ŚwiatPolaku, nie bój się norweskiego policjanta

Polaku, nie bój się norweskiego policjanta

Od kilku tygodni w różnych dystryktach Norwegii grupy funkcjonariuszy pracują nad nawiązaniem kontaktów z przedstawicielami mniejszości narodowych. Program "Bezpieczeństwo i zaufanie" ma zbliżyć policjantów i imigrantów. Może to być bardzo dobra wiadomość dla Polaków.

Polaku, nie bój się norweskiego policjanta
Źródło zdjęć: © Policja Norweska/ Espen Sturlason

09.12.2009 | aktual.: 10.12.2009 10:21

Norweski Urząd Statystyczny szacuje, że w 2020 roku w Norwegii będzie mieszkać około miliona przyjezdnych. Co piąty mieszkaniec kraju będzie pochodził z innej kultury niż norweska. Zdaniem policji, powodzenie misji tej instytucji zależy w 100% od umiejętności dialogu ze społeczeństwem. Jeśli policjantom nie uda się dotrzymać kroku rozwojowi coraz bardziej zróżnicowanego i wielokulturowego społeczeństwa, poniosą porażkę.

- Pamiętam, jak kiedyś po pracy razem z kolegami weszliśmy do baru odwiedzanego przez obcokrajowców - mówi koordynator projektu "Bezpieczeństwo i zaufanie" w Trondheim Frode Børstad. - Byliśmy ubrani w mundury i bywalcy patrzyli na nas wilkiem. Jeden z nich zapytał, czego chcemy, przecież nikt nie popełnił przestępstwa. Wyjaśniałem, że policjant to nie tylko facet, który przychodzi aresztować i zakuć w kajdanki. Nasza praca w dużej mierze opiera się na prowadzeniu rozmów z ludźmi, a po pracy, jak każdy, mamy ochotę napić się kawy. Kiedy rozpoczęły się prace nad programem, natychmiast się nim zainteresowałem, bo widziałem w tym fantastyczną okazję, aby zrobić to, co od dawna chodziło mi po głowie - przełamać lody.

Biją się o Polaka

Børstadadowi marzy się polskojęzyczna recepcjonistka na komendzie w Trondheim, ogólnokrajowa infolinia policyjna w języku polskim, ale na razie program dopiero raczkuje. Policjanci z Oslo, Bergen, Drammen i Trondheim wcielają w życie samodzielnie opracowywane projekty mające poprawić komunikację między policją i mniejszościami narodowymi. Jeśli się sprawdzą, będą pieniądze na ich realizację w całym kraju oraz rozszerzenie wachlarza pomysłów.

- Z tego, co wiem, na tę chwilę w regionalnej Akademii Policyjnej studiuje jedna osoba pochodzenia polskiego - mówi koordynator z Trondheim. - Kiedy za rok skończy studia, pomiędzy komendami rozegra się o nią prawdziwa bitwa. Bardzo potrzebujemy policjantów wielojęzycznych, dzięki nim będziemy mogli działać sprawniej. Policja powinna być tak samo zróżnicowana i otwarta jak całe społeczeństwo, więc na gwałt trzeba nam policjantów mówiących po polsku, arabsku, w urdu - dodaje.

Niestety, w myśl norweskiego prawa jak na razie policjantem może zostać jedynie osoba mająca norweskie obywatelstwo, a Polaków z norweskim paszportem wciąż jest bardzo niewielu. Policjanci liczą na to, że kiedy dorosną dzieci polskich rodzin osiadłych w Norwegii na stałe, wiele z nich uda się zainteresować pracą w policji.

Rowerem bliżej

Pomysłodawcy programu założyli, że aby zdobyć zaufanie przedstawicieli mniejszości, policjanci powinni być obecni, zanim jeszcze dojdzie do przestępstwa. Mają stać się rozpoznawalni i pokazać, że można na nich liczyć. Kiedy potem ktoś będzie potrzebował pomocy, łatwiej mu będzie udać się do funkcjonariusza, którego już zna.

W Trondheim jednym z pomysłów na nawiązanie bliższego kontaktu z przedstawicielami mniejszości narodowych są patrole rowerowe. Ośmiu policjantów przesiadło się z radiowozów na rowery. Ich zadaniem jest rozmawiać z mieszkańcami, lepiej poznawać społeczną topografię miasta, pojawiać się tam, gdzie do przekraczania prawa dochodzi najczęściej.

- To dobry pomysł na dotarcie szczególnie do ludzi młodych - opowiada Børstad. - Zadaniem tych patroli jest nie tylko reagowanie na zaobserwowane sytuacje, ale przede wszystkim rozmawianie z mieszkańcami. Zsiadają z rowerów, zagadują, pytają, czy w tej dzielnicy żyje się bezpiecznie, czy jest gdzie pograć w piłkę albo pojeździć rowerem. Rower często pomaga nawiązać kontakt, dla dzieci to fajny sprzęt, o który mogą policjanta zapytać - wyjaśnia. Innym elementem programu "Bezpieczeństwo i zaufanie" są szkolenia dla policjantów. Funkcjonariusze zdobywają wiedzę o innych kulturach i religiach. Ostatnio ci z Trondheim mieli wykład o islamie. Im więcej będą wiedzieli, tym łatwiej przyjdzie im zrozumieć różnice kulturowe.

- Wielu ludzi przyjechało do Norwegii z fatalnym wizerunkiem policji - tłumaczy Børstad. - W Iraku, Afganistanie, nawet w Polsce kilkanaście lat temu, policja bywa lub bywała częścią aparatu władzy i represji. Ci przybysze kojarzą policjanta jako zagrożenie. Kiedy oni są nieufni, jemu też nie jest łatwo i w ten sposób narasta między nimi ściana. Żeby lepiej rozumieć przyjezdnych, musimy poznać ich historię i kulturę, to pomoże uniknąć nieporozumień - wyjaśnia.

Z szacunkiem

Przygotowując policjantów do skuteczniejszej pracy z przedstawicielami mniejszości narodowych wykorzystuje się również pomysł zaczerpnięty z doświadczeń policjantów w Irlandii Północnej. Podczas spotkań z moderatorem dyskusji funkcjonariusze rozmawiają o przyczynach powstawania stereotypów. Dyskutują o homoseksualizmie, niepełnosprawności, innych religiach. Zadaniem jest lepsze poznanie mechanizmów powstawania nietolerancji. Kto ma uprzedzenia wobec np.: inwalidów lub czarnoskórych, ten może prezentować stereotypowe myślenie również wobec przedstawicieli mniejszości narodowych. A tego norweska policja chce uniknąć. Nie da się zbudować zaufania bez szacunku do mniejszości.

- Jeszcze kilka lat temu co weekend zatrzymywałem sporo pijanych kierowców z Polski - mówi Børstad. - Kiedy zatrzymało się w sobotę wieczorem auto z polskimi numerami, w 90% przypadków kierujący był pod wpływem alkoholu. Nakładałem karę, ale bardzo dbałem o to, żeby wszystko odbyło się z poszanowaniem praw tego kierowcy. Mam nadzieję, że nawet ukarani zapamiętali mnie jako uprzejmego człowieka. Co ciekawe, liczba pijanych kierowców z Polski stopniowo spada - tłumaczy.

Brakujący element

Koordynator z Trondheim przekonuje, że bez dialogu z mniejszościami narodowymi policja jest uboższa o wiele potencjalnie bezcennych informacji.

- Zdarza się, że nad skomplikowanym śledztwem pracujemy miesiącami - tłumaczy. - Kluczową informację ma ktoś, kto nie zdaje sobie sprawy z jej wagi. Coś widział na ulicy, był świadkiem dziwnego zdarzenia. Nie idzie jednak na policję, bo błędnie sądzi, że nikogo to nie zainteresuje. Przedstawiciele mniejszości dodatkowo zakładają, że jeśli sprawa dotyczy ich środowiska, to dla policji jest mniej interesująca. To błąd! Każda osoba cywilna może nam dać puzzel, który dopełni całości obrazu i pomoże zamknąć skomplikowane śledztwo. Nie ma żadnego znaczenia, czy przestępstwo zostało popełnione przez Polaka czy Norwega, każde traktujemy tak samo poważnie. Jeśli któryś z pracowników policji stworzył inne wrażenie to znak, że się do tej pracy nie nadaje - dodaje.

Koordynatorzy projektów realizowanych w ramach programu "Bezpieczeństwo i zaufanie" bardzo liczą na kontakt z Polakami. Jeśli masz pomysł na to, jak poprawić dialog lokalnej polskiej społeczności z policją, zgłoś się do koordynatora programu w swoim regionie. Każdy pomysł na lepszą współpracę może się okazać cenny i w przyszłości może zostać wykorzystany na terenie całej Norwegii.

Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad

polacywspółpracapolicja
Zobacz także
Komentarze (0)