Polacy w Rzymie: rodak nas okradł, a teraz szantażuje!
Dwóch obywateli polskich w ubiegłym miesiącu zgłosiło na XIV komisariat policji w rejonie San Paolo w Rzymie kradzież samochodu i niektórych rzeczy z zajmowanego przez nich apartamentu. Polacy opowiedzieli włoskim policjantom, że podejrzewają swojego młodego współlokatora, też Polaka, który zaraz po kradzieży zniknął i nie odpowiadał na telefony.
Kilka dni później jeden z poszkodowanych Polaków wrócił na komisariat około 8 rano, aby złożyć zawiadomienie o kolejnym przestępstwie - szantażu. Opowiedział policjantom z San Paolo, że otrzymał telefon, od podejrzewanego współobywatela, który zaproponował mu zwrot samochodu, jeżeli ten zapłaci okup w wysokości 300 euro.
Wybrali zły moment
Podczas składania zawiadomienia, do poszkodowanego zadzwonił telefon. Złodziej podniósł stawkę do 1000 euro i zaproponował spotkanie przed stacją Termini o godzinie 10.00. Włoscy policjanci podpowiedzieli, aby szantażowany Polak się zgodził.
Kiedy właściciel auta udał się na wyznaczone miejsce spotkania, śledziło go dwóch agentów w cywilu. Do poszkodowanego podeszli dwaj młodzi Polacy. Po krótkich pertraktacjach, trójka udała się na Via dei Sardi w dzielnicy San Lorenzo, gdzie złodzieje zaparkowali samochód.
Gdy Polak przekazywał im pieniądze, włoska policja wkroczyła do akcji i aresztowała szantażystów, łapiąc ich na gorącym uczynku. Zamknięto ich w znanym więzieniu Regina Coeli na Zatybrzu. Będą odpowiadać za kradzież i wymuszenie okupu.
Przypominają się dawne czasy
Już dawno w środowisku polskich imigrantów nie słyszało się o kradzieżach dla okupu. Dawniej, kiedy wielu Polaków miało status nielegalnych imigrantów i pracowało na czarno, taki proceder był częstszy. Poszkodowani Polacy bali się wydalenia z Włoch, więc stronili od mundurowych. Woleli zapłacić i odzyskać stracony samochód, sprzęt RTV, telefon komórkowy, czy paszport, niż dochodzić swoich praw.
Mieszkając bez kontraktu w wynajętych apartamentach, często byli narażeni na kradzieże w pokojach. Ginęły odkładane pieniądze, których nie można było ulokować w banku oraz dokumenty. Nie zgłaszali tego na policję, bojąc się utraty mieszkania. Nie wierzyli też w skuteczność włoskiego wymiaru sprawiedliwości.
Dziś, kiedy jesteśmy równouprawnionymi obywatelami Unii Europejskiej, łatwiej jest pójść na komisariat rejonowy i zgłosić przestępstwo. Polacy nie boją się już włoskiej policji, choć nadal nie wierzą w jej skuteczność.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz