Wielka Brytania. Polak w śpiączce. Terlikowski komentuje. "Nieoczywista sprawa"
Trwa spór o życie Polaka w Wielkiej Brytanii, który w listopadzie zapadł w śpiączkę. Lekarze są zdania, że należy go odłączyć od aparatury. Z tą decyzją nie zgadza się część jego rodziny. "Ta sprawa, wbrew medialnym opiniom, jest bardzo skomplikowana i z wielu powodów nieoczywista" - komentuje sytuację Tomasz Terlikowski.
20.01.2021 13:01
"Zacznijmy od tego, co się wydarzyło. Mężczyzna doświadczył ciężkiego i nieodwracalnego, związanego z długotrwałym niedotlenieniem uszkodzenia mózgu" - przypomina we wpisie na Facebooku Tomasz Terlikowski.
Katolicki publicysta komentuje sprawę Polaka, który zapadł w śpiączkę w Wielkiej Brytanii. Jego żona i dzieci zgadzają się z decyzją sądu, który na wniosek lekarzy uznał, że mężczyznę należy odłączyć od aparatury. Innego zdania są jego matka i siostry.
"Ta sprawa, wbrew medialnym opiniom, jest bardzo skomplikowana i z wielu powodów nieoczywista" - podkreślił Terlikowski. Jak zauważył, bez wiedzy z zakresu neurologii i zapoznania się z dokumentacją nie da się rozstrzygnąć, czy dochodzi do uporczywej terapii, która jest "moralnym złem".
Katolicki publicysta zwraca również uwagę na fakt związany z ewentualnym transportem Polaka do kraju. Zastanawia się, dlaczego lekarze, skoro "nie chcą podtrzymywać terapii, to nie chcą również zgodzić się na transport do Polski". Jego zdaniem ich intencja również nie jest możliwa do ustalenia bez dostępu do specjalistycznej wiedzy.
Wielka Brytania. Sprawa Polaka w śpiączce. Jasne stanowisko Tomasza Terlikowskiego w jednej kwestii
Zdaniem Terlikowskiego w całej sprawie najbardziej oczywista jest kwestia zaprzestania odżywiania i nawadniania mężczyzny.
"Część bioetyków uznaje, że w pewnych okolicznościach one także są terapią, i można uznać za uzasadnione ich przerwanie, ale z mojej perspektywy - o czym pisałem - jest inaczej. Odżywianie i nawadnianie jest czynnością pielęgnacyjną, umożliwiającą życie, ale na tyle fundamentalną, że nie mogącą być uznaną za terapeutyczną" - twierdzi publicysta.
Jego zdaniem w tej kwestii brytyjski sąd, decydując się na przerwanie tych czynności, może nie postępować właściwie. "Zastrzegam, ten tekst nie jest ani uznaniem, że rację mają brytyjscy sędziowie i lekarze, ani że jej nie mają" - podkreślił Terlikowski.