Policja chce namówić uczniów, aby zostali informatorami
Policja w Piotrkowie Trybunalskim znalazła sposób, by pomóc bezradnym dzieciom, zaszczutym przez agresywnych rówieśników, młodym ofiarom lub świadkom przestępstw. Jaki? Anonimowe donosy.
Policjanci zamierzają powalczyć ze stereotypem, według którego kto zgłasza przestępstwo, jest "donosicielem" i "kablem". Chcą znaleźć wśród uczniów informatorów. Będą namawiać do relacjonowania o szkolnych patologiach i groźnych wydarzeniach w drodze do szkoły, na osiedlu czy w domu.
Projekt policjantów zwie się "Widzę - Reaguję 2010". Jest realizowany wspólnie z piotrkowskim magistratem. Z nowatorską akcją policjanci chcą dotrzeć do każdej piotrkowskiej szkoły, czyli do 12 tysięcy uczniów, nauczycieli i rodziców. Pomysłodawcy z wydziału prewencji piotrkowskiej komendy dostali na to 21,4 tys. zł z MSWiA.
Pomysł podsunęło policjantom życie. Po wprowadzeniu monitoringu w szkołach gwałtownie zmalała liczba sygnałów o groźnych sytuacjach. Jednak policja nie wierzy, że nagle ze szkół zniknęły narkotyki, przestało dochodzić do pobić, kradzieży, wymuszeń. Przestępstwa są, ale dokonuje się ich poza okiem kamer. Świadczy o tym wzrost udziału nieletnich w liczbie przestępstw. Jeszcze niedawno młodzież była zamieszana najwyżej w co dziesiątą kradzież czy pobicie, dziś jest to ponad jedna piąta zdarzeń.
- Zdaję sobie sprawę, że mogą się dziać rzeczy, o których nie wiemy, bo uczniowie obawiają się cokolwiek powiedzieć. Nazywają to kablowaniem i boją się reperkusji - przyznaje Krzysztof Kuczerski, dyrektor Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego nr 1 w Piotrkowie. - Trudno przewidzieć, jak potraktują tę akcję, ale mogą zasypać policję informacjami.
- Zagwarantujemy pełną anonimowość informatorom. Mam nadzieję, że uda się nam uruchomić mechanizmy, które mogą zapobiec zagrożeniom - tłumaczy Tomasz Jędrzejczyk, naczelnik wydziału prewencji KMP w Piotrkowie.
Każdy uczeń będzie mógł zgłosić problem, wysyłając mejla ze strony internetowej. Policja zapewnia, że nikt wbrew woli nie będzie wzywał informatora na świadka, bo to byłby strzał w stopę. Adam Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji mówi, że akcja nie ma nic wspólnego z donosicielstwem. Z kolei Bogusław Olejniczak, dyrektor łódzkiego Gimnazjum Publicznego nr 1, zaznacza, że akcja może mieć i dobre, i złe strony. Dobra to fachowa pomoc policji. A zła? - Młodzież trudno przekonać, trzeba uważać, by nawet mimowolnie nie stworzyć sytuacji, że poczuje się oszukana. Czy tak się stanie? To zależy tylko od sposobu, w jaki policja poprowadzi akcję.
Zobacz wydanie internetowe: Łódź poszuka sposobu na staczy z parkingów