Polaczek: nie byłem informatorem "Rzeczpospolitej"
Minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek oświadczył, że wielokrotnie prezentował publicznie negatywną ocenę pracy urzędu wojewódzkiego w Katowicach. Uznał też, że określenie go jako "informatora" dziennikarzy "Rzeczpospolitej" jest krzywdzące.
Polaczek wystosował oświadczenie, w którym odniósł się do artykułu w "Gazecie Wyborczej" pt. "Kto skasował Kempskiego". "GW" pisze, że z jej informacji wynika, iż to Polaczek był w 2000 roku jednym ze źródeł informacji dla dziennikarzy "Rzeczypospolitej", piszących o nieprawidłowościach w otoczeniu ówczesnego wojewody śląskiego Marka Kempskiego.
"Moja negatywna ocena pracy Urzędu Wojewódzkiego była poglądem wyrażanym publicznie, czemu dawałem niejednokrotnie wyraz podczas licznych rozmów, w tym również z dziennikarzami" - napisał Polaczek w oświadczeniu.
"W związku z publicznym charakterem moich działań, określenie mnie jako 'informatora' jest niedopuszczalnym nadużyciem i jest dla mnie krzywdzące" - dodał.
Minister wyjaśnia, że w 1999 roku, jako poseł na Sejm z regionu śląskiego, poproszony został przez Prezesa Rady Ministrów o ocenę pracy Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Informację na ten temat zawarł w skierowanej do premiera notatce.
Zdaniem Polaczka, nieuzasadnione jest łączenie czwartkowego artykułu "ze sprawą ewentualnych powiązań pomiędzy środowiskiem dziennikarzy a służbami specjalnymi."
Najnowszy "Newsweek" opisał akta śledztwa sprzed pięciu lat, wszczętego na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Zbigniewa Wassermanna i ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Według tygodnika, "kazali oni tropić dziennikarzy 'Rzeczpospolitej'" Annę Marszałek i Bertolda Kittela".
Podstawą śledztwa była notatka Elżbiety Kruk (wówczas szefowej gabinetu politycznego ministra L. Kaczyńskiego, obecnie szefowej KRRiT), że ma informacje, iż Marszałek i Kittel otrzymali zlecenie wyeliminowania z życia politycznego Marka Kempskiego (wojewody śląskiego), Jerzego Widzyka (ministra transportu) i Lecha Kaczyńskiego. Jak napisał tygodnik, sprawę badał specjalny zespół prokuratorski; śledztwo umorzono w sierpniu 2001 roku, gdy ówczesny premier Jerzy Buzek odwołał ministra Kaczyńskiego.
Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tłumaczył po tej publikacji, że śledztwo nie dotyczyło dziennikarzy lecz służb specjalnych.