Polacy wrócili bezpiecznie z Libanu
Do kraju wrócili już Polacy ewakuowani z
Libanu - 214 osób. Przylecieli pięcioma samolotami, które wylądowały na warszawskim lotnisku wojskowym.
19.07.2006 | aktual.: 19.07.2006 11:20
Ewakuacja obcokrajowców z Libanu, gdzie od blisko tygodnia Izrael prowadzi ofensywę zbrojną w celu wyeliminowania bojówek szyickich fundamentalistów z Hezbollahu, trwa od kilku dni.
Pierwsze dwa samoloty TU-154, udostępnione przez Ministerstwo Obrony Narodowej na potrzeby akcji ewakuacyjnej, wylądowały po północy. Pozostałe trzy mniejsze samoloty typu CASA wylądowały w Warszawie między godz. 4 a 5.
Większość z ewakuowanych to Polacy, ale byli także Niemcy, Słowacy, Słoweńcy, Amerykanie i Libańczycy. Są wśród nich dzieci. Na przylatujących czekały rodziny i pomoc medyczna.
Po przyspieszonej odprawie celnej ewakuowani z Libanu oraz oczekujący na nich bliscy, odpoczywali w przygotowanym miasteczku namiotowym na terenie lotniska, gdzie zapewniono opiekę medyczną i psychologiczną oraz podawano napoje i jedzenie.
W sumie przygotowano dwanaście 10-osobowych namiotów. W jednym z namiotów utworzono ambulatorium, na lotnisku dyżurowały także karetki pogotowia; Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapewniło możliwość opieki zdrowotnej w swoim szpitalu.
Następnie powracających z Libanu rozwieziono m.in. busami do ośrodków z miejscami noclegowymi lub na dworce, jeśli deklarowali chęć natychmiastowego powrotu do domów.
Wcześniej wicepremier, szef MSWiA Ludwik Dorn poinformował, że przylatujący mają zapewnione miejsca noclegowe w pięciu ośrodkach: w Świdrze, w dwóch akademikach Wojskowej Akademii Technicznej i w Józefowie. Miejsc dla Polaków ewakuowanych jest wręcz z naddatkiem - powiedział wicepremier Dorn podczas nocnej konferencji prasowej na lotnisku.
Dorn podkreślił, że wszyscy Polacy, którzy zgłosili chęć wyjazdu znaleźli miejsce w samolotach.
Polacy i nieliczni cudzoziemcy byli zmęczeni po podróży, ale też zadowoleni z bezpiecznego powrotu. Wyjeżdżali w dużym pośpiechu, wielu z nich miało przy sobie jedynie podręczny bagaż z rzeczami osobistymi.
Od razu zdecydowaliśmy się wyjechać. Wszystko jest zbombardowane - relacjonował dziennikarzom Ali, Libańczyk, którego żona jest Polką. Dodał, że drogi, którymi poruszali się ewakuujący się Polacy, są już nieprzejezdne.
Pani Celina, Polka która z dwójką małych dzieci wróciła do Polski powiedziała, że ewakuacja przebiegała dobrze, choć w Syrii czekaliśmy ponad pięć godzin. Dodała, że w Libanie pozostał mąż.
"Wszystko się działo jak sen, jak koszmar jakiś, szybko. Bomby spadały, samoloty" - mówiła o tym, co się działo w ciągu ostatnich godzin przed wyjazdem z Libanu.
Jak poinformował rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Andrzej Sadoś, operację koordynował sztab kryzysowy w MSZ. Departament Konsularny i Polonii uruchomił telefoniczne linie informacyjne oraz delegował zastępcę dyrektora do pomocy służbom konsularnym w miejscu wylotu.
Dodał, że ambasada RP w Bejrucie udzieli stosownej pomocy pozostałym w Libanie obywatelom polskim. Placówka będzie też w miarę możliwości udzielać wsparcia członom rodzin obywateli polskich, nie posiadającym obywatelstwa RP lub prawa pobytu w Polsce.