Polak znany z rosyjskich talk-show znów pobił się z Rosjaninem. Tym razem na ringu

Częsty bywalec rosyjskich mediów Tomasz Maciejczuk dotychczas z rosyjskimi "ekspertami" bił się przede wszystkim w studiach w rosyjskiej telewizji. Teraz przeniósł się na ring. I przegrał

Plakat promujący walkę publicystów
Źródło zdjęć: © politrussia.ru
Oskar Górzyński

To jedna z tych historii, które zdarzyć się mogły tylko w Rosji.

Kiedy ostatnim razem Tomasz Maciejczuk pobił się przed kamerami telewizji z dziennikarzem Rusłanem Ostaszko, wszem i wobec ogłaszał, że starcie wygrał.

"Ani Ostaszko, ani Bojko nie trafili mnie w twarz. Ja Ostaszko trafiłem chyba 3 razy i facjatę ma obitą" - chwalił się na portalu Wykop.pl. Ale za drugim razem nie poszło mu tak dobrze. W bokserskim pojedynku zorganizowanym w moskiewskim klubie bokserskim, Polak został pokonany na punkty.

- Po pięciu rundach jego twarz wyglądała jak pizza pepperoni. Trafiałem przeciwnika, kilka razy udało się go podłączyć pod prąd, chociaż zabrakło siły na dobicie i nokaut. Werdykt jest sporny - mówi WP Polak. W internecie pisał potem: "Przepraszam wszystkich, ze nie znokautowałem przeciwnika. Wiem, miałem go podłączonego z trzy-cztery razy. Zabrakło sił na wykończenie. Wybaczcie, jeśli czujecie, ze przyniosłem wstyd naszemu krajowi lub narodowi".

Dlaczego to zrobił?

- Chciałem pokazać Rosjanom, ze istnieje inny sposób na rozwiązywanie ostrych konfliktów niż grupowe bicie pojedynczych obcokrajowców. Bardziej honorowy i wzbudzający szacunek. Stąd tez pomysł organizacji pojedynku na pieści - tłumaczy.

Geneza konfliktu sięga kwietnia ubiegłego roku i talk-show w jednej z największych rosyjskich telewizji NTV. Poszło o historię. Ostaszko, redaktor naczelny portalu PolitRussia.ru irytował się, że Maciejczuk zrównywał komunizm z nazizmem. Zagroził, że jeśli jeszcze raz ktoś w ten sposób obrazi jego przodków walczących z Niemcami, "obije mu mordę". Wtedy Maciejczuk wypalił: "wasi dziadkowie to czerwoni faszyści". Doszło do bijatyki.

Rewanż był zdecydowanie mniej spontaniczny. Przed pojedynkiem publicystów zorganizowanym przez klub bokserski byłego mistrza świata (a dziś deputowanego do Dumy z ramienia partii Putina) Nikołaja Wałujewa przeprowadzono profesjonalną promocję, włącznie z konferencją prasową i ważeniem. Sam Wałujew był jednym z sędziów. Polak na ring wychodził okryty polską flagą przy dźwiękach hip-hopowej ballady o żołnierzach wyklętych, zaś wejście Rosjanina poprzedziła pieśń "Spasibo riebiata" na cześć rosyjskich wojskowych. Transmisję na żywo z bokserskiej gali transmitowano na YouTube.

Tryb w maszynie

Komentatorzy żartowali, że bójka była "esencją" rosyjskich programów publicystycznych, gdzie liczy się show i awantury i które mają zazwyczaj precyzyjnie wyreżyserowany przebieg. Maciejczuk jest częstym ich gościem - i przyczyną skandali. W 2016 roku w telewizji TV Centr spowodował inną bójkę, stwierdzając, że "Rosjanie żyją w g...".

- Niestety, bójki w rosyjskiej telewizji zdarzają się coraz częściej, co wynika z formatu programów pokazujących różne punkty widzenia na trudne i wzbudzające emocje tematy. Kultura dyskusji w Rosji bardzo różni się od tej w Polsce. Na porządku dziennym są krzyk, używanie wulgarnego języka czy nawet groźby - mówi Maciejczuk.

Ale krytycy zarzucają mu, że Maciejczuk świadomie spełnia w ten sposób swoją rolę w propagandowych przedstawieniach.

- W tych programach nie ma przypadkowych ludzi i panuje pełna kontrola. Maciejczuk wpisuje się w nich pewną rolę, rolę "Polaka-faszysty", lub "Polaka-rusofoba": chodzi o to, by powiedział coś kontrowersyjnego, obraził pamięć historyczną Rosjan i w ten sposób utrwalił prowadzoną przez Kreml narrację - powiedział w rozmowie z WP dr Adam Lelonek, szef Centrum Analiz Propagandy i Dezinformacji w Warszawie.

Wywodzący się ze środowiska narodowców ma za sobą burzliwą karierę. Po raz pierwszy zaistniał w świadomości jako wolontariusz fundacji "Otwarty Dialog" i dziennikarz w Donbasie, gdzie relacjonował konflikt i miał organizować pomoc dla ukraińskich ochotników. Wkrótce jednak rozstał się z fundacją i zaczął oskarżając Ukraińców o nazizm. W 2016 roku władze Ukrainy zarzuciły mu, że podczas holenderskiego referendum ws. ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina agitował za odrzuceniem umowy i dały mu zakaz wjazdu na swoje terytorium przez pięć lat.

Od tej pory mieszka w Rosji. I nie narzeka na brak perspektyw. Choć bój z Rosjaninem przegrał, to przyznaje, że dzięki walce zyskał wsparcie sponsorów (choć zarzeka się, że na samym pojedynku niczego nie zarobił) i kolejne propozycje.

- Sponsorzy są zainteresowani dalszą współpracą, pojawiły się także nowe propozycje walk z ludźmi związanymi z show biznesem i telewizją - mówi Maciejczuk.

Wybrane dla Ciebie
Nawrocki o gwizdach w Operze Narodowej. "Nie miałem świadomości"
Nawrocki o gwizdach w Operze Narodowej. "Nie miałem świadomości"
Prezydent tłumaczy się z wet. "Absurdalne. Głupoty"
Prezydent tłumaczy się z wet. "Absurdalne. Głupoty"
Afera o zapaść w szpitalach. Nawrocki o dodatkowych pieniądzach
Afera o zapaść w szpitalach. Nawrocki o dodatkowych pieniądzach
Włączą syreny alarmowe na Mazowszu. Urząd wskazuje, jak się zachować
Włączą syreny alarmowe na Mazowszu. Urząd wskazuje, jak się zachować
Urodziny Radia Maryja. Nawrocki napisał list
Urodziny Radia Maryja. Nawrocki napisał list
Najostrzej sprzeciwili się rządom PiS. Tak podsumował ich Żurek
Najostrzej sprzeciwili się rządom PiS. Tak podsumował ich Żurek
Ziobro pisze list do Radia Maryja. Atakuje Tuska
Ziobro pisze list do Radia Maryja. Atakuje Tuska
Nadchodzi anomalia w pogodzie. Wiemy, kiedy kulminacja fali ciepła
Nadchodzi anomalia w pogodzie. Wiemy, kiedy kulminacja fali ciepła
Ewakuacja w Opolu. Dym w centrum sterowania ruchem kolejowym
Ewakuacja w Opolu. Dym w centrum sterowania ruchem kolejowym
UE uderza w firmę Muska. Amerykański urzędnik reaguje
UE uderza w firmę Muska. Amerykański urzędnik reaguje
Zełenski rozmawiał z Witkoffem i Kushnerem. Ujawnia szczegóły
Zełenski rozmawiał z Witkoffem i Kushnerem. Ujawnia szczegóły
"Widać pewien dystans do Europy". Nowa strategia USA niepokoi eksperta
"Widać pewien dystans do Europy". Nowa strategia USA niepokoi eksperta