Policja chce namówić uczniów, aby zostali informatorami
Policja w Piotrkowie Trybunalskim znalazła sposób, by pomóc bezradnym dzieciom, zaszczutym przez agresywnych rówieśników, młodym ofiarom lub świadkom przestępstw. Jaki? Anonimowe donosy.
06.05.2010 | aktual.: 07.05.2010 11:31
Policjanci zamierzają powalczyć ze stereotypem, według którego kto zgłasza przestępstwo, jest "donosicielem" i "kablem". Chcą znaleźć wśród uczniów informatorów. Będą namawiać do relacjonowania o szkolnych patologiach i groźnych wydarzeniach w drodze do szkoły, na osiedlu czy w domu.
Projekt policjantów zwie się "Widzę - Reaguję 2010". Jest realizowany wspólnie z piotrkowskim magistratem. Z nowatorską akcją policjanci chcą dotrzeć do każdej piotrkowskiej szkoły, czyli do 12 tysięcy uczniów, nauczycieli i rodziców. Pomysłodawcy z wydziału prewencji piotrkowskiej komendy dostali na to 21,4 tys. zł z MSWiA.
Pomysł podsunęło policjantom życie. Po wprowadzeniu monitoringu w szkołach gwałtownie zmalała liczba sygnałów o groźnych sytuacjach. Jednak policja nie wierzy, że nagle ze szkół zniknęły narkotyki, przestało dochodzić do pobić, kradzieży, wymuszeń. Przestępstwa są, ale dokonuje się ich poza okiem kamer. Świadczy o tym wzrost udziału nieletnich w liczbie przestępstw. Jeszcze niedawno młodzież była zamieszana najwyżej w co dziesiątą kradzież czy pobicie, dziś jest to ponad jedna piąta zdarzeń.
- Zdaję sobie sprawę, że mogą się dziać rzeczy, o których nie wiemy, bo uczniowie obawiają się cokolwiek powiedzieć. Nazywają to kablowaniem i boją się reperkusji - przyznaje Krzysztof Kuczerski, dyrektor Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego nr 1 w Piotrkowie. - Trudno przewidzieć, jak potraktują tę akcję, ale mogą zasypać policję informacjami.
- Zagwarantujemy pełną anonimowość informatorom. Mam nadzieję, że uda się nam uruchomić mechanizmy, które mogą zapobiec zagrożeniom - tłumaczy Tomasz Jędrzejczyk, naczelnik wydziału prewencji KMP w Piotrkowie.
Każdy uczeń będzie mógł zgłosić problem, wysyłając mejla ze strony internetowej. Policja zapewnia, że nikt wbrew woli nie będzie wzywał informatora na świadka, bo to byłby strzał w stopę. Adam Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji mówi, że akcja nie ma nic wspólnego z donosicielstwem. Z kolei Bogusław Olejniczak, dyrektor łódzkiego Gimnazjum Publicznego nr 1, zaznacza, że akcja może mieć i dobre, i złe strony. Dobra to fachowa pomoc policji. A zła? - Młodzież trudno przekonać, trzeba uważać, by nawet mimowolnie nie stworzyć sytuacji, że poczuje się oszukana. Czy tak się stanie? To zależy tylko od sposobu, w jaki policja poprowadzi akcję.
Zobacz wydanie internetowe: Łódź poszuka sposobu na staczy z parkingów