Polak potrafi: od zera do milionera
Hotele, firmy handlowe, gastronomia - Polacy z sukcesem prowadzą za granicą biznesy - czytamy w "Rzeczpospolitej". - Zaczynałam od obierania ziemniaków - wspomina Ewa Chilińska-Baftija, rodowita krakuska, od 1989 r. mieszkająca w Austrii.
18.10.2011 | aktual.: 19.10.2011 10:07
Pani Ewa przyjechała do obcego kraju z rodziną i bez pieniędzy. - Z pierwszą pensją poszłam do sklepu i zamiast mleka kupiłam kwaśne mleko. Wtedy postanowiłam, że nie będę ciemniakiem i nauczę się niemieckiego - opowiada. Dziś prowadzi dwa hotele w Ramingstein w regionie salzburskim. Jak z pomocy kuchennej awansowała na bizneswoman? Do zakupu pierwszego obiektu zachęcił ją brat. Wzięła kredyt, zrobiła remont. Za sukcesem pierwszego hotelu przyszedł pomysł na zakup drugiego.
Polkę docenili hotelarze z Ramingstein. W zeszłym roku wybrali ją na prezesa izby turystycznej. Promuje gminę za granicą, we wrześniu na targach turystycznych zachęcała Polaków, by na wypoczynek wybrali się właśnie tam.
U królowej Elżbiety
Jacek Ostrowski zaczynał w Szczecinie w oddziale międzynarodowej korporacji. Potem przeniósł się do Wielkiej Brytanii. Przyznaje, że wiodło mu się nie najgorzej, ale pokusa stworzenia czegoś własnego była silniejsza. Zwrócił uwagę na branżę odzieżową, choć nie miał w niej doświadczenia. Tak powstała firma Yellow Octopus handlująca z 20 krajami na trzech kontynentach. Rok temu jej sukcesy doceniła królowa Elżbieta II. Osobiście wręczyła mu prestiżową brytyjską nagrodę biznesową - Queen's Awards for Enterprise 2010. - Po pięciu latach w biznesie znalezienie się w Pałacu Buckingham i możliwość rozmowy z królową i księciem Filipem są bezcenne - podkreśla Ostrowski.
Firma Event Probat z Akwizgranu powstała w 2005 r., zajmuje się organizacją imprez. Stworzyło ją dwóch Polaków - Robert Górski i Marcin Zieliński. Górski, student politologii, pracował w gastronomii. Po kilku latach postanowił, że lepiej organizować bankiety samemu. Z kolegą po hotelarstwie wziął się do tworzenia własnego biznesu. Przez pierwszy rok walczyli o przetrwanie. - Było bardzo biednie - wspomina Górski. Cztery lata później osiągnęli już milion euro obrotu. Dziś firma zatrudnia 20 osób