęściej po bruku - to odbija się na nogach i kręgosłupie, nie wytrzymują stawy" - mówią funkcjonariusze.

Za przykładem Warszawy już dawno poszły inne miasta Polski. Konno policjanci patrolują ulice Tomaszowa Mazowieckiego, Łodzi Częstochowy, Poznania, Szczecina. Nad zakupem wierzchowców poważnie zastanawia się polska Straż Graniczna.

Najstarszą i najsłynniejszą policją konną na świecie jest 130-letnia Królewska Kanadyjska Policja Konna. Jej zadaniem było patrolowanie zarówno miast, jak i terenów wiejskich. Stawali w obronie osadników niepokojonych przez Indian.

Bardzo bogate tradycje ma policja konna w Londynie. Świetnie wyszkolone wierzchowce uczestniczą w pokazach i paradach, także przed rodziną królewską. Policjantów na koniach widać też na ulicach miast niemieckich i holenderskich. Z Utrechtem współpracuje policja poznańska.

W Berlinie zredukowano liczbę wierzchowców i policyjnych etatów. Przeciwnicy policji konnej nazywają ją "zbędnym luksusem".(an)

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także