Polak popełnił samobójstwo w Egipcie. Psychiatra: "Sprawa jak Magdy Żuk"
20-letni Polak odebrał sobie życie podczas urlopu. - Bał się, chował w kącie i zasłaniał twarz - twierdzą świadkowie. - To bardzo przypomina sprawę Magdy Żuk. Gdy na wakacjach dzieje się coś takiego, natychmiast udajmy się do psychiatry. Wystarczy jedna tabletka - apeluje ekspert.
12.06.2018 | aktual.: 12.06.2018 14:56
Marcin M. spod Radomia został znaleziony martwy w niedzielę w jednym z egipskich kurortów. Polacy, którzy wypoczywali w tym samym hotelu, mówią Wirtualnej Polsce, że od początku dziwnie się zachowywał. Ich relacje można przeczytać TUTAJ.
20-latek nie jadł, miał problemy z koncentracją i twierdził, że słyszy głosy. W sobotę podczas kolacji ze swoją dziewczyną nagle wstał od stołu i wyszedł. Następnego dnia jego powieszone ciało znaleziono na placu budowy sąsiadującym z hotelem Hawaii Rivera Aquapark Resort.
Patryk Osowski (Wirtualna Polska): Często zdarza się, że młody człowiek nie ma pojęcia o ukrytej chorobie? Dopiero emocje związane z wyjazdem okazują się czynnikiem wyzwalającym i powodują ostry atak choroby?
Dr n. med. Ewa Kramarz (psychiatra, była kierownik Centrum Psychiatrycznego w Szczecinie): Jest to mało typowe. Z reguły schizofrenia ciągnie się długo. Postępuje i na początku zachowanie chorego nie budzi dużych zastrzeżeń ze strony otoczenia. Pacjent zaczyna tylko trochę dziwnie się zachowywać. Te głosy, które młody mężczyzna słyszał, były zapewne już wcześniej, ale być może były słabsze lub jakoś je wytłumiał.
Schizofrenia to choroba bardzo dziwna, ciężka i nieprzewidywalna. Może się tak zdarzyć, że czynnik stresujący, jak zmiana klimatu czy wyjazd w nieznane miejsce, spowoduje u pacjenta pojawienie się zaburzeń psychotycznych. Tak może być i nie można wykluczyć, że tak było w przypadku Marcina M.
Ale zdarza się to rzadko. Raczej choroba toczy się miesiącami. Może się uaktywniać z powodu jakiegoś stresu i może ten pobyt ją uaktywnił, ale przypuszczalnie trwała ona już wcześniej. Podobnie było zapewne z panią Magdaleną Żuk.
Śledziła pani tamtą sprawę? Świadkowie, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że Marcin M. był przestraszony i chował się w kąt. Mam teraz z głowie identyczną scenę, kiedy przestraszona i skulona Magdalena Żuk leżała kilka dni przed śmiercią na podłodze innego egipskiego hotelu.
Myślę, że również miała zaburzenia psychiczne, a sprawa jest niemal identyczna. Rodzina nie chce tego przyjąć do wiadomości, bo choroba psychiczna to dla niektórych ujma. Ale tamte objawy i informacje również wskazywały, że nikt jej nie napadł, tylko już wcześniej zachorowała. Przecież leczyła się nawet psychiatrycznie w polskim szpitalu.
Gdy w Egipcie tak dziwnie się zachowywała, powinna zostać skierowana do psychiatry. Przecież nawet jeśli pacjent skutecznie odmawia przyjęcia tabletki, mamy leki domięśniowe. Jeden zastrzyk może pomóc wyciszyć pacjenta na dłuższy okres. Dana osoba jest łagodna jak baranek, dużo śpi i spokojnie można przetransportować ją do kraju.
No właśnie. Jak powinniśmy reagować w takiej sytuacji? Nasz znajomy lub inny turysta bardzo dziwnie się zachowuje i przypuszczamy, że ma jakieś zaburzenia. Powinniśmy natychmiast szukać samolotu i odsyłać go do Polski?
Nie do końca. A jak samolotu akurat nie ma? Jak najszybciej trzeba udać się do miejscowego psychiatry. Nie ważne gdzie on jest i jak funkcjonuje. To on musi zaordynować leki tzw. przeciwpsychotyczne. Możliwe, że nawet jedna tabletka takiego leku uspokoiłaby Marcina M. Zasnąłby i bez problemu można by sprowadzić go do domu. W Hurghadzie na pewno jest szpital i psychiatrzy i na pewno by mu pomogli.
Czekanie na samolot jest ryzykowne. Poza tym ten chłopak mógłby rozkręcić się w samolocie jeszcze bardziej. Objawy mogą się nasilić, a w trakcie lotu pojawić omamy typu: "Ktoś ci zagraża, ktoś czyha na twoje życie". Wtedy mógłby być agresywny wobec pasażerów i obsługi, bo po prostu by się ich bał.
Mówi pani, że w zdecydowanej większości przypadków schizofrenia postępuje powoli. A jednak omawiamy tu dwa przypadki, kiedy dochodzi do odebrania sobie życia. Choroba tak mocno się nasiliła, że Marcin M. nie widział już innego rozwiązania jak samobójstwo?
Samobójstwo zapewne podpowiadały mu głosy, które słyszał. To one kazały mu przestać jeść i pić.
"Nie jedz, nie pij, będzie ci lepiej, odbierz sobie życie, powieś się, otruj się, jesteś grzeszny, jesteś zły, zasłużyłeś sobie na to". Pacjenci często słyszą takie głosy. Do tego pojawiają się myśli: "Nic nie jestem wart. Niepotrzebnie żyję, popełniłem dużo błędów, wiele osób przeze mnie cierpi".
Są omamy, zaburzenia spostrzegania i myślenia. Bardzo typowy jest również sposób samobójstwa.
U kobiet najczęściej pojawia się łykanie tabletek, ale można się ich pozbyć przy pomocy płukania żołądka. Wtedy dana osoba powoli dochodzi do siebie. Młodzi mężczyźni chorzy na schizofrenię odbierają sobie niestety życie w sposób bardzo brutalny, ale skuteczny. Najczęściej właśnie przez powieszenie.
*Warto jednak pamiętać, że wystąpienie stanu psychozy (czyli omamów, urojeń, nagłych zmian osobowości, dezorganizacji myślenia) nie jest "dowodem", który przesądza o tym, że u danej osoby rozwija się schizofrenia. Objawy psychotyczne mogą występować również w reakcji na np. nadużycie leków, uraz mózgu czy stan po zaprzestaniu długotrwałego picia alkoholu. Mogą też pojawić się przy takich zaburzeniach jak depresja czy mania, lub świadczyć o wystąpieniu ostrego i przemijającego zaburzenia psychotycznego.